Z Markiem Nowakiem o odpowiedzialności za teksty i komentarze ukazujące się w internecie rozmawia Adam Owczarek

 
Marek Nowak – prawnik (ukończył studia na Uniwersytecie Łódzkim), kierownik produkcji filmowej (absolwent PWSFTviT), dziennikarz, literat, scenarzysta. Prowadził szkolenia z zakresu prawa autorskiego i prawa mediów. Autor cyklu porad konsumenckich "Z przepisami za pan brat" w miesięczniku "Mobile Internet". Pełnił funkcje m.in. redaktora naczelnego Telewizji Pro-MOK i szefa redakcji PATIO TV.
 

 
 
Niedawno sąd w Tarnowie orzekł, iż administrator bloga internetowego odpowiada za treści na blogu, w tym komentarze dodawane przez użytkowników. Czyli zaczynamy cenzurować wpisy w internecie?

Cenzura to urzędowa kontrola publikacji oceniająca je pod względem politycznym lub obyczajowym i oczywiście nikt, włącznie ze składem sędziowskim w Tarnowie, nie myśli o jej przywracaniu.
 
Miałem na myśli bardziej potoczne znaczenie tego słowa...
 
Jeśli rozumiemy pod tym pojęciem ograniczenie możliwości zaistnienia pewnych treści w sieci, to ani przez chwilę nie było tak, że można było bezkarnie wypisywać w internecie dowolne obelgi i oszczerstwa. To, że nie wszyscy ponoszą konsekwencje takich pseudoanonimowych wpisów, nie znaczy, że nie łamią prawa.
 
Ale w orzeczeniu mowa jest o administratorze bloga internetowego...
 
Dojdziemy do tego. Na razie zgadzamy się już przynajmnej w kilku kwestiach; wolność słowa w internecie nie jest nieograniczona, nie wolno ludzi bezkarnie obrażać i wypisywać na nich bezpodstawnych oskrarżeń. W konsekwencji wpisy o takim charakterze należy usuwać, a osoby odpowiedzialne nie powinny być bezkarne. Oczywiście, cytując Rejs; "nie mówimy tu o karze śmierci, ale...".

Osoby odpowiedzialne? Czy według przepisów prawa nie mamy do czynienia z sytuacją,
kiedy to jedyną osobą odpowiedzialną za tresć wpisu jest jego autor? To byłoby chyba najlogiczniejsze...
 
Autor też.
 
Jak to "też"?
 
W interpretacji przepisów prawa prasowego dominuje dziś pogląd, do którego przychylam się niemal od poczatku - publikacje internetowe powinny być traktowane na równi z telewizyjnymi, radiowymi i gazetowymi. Internet to także prasa. A jeśli tak, to podobnie jak w przypadku gazety, gdzie za treść publikacji odpowiadają solidarnie autor, redaktor i wydawca, za publikacje na stronie internetowej oprócz autora tekstu, odpowiedzialna będzie także na przykład osoba prowadząca daną stronę. Jest ona przecież odpowiedzialna za upublicznienie i rozpowszechnienie informacji tak, by każdy miał do niej dostęp w miejscu i porze przez siebie wybranej.
 
No ale przecież nikt nie dopisze złośliwego komentarza np. do całego nakładu gazety. A w przypadku bloga, piszącemu zajmie to powiedzmy kilkanaście sekund. Jak zatem ową solidarną odpowiedzialność przełożyć na problem komentarza do wpisu na blogu?

W takim przypadku odpowiedzialny pozostaje autor, solidarnie z administratorem, który jest w tym przypadku ostatecznym ogniwem decydującym o publikacji.
 
W tym przypadku administrator podobno na bieżąco usuwał sporne wpisy. Czyżby zatem na wszystkich prowadzących blogi padał właśnie blady strach... A jeśli administrator o niczym nie decyduje? Jeśli forum jest otwarte?
 
I teraz zbliżamy się do sedna sprawy. Zidentyfikowaliśmy osoby, które są odpowiedzialne za opublikowanie określonych treści w internecie. One mogą ponieść konsekwencje, ale nie znaczy to, że zawsze powinny. Bardzo krytycznie odnoszę się do tej części uzasadnienia tarnowskiego sądu, w której mowa jest o tym, że skoro pozwany podjął ryzyko, że na blogu będą pojawiać się bezprawne treści (...) musiał się liczyć z odpowiedzialnością za udostępnienie forum do publikacji każdej wypowiedzi. Takie ryzyko ponosi (jako wydawca) każda stacja radiowa i telewizyjna, która podczas audycji na żywo przyjmuje na antenie telefony od widzów lub słuchaczy. Dotychczas jednak stanowisko sądów i Rady Etyki Mediów z większym zrozumieniem odnosiło się do niepoprawnych politycznie wystąpień spontanicznych uczestników debaty publicznej, doceniając tym samym także wartość ich bezpośredniego uczestnictwa. Oczywiście wydawcy takich programów także niejednokrotnie interweniowali i przerywali obraźliwą wypowiedź, najczęściej zwyczajnie się rozłączając.
 
Analogicznie; jeśli administrator na bieżąco usuwał nieodpowiednie wpisy, to czy powinien odpowiadać za to ukazywało się bez jego wiedzy i nie miał na to wpływu?
 
Co do zasady, administrator nie ma nawet obowiązku prewencyjnego monitorowania treści zamieszczanych przez użytkowników internetu. Gdy jednak uzyskał wiarygodną wiadomość o bezprawnym charakterze wpisu powinien go niezwłocznie usunąć. Skoro w tym przypadku zrobił to i niezłocznie reagował na kolejne próby dodania komentarza, to jest to bardzo dobra podstawa do wniesienia apelacji.
 
Niniejsza sprawa może być przestrogą dla innych blogowiczów. Co powinni zrobić, o czym wiedzieć i jak zabezpieczyć się, aby kolejny wyrok któregoś polskiego sądu nie dotyczył ich samych?
 
Każdy użytkownik internetu powinien mieć podstawową wiedzę w zakresie przepisów dotyczących ochrony dóbr osobistych. Nieznajomość prawa nie chroni przecież przed odpowiedzialnością. Przekazując na blogu kontrowersyjne treści warto też - i jest to dość powszechne - zachować prawo akceptowania komentarzy przed ich opublikowaniem, a opcję publikuj każdy komentarz od danej osoby uruchamiać tylko dla tych, którym ufamy. Reagujmy też niezwłocznie na każdą informację o możliwości naruszenia prawa, jaką otrzymamy, nie wahajmy się usuwać komentarzy, które mogą kogoś skrzywdzić.
 
Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl