Z profesorem Wiesławem Godzicem o mediach publicznych i komercyjnych rozmawia Marek Palczewski

 

 
Wiesław Godzic (ur. 1953) – prof. dr hab., filmoznawca i medioznawca. Pracuje w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, gdzie był prorektorem ds. dydaktycznych i studenckich. Redaktor naczelny kwartalnika "Kultura Popularna".
 
Stypendysta: Fundacji Kościuszkowskiej, Central European University, Getty Foundation i Deutscher Akademischer Austauschdienst, Research Council of Norway. Prowadził kursy z historii filmu i teorii mediów w Cleveland State University   (Clevelend, Ohio, USA), Rochester University (Rochester, Nowy York, USA). Wykładał na UCLA, Middlesex University w Londynie oraz w Bergen i Trondheim w Norwegii.
 
Autor wielu publikacji naukowych, w tym książek Rozumieć telewizję, Kraków 2001 , Telewizja i jej gatunki po „Wielkim Bracie”, Kraków 2004, Znani z tego, że są znani. Celebryci w kulturze tabloidów, Warszawa 2007.
 
 
 
Czy media publiczne w Polsce są potrzebne i w jakim wymiarze?
 
One są potrzebne w całej Europie. Europa przyjęła taki model i trudno dyskutować na ten temat, natomiast historia tworzenia tych mediów jest inna niż w Stanach Zjednoczonych . Tam startowano od mediów komercyjnych, a publicznych i edukacyjnych była garstka. W Europie procesy komercjalizacji mediów elektronicznych nastąpiły później, bo w latach 80. i 90. dwudziestego wieku. W związku z tym odbiorcy nabyli takie przekonanie, że jeżeli mamy mniej tych publicznych, zwanych też państwowymi, to dzieje się coś niedobrego. Nieprawda. Działanie mediów publicznych polega na tym, że apelują do człowieka – obywatela, natomiast pozostałe do człowieka – konsumenta.
 
Ale czy mediów publicznych nie jest za dużo?
 
W zasadzie tak. Otóż my nie potrzebujemy tyle „obywatelstwa” – w każdym razie nie jesteśmy na to przygotowani. My potrzebujemy mediów wysokiej jakości. Ja przedkładam jakość wielu mediów komercyjnych nad ich ilość. U nas panuje to niewłaściwe spojrzenie, że jak będzie dużo mediów publicznych, to będzie fajnie.
 
Czy nie oznacza to jednak, że u nas te media publiczne opanowane przez polityków, poddane władzy Państwa, mają zbyt duże wpływy i udziały w widowni? Może jest to jakieś skażenie systemu demokratycznego?
 
Ja postuluję w ogóle odwrócenie całej sytuacji: to media komercyjne są czymś normalnym – taką glebą; człowiek chce się zabawić, chce coś poznać, chce coś zrobić koncentrując się na sobie, a nie na swojej roli społecznej. Natomiast apelowanie do tego, żebym ja był mądralą, żebym się zastanawiał nad poważnymi problemami, żebym oglądał trudną sztukę, to jest adresowane do części mojej osobowości, i to często niewielkiej części. Dlatego mediów publicznych powinno być mniej. One są potrzebne na przykład w czasie wyborów, bo wyobrażam sobie, że media prywatne mogłyby się w ogóle nie zajmować wyborami, gdyż one preferują np. dobry film. Dlatego mamy takie skrzywienie; sądzimy, że to media publiczne są solą tej ziemi. Nieprawda: one są bardzo ważne, ale ma być ich dużo, dużo mniej – między innymi po to, żeby odróżniały się od komercyjnego tła.
 
Gdybyśmy jednak odwrócili sytuację i spojrzeli tak, że niebawem nastąpi proces cyfryzacji i pojawią się multipleksy, zatem może wzrosnąć liczba nadawców – czy to nie zaleje komercją naszego rynku medialnego?
 
Umiejętność wyboru jest najważniejsza. Dlatego media publiczne mogą służyć do budowania wrażliwości. One powinny uczyć, jak poruszać się po świecie; one nie zrobią z nas aniołów, natomiast mogą służyć jako drogowskaz. Powinny być przewodnikiem po świecie chaosu; przewodnikiem, który nie zdziera z nas pieniędzy.
 
Jest Pan zwolennikiem płacenia abonamentu?
 
Kiedyś nie byłem. Kiedyś wydawało mi się, że to można inaczej załatwić. W tej chwili – powiem - że to obraża moją inteligencję, żebym miał się zastanawiać, w jaki sposób należy finansować media publiczne. Po prostu, trzeba ustalić ile pieniędzy jest potrzebnych i te pieniądze muszą się znaleźć. Abonament jest chyba rzeczą najzdrowszą, ale proszę pamiętać, że będzie bardzo, bardzo trudno z powrotem wprowadzić abonament, o którym się mówiło – i większość ludzi jest przekonanych o tym – że go już nie ma. Poza tym podkreślam, że takie płacenie polega na stworzeniu umowy społecznej: płacę za dostarczenie produktu najwyższej jakości - formalnej i merytorycznej. Media publiczne od tego powinny zacząć, od jakości, która odróżnia je od komercyjnego tła: wtedy będą czuły, że mają moralne prawo domagać się pieniędzy obywateli.
 
 
 
 

 

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl