Burda International GmbH przejmuje wydawnictwo Gruner + Jahr w Polsce. – Wszystkie osoby zarządzające wydawnictwem i redaktorzy naczelni pozostają na swoich stanowiskach – zapewnia portal sdp....
Firma:
Radio VOX FM
Region:
Warszawa
Stanowisko:
DJ/Prezenter
Wymagania:
Doświadczenie w pracy przed mikrofonem
Oferujemy:
Umowę o pracę, możliwość rozwoju
Kontakt:
warszawa@voxfm.pl
....
Z Tomaszem Wróblewskim o zmianach w „Rzeczpospolitej”, pyskówkach z „Gazetą Wyborczą” i niezależności od polityków rozmawia Kajus Augustyniak
Tomasz Wróblewski, ur. 5 maja 1959. Redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”. W 1982 r. ukończył studia na Wydziale Historycznym UW. W tym samym roku wyjechał do USA, gdzie w 1985 ukończył studia na Wydziale Nauk Politycznych na uniwersytecie w Houston. W latach 1986–1990 był korespondentem Radia Wolna Europa z Waszyngtonu, później RMF FM oraz dzienników „Życie Warszawy” i „Życie”. Po powrocie do Polski dyrektor programowy w RMF FM, a następnie zastępca redaktora naczelnego, najpierw w dzienniku „Życie” (w 1998), później w tygodniku „Wprost” (w latach 1998–2001). Prowadził też program WprosTV na antenie telewizji TVN. Redaktor naczelny tygodnika „Newsweek Polska” od początku istnienia pisma w 2001 do 2004 i ponownie od 2005 do 2006. W międzyczasie był redaktorem naczelnym miesięcznika „Profit” oraz dyrektorem wydawniczym polskiej edycji „Newsweeka” i magazynu „Profit”. W latach 2006 - 2008 wiceprezes i dyrektor zarządzający grupy wydawniczej Polskapresse. Od 1 marca 2010 był redaktorem naczelnym „Dziennika Gazety Prawnej”. Od 27 października 2011 jest redaktorem naczelnym dziennika „Rzeczpospolita”.
W swoim sobotnim felietonie Piotr Semka żegna się z czytelnikami Rzeczpospolitej. Czy nie żal Panu dobrego felietonisty?
To byłaby szkoda dla Rzeczpospolitej.
Po środowisku krążą pogłoski o mających nastąpić zwolnieniach w redakcji „Rzeczpospolitej”, mowa jest podobno o kilkunastu dziennikarzach. Czy to prawda?
Program restrukturyzacji nie jest czymś nowym i unikalnym dla Rzeczpospolitej. Na razie polegaliśmy na opinii red. Lisickiego, choć z niektórych zwolnień zrezygnowaliśmy.
Czytałem Pańską wypowiedź dotyczącą planowanego utrzymania konserwatywno-liberalnego charakteru „Rzeczpospolitej”, lecz bez sporów z innymi mediami. Czy rezygnacja z polemik – niekiedy zadzierzystych, a przecież zakorzenionych w polskim dziennikarstwie, nie osłabi wizerunku gazety?
Powiedziałem, że nie chcę wchodzić w pyskówki między dziennikarzami. Mówię nie o sporach ideowych, nie o wartościach, nie o dyskusji między lewicą a prawicą, bo ta jest dość istotna dla kształtowania światopoglądu i kształtowania samej „Rzeczpospolitej”. Mam na myśli wyłącznie polemiki, które stają się personalne, odpowiedzi na odpowiedzi, czepianie się słów, wypominanie innych tekstów z przeszłości, sprowadzające się nie do wymiany poglądów, a do zwykłej awantury. Wiem, że dziennikarze często czują się urażeni, też bywałem atakowany przez inne redakcje, ale nie na wszystko trzeba odpowiadać. Dobrze funkcjonująca redakcja ma swoje poglądy i prezentuje je czytelnikom. Nie musi niczego udowadniać źle nam życzącej konkurencji. Stać nas na to, żeby nie odpowiadać na często głupawe przycinki „Gazety Wyborczej” .
Do kogo ma trafiać „Rzeczpospolita”, do jakich czytelników?
Do ludzi przedsiębiorczych. Do ludzi, którzy wierzą, że są w stanie sami decydować o swoim losie, podejmować własne działania, kształcąc się, rozwijając, edukując, osiągać coś w życiu. Do ludzi, którzy wierzą, że ich los nie zależy od państwa i systemu socjalnego. W tej grupie są i lekarze, i prawnicy, także bardziej przedsiębiorczy urzędnicy, oczywiście prywatni właściciele firm, studenci, ludzie którzy chcą i wierzą, że mogą zrobić coś więcej, jeżeli państwo będzie raczej dobrze administrowało i zarządzało, a nie starało się odpowiadać na wszystko, co się dzieje w kraju. Czytelnicy „Rzeczpospolitej” poszukują w gazecie zarówno wiedzy, codziennych informacji, jak i pewnych rad, informacji o gospodarce, o prawie, poszukują innego spojrzenia na politykę – przez pryzmat swoich interesów. To jest to konserwatywno-liberalne podejście. Konserwatywne w sensie myślenia o prawach człowieka i obywatela - najważniejszy jest człowiek i jego prawa obywatelskie i ich trzeba bronić, a liberalne – tak długo, jak inni ci nie szkodzą, to nie szkodź innym.
Ten nurt w „Rzeczpospolitej” obecny jest od dawna, ale od pewnego czasu dla części jej czytelników ważna była dość wyraźna postawa polityczna, krytyczna wobec rządu. Tego już nie będzie?
Wyraźna postawa polityczna musi pozostać, jeśli chce się bronić wartości i ideałów, o których wspomniałem. To się nie zmieni. Wolny rynek, przejrzystość prawa, wolność, równy dostęp do mediów – to są fundamentalne wartości, których będziemy bronić. Natomiast pojawiały się zarzuty zbyt kurczowego trzymania się i opowiadania się za jedną opcją polityczną. Tu ten podział pomiędzy „Gazetą Wyborczą” a „Rzeczpospolitą” był może zbyt wyraźny, ale do pewnego czasu. Podkreślam - do pewnego czasu – „Rzeczpospolita” była postrzegana jako silnie wspierająca jedną opcję, jedną partię polityczną. Czy ten wizerunek jest uprawniony? Nie wiem. Na pewno nie będzie.
W dzisiejszych czasach większość polskich mediów głównego nurtu wydaje się być – niestety -powiązana z różnymi siłami politycznymi. Czy Pańskim zdaniem gazeta bez takich powiązań ma szansę przetrwać?
Takie powiązania to jedna z gorszych rzeczy, jakie mogą spotkać gazetę. Co innego przyznawać rację jednej partii politycznej, popierać jej program, jeśli uważa się go za dobre rozwiązanie, a co innego dać się wplątać w sytuację, w której następuje niemal personalna więź, zbliżenie z politykami.
Co Pan uważa za najmocniejsza stronę „Rzeczpospolitej”?
Czy jest jedna? Myślę, że zawsze bardzo silna była publicystyka, taka cywilizacyjna, o szerszym spojrzeniu, i bardzo dobrzy autorzy. Niewątpliwie magnesem są strony prawne, większość prenumeraty budują właśnie strony prawne. Nie mogę też oczywiście powiedzieć złego słowa o biznesie, który w tej chwili jest najbogatszym serwisem prasowym w Polsce.
A co Pańskim zdaniem wymaga zmiany?
O tym będziemy rozmawiać w redakcji. Mam pewne pomysły, ale w niektórych sprawach mogę się mylić, więc chcę je najpierw przedyskutować w zespołach, z kierownikami działów. Nie będę się dzielił tym w tej chwili, jest za wcześnie, żebym mógł cokolwiek przedstawić.