Rozmowa z Jerzym Kłosińskim, redaktorem naczelnym „Tygodnika Solidarność” o 30. urodzinach pisma związku NSZZ „Solidarność” - rozmawia Marek Palczewski.

Jerzy Kłosiński, lat 57, redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” od 2002 r. Zaczynał pracę dziennikarską w gazecie codziennej „Niezależność” Regionu Mazowsze NSZZ Solidarności w 1981 r. Później w redakcji podziemnego „CDN-Głos Wolnego Robotnika” i oficjalnie wychodzącego„Niewidomego Spółdzielcy”. Po 1989 roku redaktor naczelny „Wiadomości Skierniewickich”, następnie w Programie I Polskiego Radia, w „Tygodniku Solidarność” od 1991 r.

 

 

Tygodnik „Solidarność” obchodzi 30 –te urodziny. W 1981 roku był pierwszym, oficjalnym tygodnikiem całego związku. To była wyjątkowa sytuacja: był zwalczany przez władze, ale przynosił wolność.

W tamtych czasach odgrywał znaczącą rolę. Był symbolem przełamania monopolu komunistycznego na informacje w całym obozie. Cieszył się więc dużym prestiżem, bo był główną gazetą „Solidarności”, która pokazywała jej ważnych działaczy, odbywały się dyskusje redakcyjne i pisano o wielu sprawach, które wcześniej nie mogły się oficjalnie w prasie ukazywać. Ponadto pojawiło się w nim sporo ludzi o znaczących nazwiskach, takich jak Bohdan Cywiński czy Kazimierz Dziewanowski. Zresztą przez cały ten okres mijających 30 lat dla TS pisało regularnie wiele znakomitych piór: Zbigniew Herbert, Waldemar Łysiak, Tomasz Strzembosz, czy Jan Pietrzak, który dziś obok Mieczysława Gila jest stałym felietonistą. Ale wówczas było jeszcze 6 gazet „Solidarności” też wychodzących w oficjalnym kolportażu. Między innymi w Gdańsku była „Samorządność”, w Szczecinie „Jedność”, a w Łodzi „Solidarność Ziemi Łódzkiej”, ale miały niskie nakłady, w granicach 15 tysięcy. W tym czasie TS miał pół miliona nakładu, a w czasie I zjazdu „Solidarności” w Gdańsku – nawet milion. Był problem z papierem, więc dochodziło do umów barterowych z zakładami pracy; kopalnie dawały zakładom papierniczym węgiel, a te rewanżowały się papierem. Takie to były trudne czasy, ale i dla Tygodnika heroiczne, bo był wielki głód prawdy.

W 1989 roku, po zamknięciu w stanie wojennym, został reaktywowany. Pierwszym redaktorem naczelnym został ponownie Tadeusz Mazowiecki (red. nacz. z r 1981), a po nim Jarosław Kaczyński To dwaj premierzy wolnej Polski. Czy wtedy zaczęło się upolitycznienie Tygodnika?

Myślę, że od początku Tygodnik był polityczny. W pierwszym okresie reprezentował nurt umiarkowany z Lechem Wałęsą, który słuchał głosu Kościoła. Między innymi porozumienia warszawskie po wydarzeniach bydgoskich z marca 1981, kiedy redagowano pierwszy numer TS, były wynikiem mediacji Kościoła, który przekonał Wałęsę, żeby związek zrezygnował ze strajku generalnego. Po 89 roku scena polityczna bardzo szybko się podzieliła. Rząd Tadeusza Mazowieckiego uznał, że ma na wyłączność prawo do zmian w kraju. Fakt, że Lech Wałęsa powołał na szefa „Tygodnika Solidarność” Jarosława Kaczyńskiego świadczył o tym, że chciał postawić na środowisko, które reprezentowało alternatywny program reform.

A nie chodziło o to, by mieć oręż w walce o prezydenturę?

Nie tylko o to. Wałęsa był szefem „Solidarności”, a w kraju dokonywały się reformy, na które związek nie miał większego wpływu. Liberalne reformy przeprowadzane przez rząd Mazowieckiego izolowały związek i samego Wałęsę, mimo że w początkowej fazie wyraził na nie zgodę.

Jednak TS zaangażował się w kampanię wyborczą najpierw Lecha Wałęsy, potem AWS, a kilka lat temu – Lecha Kaczyńskiego.

No tak, Tygodnik zawsze odzwierciedlał główny nurt, który był w „Solidarności” i taki główny nurt po reformach Balcerowicza był reprezentowany przez otoczenie Lecha Wałęsy, a ton polityczny temu otoczeniu nadawało środowisko Porozumienia Centrum. Nowe reformy były szokiem dla środowisk pracowniczych, to był liberalny kurs nieakceptowany przez główny nurt „Solidarności”. Dotknęły one pracowników dużych zakładów pracy, które były bastionem „Solidarności”. To ci pracownicy zostali wykluczeni z owoców przemian. I w drugiej połowie ostatniej dekady XX wieku Związek postanowił bezpośrednio wejść w politykę – powstała Akcja Wyborcza Solidarność. Z nią były związane duże nadzieje, ale rządzenie w tamtej sytuacji w Polsce i przeprowadzanie reform było trudne, niektóre nie zostały zakończone, wiele ustaw zawetował prezydent Kwaśniewski, popełniono również błędy, choćby w zakresie prywatyzacji, stąd porażka AWS-u.

Czy to dobrze, że związek angażuje się w politykę?

Doświadczenia lat 90. sprawiło, że związek postanowił wyłączyć się z działań doraźnie politycznych.

Po której stronie politycznych walk stoi dziś „Tygodnik Solidarność”?

Sympatie w ciągu ostatnich 10 lat stały po stronie Prawa i Sprawiedliwości, a bardziej jeszcze po stronie koncepcji Polski solidarnej. Za rządów PiS poparcie dla tej partii deklarowało 60 procent członków NSZZ „Solidarność”. Ale w samym związku jest rozrzut poglądów, i nowe kierownictwo z przewodniczącym Piotrem Dudą, wybrane w 2010 roku, uważa że należy zachować dystans do partii politycznych.

Czy to jest również linia „Tygodnika Solidarność”?

Tak, albowiem TS jest pismem reprezentującym główny nurt związku, który jest - jak wiadomo – wytyczany przez przewodniczącego i jego najbliższe otoczenie.

Czyli linię Tygodnika kształtuje zarząd związku?

Nie, to redakcja stara się odzwierciedlać, to co w związku jest najważniejsze. Nie ma ręcznego sterowanie. Ponieważ jesteśmy oficjalnym pismem „S”, to nie mamy ambicji prowadzenia jakiejś niezależnej od związku polityki programowej. Zresztą, jako redaktor naczelny uważam, że byłoby to błędem.

Czy jest na naszym rynku czytelniczym miejsce na pismo o charakterze związkowym, poruszające głównie problemy wewnątrzzwiązkowe? Nie jest to czasem gazeta tylko dla związkowców i działaczy?

Tygodnik nawiązuje do 30 - letniej tradycji. Zachowujemy formułę tygodnika opinii, poruszającego szerokie spektrum problemów. Choć koncentrujemy się głównie na problemach społecznych i pracowniczych, tylko jakaś część dotyczy wewnętrznych problemów związku. Z jednej strony spełniamy funkcje kanału przekazu wewnątrzzwiązkowego, a z drugiej rolę pisma o szerszym społecznym profilu.

Czy Tygodnik nie powinien szukać czytelnika poza szeregami „Solidarności”? Otworzyć się na inne grupy, np. na młodych ludzi, którzy nie pamiętają stanu wojennego?

Cały czas to robimy, szczególnie w stosunku do młodych, bo związek się odmładza. Ale my nie tylko zabiegamy o czytelnika związkowego, ale również o takiego, który jest wrażliwy na problemy społeczne, i któremu bliska jest „Solidarność” i jej historia.

Jak by Pan dziś zakreślił rolę TS? Jakie wyzwania przed nim stoją i przed Panem jako redaktorem naczelnym?

Wyzwaniem jest to jak zachować równowagę pomiędzy pismem ciekawym dla czytelnika poza-związkowego, a z drugiej strony, dla członka naszego związku. Jesteśmy jako pismo ewenementem w skali europejskiej, mamy nietypową historię, a nasza niezwykłość polega też na tym, że będąc gazetą związkową trafimy do ogólnodostępnego kolportażu . Jednak najważniejszym wyzwaniem przed jakim stoimy jest poszerzenie kręgu czytelników, wyjście poza członków związku, zwiększenie atrakcyjności . Jest to duże wyzwanie, gdyż poniekąd jesteśmy taką hybrydą na rynku prasowym; większość tytułów kieruje się względami komercyjnymi, zyskiem, a my – zadaniami ideowymi.

Kiedyś TS miał 500 tysięcy, dziś ma kilkanaście tysięcy nakładu. Jak sobie dajecie radę finansowo?

Nie możemy konkurować finansowo z innymi dużymi tygodnikami opinii. Gros naszych zysków pochodzi ze sprzedaży, ale mamy też znaczącą dotację ze strony związku. Jednak chciałbym podkreślić, że jesteśmy fenomenem na polskim rynku, wartym analiz prasoznawczych. Wychodzimy, z przerwą w latach 80., już od 30 lat. Na stronach Tygodnika odbija się jak w zwierciadle polska historia, jak w żadnym innym tytule.

Myśli Pan, że przetrwacie w dobie zaniku prasy i rozwoju internetu?

Nie jesteśmy historycznym tytułem, cały czas się unowocześniamy, mamy zespół dynamicznych, w większości młodych dziennikarzy, nasze teksty są często przedrukowywane na wielu portalach internetowych i odbieramy na nie bardzo żywe reakcje.

 

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl