Z Agnieszką Romaszewską - Guzy o sytuacji dziennikarzy w Unii Europejskiej oraz o możliwościach wspierania niezależnego dziennikarstwa na wschodzie Europy rozmawia Andrzej Kaczmarczyk.

 

Zostałaś członkiem Komitetu Sterującego Europejskiej Federacji Dziennikarzy (EFJ), a nieco wcześniej otrzymałaś tytuł Europejczyka roku 2013. Gratuluję.

Bardzo dziękuję.

A teraz pytanie „z niskich pobudek”. Jaki pożytek z twojego stanowiska w Federacji może mieć SDP i polskie dziennikarstwo.

Polskie dziennikarstwo, jako całość, zapewne nie będzie miało jakiegoś szczególnie dużego pożytku ponieważ w tej chwili rola związków i stowarzyszeń dziennikarskich w życiu dziennikarzy w Polsce jest bardzo ograniczona. W  konsekwencji za tym idzie stosunkowo niewielki wpływ organizacji na sytuację zawodową dziennikarzy czy zmiany w mediach. Przeżywamy czas dużych zmian w naszym zawodzie. Moim zdaniem dziennikarze będą potrzebni i nie znikną wyparci przez tzw. dziennikarstwo obywatelskie, ale mamy czas zmian, których efekt nie jest znany. W ramach tych zmian rola stowarzyszeń dziennikarskich może wzrosnąć, ale na razie niestety są one dosyć słabe. Znacznie słabsze niż 20 lat temu.

Na ile różni się sytuacja dziennikarzy w krajach starej i nowej Unii?

Problemy są podobne, ale ich skala u nas jest znacznie większa. Słabną media tradycyjne np. prasa. Słabną też media publiczne. Do tego dochodzą ekonomiczne problemy mediów. Następuje więc pauperyzacja zawodu dziennikarza. Coraz trudniej o stałą pracę. Coraz więcej dziennikarzy pracuje jako freelancerzy i nie dlatego, że tego chcą, ale dlatego, że sytuacja zmusza ich do tego. Nie mają więc żadnego bezpieczeństwa socjalnego lub niewielkie. To zjawisko jest obecne w całej Europie, a niestety w naszej części właściwie powszechne. U nas organizacje dziennikarskie są słabe więc pracodawcy mogą iść na całość, jak w przypadku TVP gdzie planuje się de facto jednoczesne zwolnienie (jakkolwiek rozłożone na kilka etapów) 400 dziennikarzy i ich outsourcing. W Szwecji gdzie różne organizacje zrzeszają blisko 80 proc. dziennikarzy, czy w Wlk. Brytanii gdzie zrzeszona jest ponad połowa, tak drastyczne posunięcia są jednak znacznie trudniejsze. Tam też panują inne obyczaje i są przepisy, których u nas brak, a które chronią zawodowych dziennikarzy.

Skąd te różnice?

Nasze dziennikarstwo po roku 1989 kształtowało się na fali entuzjazmu i wiary, że jak przyjdzie oczekiwana wolność rzeczy ułożą się w sposób pomyślny i słuszny same z siebie. Niestety nie ułożyły się. Nie pomyślano, w tym również my nie pomyśleliśmy, o zabezpieczeniu tak warunków materialnych jak i idei niezależności dziennikarskiej. Zresztą owa niezależność jest zagrożona również na Zachodzie i to w mniejszym stopniu ze strony polityków, a w większym przez komercjalizację mediów.

Rozumiem, że możemy liczyć na ciepłe słowa wsparcia ze strony Federacji, ale swoje sprawy musimy starać się załatwiać sami.

Zdecydowanie tak, ale możemy od zrzeszonych w Federacji organizacji otrzymać solidarne wsparcie, a także know how i tej możliwości bym nie bagatelizowała. Np. obserwując działalność członków Federacji, uważam, że nasze Stowarzyszenie powinno większą wagę przykładać  do działań quasi związkowych. To nie jest co prawda naszą główna misją, niemniej świadomość, że to także są ważne sprawy – powinna być obecna.  Niestety  nie jest to pogląd podzielany przez wszystkich działaczy. Wielu skupia się niemal wyłącznie na ochronie wartości ideowych. Tymczasem jedno nie wyklucza drugiego. W skład Federacji wchodzą w większości związki zawodowe, przykładające dużą wagę do ochrony sytuacji materialnej i społecznej dziennikarzy, ale nie przeszkadza im to walczyć o wolność słowa , dziennikarską niezależność i nagłaśniać przypadki represji. Dobrze by było tego właśnie się od nich uczyć.

Na ile Federacja jest wyczulona na problemy niezależności dziennikarskiej w krajach na wschód od linii Bugu?

Jest wyczulona. Właściwie każda próba represjonowania dziennikarzy w krajach postsowieckich spotyka się z reakcją i to ma znaczenie.

Czy represjonowani mogą liczyć na pomoc prawną i wsparcie finansowe?

Jest pomysł na takie projekty, ale jest i problem. Kiedyś Federacja była instytucją bogatą, bo dość zamożne były wchodzące w jej skład organizacje. Niestety teraz Federacja jest znacznie biedniejsza, bo też niebogaci są europejscy dziennikarze. Federacja nie za bardzo jest w stanie finansować przyjazdy do Brukseli przedstawicieli niektórych organizacji członkowskich, które nie mają na to pieniędzy. W kwestii wsparcia niezależnego dziennikarstwa na Wschodzie, a niewątpliwie powinniśmy je wspierać, to staramy się zabiegać o pieniądze z różnych europejskich projektów i to powinno się w jakimś stopniu udać.

Jednym z takich źródełek jest właśnie utworzony Europejski Fundusz na rzecz Demokracji, który ma na najbliższe 3 lata 25 mln euro.

Ten Fundusz został powołany w ostatni poniedziałek maja i wzorowany jest na amerykańskim Funduszu na Rzecz Demokracji. Ma służyć wspieraniu demokratycznych przedsięwzięć na zewnątrz UE. Niestety te 25 mln euro to bardzo mało pieniędzy jak na potrzeby zwłaszcza, że część tych pieniędzy pójdzie na rozkręcenie i utrzymanie Funduszu. Fundusz został powołany, ale kraje członkowskie niechętnie przekazują mu fundusze. Np. największe kraje Unii wciąż jeszcze nie uregulowały swoich zobowiązań.

Czy TV Biełsat może liczyć na środki z tego Funduszu?

Będziemy się starać, ale trudno powiedzieć, zwłaszcza biorąc pod uwagę skromne możliwości Funduszu.

Czy to znaczy, że mamy do czynienia z instytucją wręcz fasadową?

Fasadową nie, ale niestety wciąż bardzo słabą. Bardzo dobrze, że Fundusz powołano, ale teraz chodzi o to, by stał się on instytucją prężną, co bez pieniędzy nie jest możliwe.

Do Federacji należą też organizacje dziennikarskie z Białorusi, Ukrainy i Rosji? Kogo reprezentują? Dziennikarzy reżimowych czy niezależnych?

Każdy z tych związków ma swoją specyfikę. Większość stowarzyszeń w byłych krajach obozu komunistycznego jest zbudowana na bazie byłych socjalistycznych organizacji. Nasze Stowarzyszenie przecież też, z tym, że ono przeszło swoistą rewolucję za czasów Solidarności i po delegalizacji w stanie wojennym. Rewolucje w organizacjach krajów ościennych były mniejsze i różne. No może poza Białorusią, gdzie organizacja do tej pory hartuje się wręcz w ogniu walki. Organizacja na Ukrainie przepoczwarzała się pomału ale myślę, że obecnie mamy już do czynienie z „nowym”, autentycznym Narodowym Związkiem Dziennikarzy Ukrainy. Jeśli chodzi o związek dziennikarzy rosyjskich to jestem ostrożna, kiedyś była to organizacja w pełni sowiecka, a obecnie  moja wiedza nie jest wystarczająco duża, by wydawać jednoznaczne sądy. Myślę, że ta organizacja ciągle się zmienia i to jeszcze trochę potrwa, chociażby ze względu na jej liczebność i wielkość kraju no i sytuacje polityczną. Zobaczymy jak będzie wyglądać współpraca. We władzach Europejskiej Federacji jest właśnie Rosjanka (rozpoczynająca karierę już za czasów pierestrojki) i jesteśmy tam jedynymi przedstawicielkami organizacji z Europy Środkowo-Wschodniej.

No to życzę powodzenia w działalności międzynarodowej.

Dziękuję bardzo.

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl