Z Piotrem Śmiłowiczem o wywiadach z politykami, technikach dziennikarskich i Donaldzie Tusku rozmawia Marek Palczewski.

 Piotr Śmiłowicz Urodzony w 1965 roku w Warszawie, z wykształcenia biolog. Jako reporter i dziennikarz polityczny pracuje z dwuletnią przerwą od 1994 roku. Pracował w „Życiu Warszawy” (1994-96), PAP (1998-2001), „Życiu” (2001-02), „Rzeczpospolitej” (2003-07). Od 2007 roku dziennikarz i publicysta tygodnika „Newsweek Polska”. Wraz z Andrzejem Stankiewiczem współautor dwóch książek z serii Pod lupą Newsweeka: „Zbigniew Ziobro - historia prawdziwa” (2007) i „Donald Tusk – droga do władzy” (2008). Nominowany do nagrody Grand Press w kategorii news w latach 2005, 2006 i 2009. Hobby – szeroko rozumiana historia.

 

Często Pan robi wywiady z politykami. Czy politycy są szczerzy, czy tylko promują własny wizerunek?

Oczywiście każdy polityk promuje siebie. Bywa szczery, jeśli jest to mu potrzebne do osiągnięcia jakiegoś politycznego celu. Ale rola dziennikarza polega na tym, żeby zmusić polityka, żeby powiedział coś nieoczekiwanego, coś czego nie chciałby powiedzieć, lub co naprawdę o czymś sądzi.

Jak Pan rozbija dobre samopoczucie polityków: „kopie”, denerwuje, czeka na potknięcie?

To kwestia techniki rozmowy, zadawania pytań. Chodzi o to, żeby mieć wcześniej przygotowane niektóre pytania, żeby polityk nie mógł na nie odpowiadać inaczej niż tylko szczerze. Staram się, żeby najpierw się rozluźnił, a dopiero potem próbuję go przycisnąć trudniejszymi pytaniami.

W niedawnej rozmowie z Andrzejem Olechowskim (prowadzonej razem z Andrzejem Stankiewiczem) nazwaliście premiera Tuska „olewusem” i to wystarczyło, żeby Olechowski bardziej się otworzył i zaczął krytykować swojego dawnego kolegę.

No właśnie, coś w tym stylu. Akurat rozmawialiśmy o sprawach wewnątrz Platformy i przywództwie w PO, zatem o czymś, co dla Olechowskiego stanowi problem emocjonalny. Olechowski miał do Tuska uraz i to spowodowało, że prawdopodobnie mówił szczerze to, co myśli.

Dlaczego Tusk nie rozmawia z „Newsweekiem”? Czy powodem była książka z 2008 roku „Donald Tusk. Droga do władzy”?

Być może też, ale była taka jedna historia, za którą Donald Tusk obraził się na nas. To chodzi o wywiad z lata 2008 roku, opublikowany w takiej w formie, która go zdenerwowała, i od tego czasu nie rozmawia z nami.

Czy to było o tym, ze w młodości palił marihuanę?

Nie. O marihuanie było w książce, choć po ujawnieniu tej historii z marihuaną też był troszkę obrażony. Potem dodaliśmy jeszcze ten wywiad, który poszedł w skróconej wersji. On się spodziewał, że będzie to coś większego, a tymczasem wywiad został skrócony przez redakcję „Newsweeka”.

Skrócony został bez jego wiedzy?

Tak, bez jego wiedzy.

Z prezydentem Bronisławem Komorowskim macie lepsze stosunki. Niedawno zgodził się udzielić wam ( Wojciechowi Maziarskiemu, Andrzejowi Stankiewiczowi i Piotrowi Śmiłowiczowi – red.) wywiadu. Jak przekonujecie rozmówcę żeby wyraził chęć rozmowy?

Jakiś czas temu poprosiliśmy prezydenta o wywiad i po kilku tygodniach otrzymaliśmy jego zgodę. Był to nasz pierwszy wywiad z Komorowskim jako prezydentem. Myślę, że nie wypadało mu się nie zgodzić po takim czasie urzędowania.

Mam wrażenie, ze Komorowski jest prezydentem, który nie doświadcza jakiejś specjalnej krytyki ze strony mediów. Nie jest więc kimś, kto czuje się zrażony do dziennikarzy, więc nie ma z tym problemu, chociaż nie wiem jak by zareagował, gdyby do niego zwrócił się ktoś na kogo on jest obrażony.

A który z polityków jest na Pana obrażony?

Rozmawialiśmy o Tusku. Poza tym „Newsweek” nie jest pismem, które szczególnie adoruje Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Krytycznie pisaliśmy o Kaczyńskim w czasie rządów PiS. Później też nam się to zdarzało. I w związku z tym z wywiadami z Jarosławem Kaczyńskim bywało różnie. On się do nich nie palił, ale w efekcie – po jakimś czasie - zgadzał się. Kiedyś Andrzej Stankiewicz zadzwonił do jego asystenta, mając nadzieję, że a nuż się uda i akurat telefon odebrał Kaczyński. Powiedział, że nie ma sprawy, chociaż wcześniej mieliśmy z jego otoczenia takie sygnały, że nie ma szans, że jest obrażony na nas. To było niedługo po katastrofie smoleńskiej. W tym czasie rzadko udzielał wywiadów, a jeżeli już rozmawiał, to z mediami, z którymi czuł się bezpiecznie. W czasie naszego wywiadu powiedział wiele interesujących rzeczy, między innymi, że źle ocenia swoją kampanię prezydencką.

Dziś ukazał się w „Newsweeku” artykuł o polskiej prezydencji w Unii. Pan współpracował z Andrzejem Stankiewiczem przy pisaniu tego artykułu. Wypowiedzi Tuska są cytowane z drugiej ręki. Będzie jeszcze wywiad z premierem?

Z Tuskiem oczywiście chętnie byśmy porozmawiali, o ile uda nam się skłonić go do rozmowy. Jednak – jak mówiłem – on niechętnie rozmawia z „Newsweekiem”. To oczywiście troszkę ogranicza nasze możliwości. Przydałaby się jakaś jego wypowiedź, ale niestety, musimy sobie radzić inaczej.

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl