Z Maciejem Kurzajewskim o sporcie, rozrywce i spełnieniu zawodowym rozmawia Paweł Luty.
Maciej Kurzajewski – (rocznik 1973) dziennikarz sportowy i prezenter telewizyjny, od 1993 pracuje w Telewizji Polskiej, laureat Telekamery „Teletygodnia” w 2009, 2010 i 2011 roku w kategorii „najlepszy dziennikarz sportowy”.
Otrzymał Pan już trzecią Telekamerą z rzędu dla najlepszego komentatora sportowego. Jakie to uczucie?
Przede wszystkim wielka radość. Telekamera jest nagrodą przyznawaną przez widzów i dla mnie, dziennikarza telewizyjnego, to największe wyróznienie i docenienie mojej pracy. Z drugiej strony czuję ogromną mobilizację do dalszych działań i doskonalenia warsztatu dziennikarskiego. Wielka satysfakcja. Na moje trzy Telekamery złożyła się praca wielu ludzi, moich kolegów z TVP Sport, bez tej drużyny nie mógłym marzyć o tym wyróżnieniu. Raz jeszcze im dziękuję.
Widzowie doceniają Pana kunszt komentatorski, ale zapewne nie tylko to. Można śmiało powiedzieć, że jest Pan osobowością telewizyjną, choć w tej kategorii statuetkę otrzymał Krzysztof Ziemiec. Co Pana zdaniem wyróżnia Pana spośród innych komentatorów i dziennikarzy sportowych?
Jestem dzienikarzem sportowym z miłości. Fascynacja sportem sprawiła, że moje zawodowe życie potoczyło się właśnie w tym kierunku. Moja praca sprawia mi ogromną przyjemność i to jest klucz do sukcesu. Podchodzę do tego zawodu z wielką pokorą, każdy dzień jest dla mnie nową lekcją, dokładam do tego życiowy optymizm i gotowe (uśmiech).
Jaka jest Pan recepta na osobowość telewizyjną?
Praca, praca i jeszcze raz praca, nie spoczywanie na laurach, głęboka wiara w to, że mogę dotrzeć do obranego celu, pozytywne nastawienie do życia i ludzi, ale przede wszytkim to coś, co trudno dokładnie określić – coś co sprawia, że zostajemy w pamięci widza.
Co jest dla Pana ważniejsze: dziennikarstwo sportowe czy prowadzenie programów rozrywkowych?
Dziennikarstwo sportowe zawsze było, jest i będzie dla mnie najważniejsze. Niezmiennie jest podstawowym obszarem mojej zawodowej aktywności. Bez doświadczenia zgromadzonego na tym polu, nie podjąłbym się prowadzenia programów rozrywkowych. Dziś wiem, że praca w telewizyjnej rozrywce to wielka frajda. Oba te światy, sport i rozrywka, przenikają się i wcale nie są od siebie tak odległe.
Jakie cele zawodowe stawia Pan przed sobą?
Każdy kolejny rok przynosi nowe wyzwania. Chciałbym im podołać. Lista moich zawodowych celów jest jeszcze długa i to daje mi energię do działania.
Jakie jest Pana największe marzenie związane z Pana pracą?
Być blisko wielkich sportowych wydarzeń, móc ich niemal dotykać, to zawsze było moim marzeniem i nadal mam głód takich przeżyć.
Jest Pan osobą młodą, lecz niezwykle popularną i zapracowaną. Jak już powiedzieliśmy otrzymał Pan trzy Telekamery. Czuje się Pan spełniony?
Boje się, że kiedy poczuję spełnienie, wytracę impet. Niech zatem spełnienie przyjdzie jak najpóźniej.