Z Łukaszem Grassem o politykach i dziennikarzach aktywnych w internecie rozmawia Paweł Luty.

Łukasz Grass – (rocznik 1976) od 1 marca 2011 drugi zastępca redaktor naczelnej radia TOK FM. Wcześniej pracował w TVN24, gdzie prowadził program „Polska i Świat” oraz „Magazyn 24 godziny”. Obecnie prowadzi autorską stronę internetową www.lukaszgrass.pl.


 

Kto jest aktywny w internecie ten ma władzę?

Z badań dr. Jana Zająca z Uniwersytetu Warszawskiego jasno wynika, że ten kto ma internet, ten nie ma władzy. Aktywność w sieci nie przekłada się na wyniki uzyskiwane w wyborach. Najlepiej pokazuje to przykład Janusza Korwin-Mikkego i PJN: ich strony mają największą „klikalność”, a ich zwolennicy są najaktywniejsi w sieci. Ale przecież Janusz Korwin-Mikke nie rezyduje w Pałacu Prezydenckim, a nic też nie wskazuje na to, że PJN stanie się po wyborach jedną z najważniejszych sił w polskim parlamencie.

Dlaczego ten kto ma internet nie ma władzy?

Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie i mogę ten fakt oceniać jedynie patrząc okiem laika. Być może wynika to z tego, że internet nie jest jeszcze powszechnym medium w Polsce. Szerokopasmowy internet nie jest dostępny w całym kraju, jest jeszcze wiele białych plam. Być może jesteśmy społeczeństwem na tyle tradycyjnym, że nie przykładamy wagi do internetu, jako efektywnego kanału komunikacji z politykami. Być może jest też tak, że politycy w internecie nie są autentyczni, choć są wyjątki, i wyborcy po prostu nie kupują ich aktywności w sieci.

A jak oceniasz aktywność dziennikarzy w sieci?

Mam własną stronę www, jestem zalogowany na Twitterze, mam fanpage na Facebooku i wiem jak trudno jest pogodzić to z obowiązkami zawodowymi, życiem prywatnym i różnymi zainteresowaniami. Poprzez aktywność w sieci chcę pozyskiwać nowych odbiorców, korespondować z nimi, staram się odpowiadać na większość komentarzy, być w stałym kontakcie z odbiorcą. Uważam, że należy mu się szacunek. Ci dziennikarze, z którymi mam kontakt, a są aktywni w internecie, są bardzo autentyczni i bardzo bezpośredni, otwarci, czasami aż do przesady.

Co rozumiesz przez sformułowanie „dziennikarze w internecie są autentyczni”?

Chodzi mi o to, że sami piszą teksty, które są publikowane w sieci i sami odpowiadają na komentarze. Oczywiście, niektórzy dziennikarze angażują do swej działalności inne osoby jak Tomasz Machała w projekcie „Kampanianażywo.pl”, czy Igor Janke na Salonie24, ale to oni sami tworzą swoje wpisy, nikt nie robi tego za nich. Nie spotkałem jeszcze dziennikarza, który zleciłby komuś prowadzenie swojej strony internetowej czy pisanie bloga.

A widzisz jakieś różnice w standardach zawodowych pomiędzy siecią a tradycyjnymi mediami? Uważasz, że dziennikarzowi w internecie „wolno więcej”?

Denerwuje mnie to rozróżnienie na świat rzeczywisty i wirtualny. W prasie drukowanej podpisujemy swoje teksty własnym imieniem i nazwiskiem, bo inaczej wydawca nam ich nie przyjmie, a na blogu piszemy pod pseudonimem. Jestem zdania, że dziennikarze powinni się zawsze podpisywać z imienia i nazwiska pod tym co piszą. Nie wiem też czemu ma służyć taka anonimowość.

I tu pojawia się pytanie czy bloger jest dziennikarzem?

No wiesz, media społecznościowe się rozwijają, powstają takie platformy jak Alert24 i Kontakt24, rozwija się dziennikarstwo obywatelskie polegające na tym, że każdy może być dziennikarzem. Ale czy jest? Nie wszystkich nazwałbym dziennikarzami. Czy jest nim ktoś, kto na co dzień pracuje jako hydraulik, a w niedzielne popołudnie wrzucił do sieci filmik z przejścia trąby powietrznej? Raczej nie. Także niektórzy dziennikarze stają się, jak mawiał Ryszard Kapuściński, „media workerami”, a nie dziennikarzami – nie są osobami, które objaśniają świat, pozwalają go zrozumieć.

A może jest tak, że pojęcie „dziennikarz” się rozszerza, że dzięki łatwo dostępnym najnowszym technologiom coraz więcej ludzi może spełniać zadanie dziennikarza i informować innych o tym, co się dzieje na świecie, niekoniecznie to objaśniając i komentując?

W jakimś sensie tak, ale zależy to od tego jak definiujemy dziennikarstwo - czy dostarczanie tego typu treści jakie znajdują się na Alercie24 czy Kontakcie24 jest już dziennikarstwem, czy nie?

Czym dla Ciebie jest dziennikarstwo?

Dziennikarstwo polega na informowaniu i objaśnianiu świata, rzeczywistości, sprawuje nieocenioną funkcję kontrolną. Niektórzy twierdzą, że zmierzamy do tego, że każdy może być dziennikarzem jak ma własną stronę internetową, własny blog, tylko, że poprzez to świat wirtualny staje się takim śmietniskiem, z którego trudno wybrać właściwe treści. Trudno jest przebrnąć przez to wszystko i określić co jest, a co nie jest prawdziwe, co jest wiarygodne, a co nie.

A zgodzisz się ze stwierdzeniem, że dziennikarstwo zmierza do tego, żeby całkowicie przenieść się do sieci?

Kiedyś kolega, który jest szefem jednego z internetowych portali, powiedział mi „Wiesz co, i tak kiedyś wszyscy spotkamy się w sieci”. Nieważne w jakiej redakcji pracujesz – kiedyś i tak to czytelnik sam będzie wybierał różne treści i tworzył swoją własną gazetę, swoją własną telewizję, itd. Jestem fanem prasy drukowanej, ale zauważyłem, że jeśli chcę zdobyć najświeższe informacje, to wchodzę na Twittera. Tradycyjne gazety nie są już dla mnie źródłem informacji - poszukuję w nich publicystyki, tego pierwiastka objaśniania świata.

Portale społecznościowe zastąpią agencje informacyjne?

W pewnym sensie już tak jest. Świetnym tego przykładem jest początkowo utajniona wizyta ministra Sikorskiego w Afryce Północnej, o której poinformował na Twitterze. Użytkownicy Twittera wiedzieli gdzie jest Sikorski, zanim wiedziały to agencje. Uważam, że dziennikarz „newsowy”, który nie śledzi Twittera popełnia błąd.


 

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl