Jarosław Warzecha: Do czego i komu potrzebne jest SDP, bo takie pytania czasem stawiają koledzy dziennikarze.

Zbigniew Natkański: Stowarzyszenie jest potrzebne samym dziennikarzom, żeby wymieniać doświadczenia, pomagać sobie w znalezieniu pracy i wspierać się w trudnych sytuacjach. A trudne sytuacje są zawsze. Niektórzy sądzili, że po odzyskaniu niepodległości trudnych sytuacji nie będzie. Nie przewidywali, że gdy nastanie demokracja, to pomoc między dziennikarzami będzie konieczna i nawet niezbędna. Ostatnie lata, a szczególnie te po roku dwutysięcznym, pokazały, że bez solidarności dziennikarskiej nie ma właściwie możliwości uprawiania prawdziwego dziennikarstwa.

Pewnie taka możliwości jest, ale uprawianie prawdziwego, a więc tego nie zawsze grzecznego dziennikarstwa, jest o wiele trudniejsza.

Bez wsparcia środowiska, bez wsparcia kolegów, pewne standardy zanikają i zaczyna się walka w obozach politycznych. Część opowiada się za określonym politykiem, za określoną opcją. Stowarzyszenie dziennikarzy jest po to, żeby takich sytuacji nie było.

Dziennikarz, a szczególnie publicysta powinien mieć poglądy i jako publicysta ma wręcz obowiązek je wyrażać. Pamiętam zdanie Bronisława Wildsteina, którego bardzo cenię, że jeżeli publicysta mówi, iż nie ma poglądów to albo kłamie, albo jest idiotą.

Tak, całkowicie się pod tym podpisuję, ponieważ dziennikarz bez poglądów, bez moralnego kręgosłupa po prostu nie istnieje. Dziennikarz powinien mieć poglądy, umieć je artykułować i wykorzystywać w swojej pracy na co dzień. Ale musi też zrozumieć drugą stronę, z którą rozmawia, i umieć zachować standardy.

Niedawno łódzki sąd skazał dziennikarza Wojciecha Biedronia, ze słynnego już i w gruncie rzeczy haniebnego artykułu 212 kk. Co twoim zdaniem my wszyscy dziennikarze i nasze stowarzyszenie powinniśmy zrobić?

Na zjeździe SDP podnosiliśmy konieczność zniesienia tego artykułu. Artykuł 212 kk jest reliktem prawa prasowego uchwalonego w okresie stanu wojennego w PRL.

Niedługo minie trzydzieści lat, a ten artykuł dalej jest. 

W latach dziewięćdziesiątych, jako środowisko dziennikarskie domagaliśmy się zniesienia tego artykułu i wszystkie opcje polityczne, wtedy na scenie politycznej obecne, zgodnie twierdziły, że mamy rację. I kończyło się na słownych deklaracjach. Tak samo było w 1998 roku,  gdy rządy objął AWS. Też podnosiliśmy tę sprawę. Ówczesny premier Jerzy Buzek obiecał, że to załatwi i do dzisiaj nie załatwił.

Bardzo dobrze pamiętam tamten czas i bitwy o zniesienie artykułu 212, ale rząd, który jest dzisiaj też nie przejawia żadnej inicjatywy, żeby ten artykuł znieść. A jest rządem większościowym, który ma większe możliwości niż wszystkie poprzednie.

W 2013 roku pamiętam zebranie na Foksal z politykami ówczesnej władzy. Wszyscy oni twierdzili wtedy, że czas najwyższy znieść artykuł 212. Rezultat, jaki jest każdy widzi. Pamiętam, że wówczas Wojciech Reszczyński powiedział, że gdy „nasza opcja” obejmie władzę, to pożegnamy się z tym artykułem. I nic się takiego nie stało.

Może to w taki razie powinno być jedno z głównych zadań Stowarzyszenia, w tym Oddziału łódzkiego?

W tym roku na zjeździe SDP jesienią znowu tę sprawę podniesiemy. Tylko, że Stowarzyszenie, jako takie nie ma umocowania politycznego. Politycy mogą nas wysłuchać i to wszystko. Nie biorą tego serio. Zawsze mają ważniejsze sprawy. I zawsze pada obietnica, że zrobią to w następnej kadencji.

Czekają na następną kadencję, czy wygrają czy nie. A później i tak tego nie robią, bo znowu czekają czy wygrają czy nie.

Mam prawo sądzić, że politykom na tym nie zależy, bo przez artykuł 212 mają nas na widelcu.

To raczej politycy powinni być na smyczy opinii publicznej.

Tak. Oczywiście, że tak. Sytuacja jest nienormalna. Dziennikarze zamykali się nawet w klatce. Było przedstawienie i na tym się skończyło.

Wróćmy do Stowarzyszenia. Czy przyjęcie młodego dziennikarza do SDP jest dla niego nobilitacją? Czy jest potwierdzeniem jego zawodowych umiejętności i zawodowego statusu?

By wstąpić od Stowarzyszenia potrzebna jest rekomendacja dwóch członków lub rekomendacja Zarządu. Ale wśród młodych dziennikarzy nie ma wielu chętnych, gdyż uważają, że przynależność do SDP niewiele daje.

Ale już mówiliśmy, że dziennikarz zostawiony sam….

Wielu młodych dziennikarzy boi się, że przynależność do SDP zaszkodzi im w miejscu pracy. Ale coś w tym jest, bo nagradzani przez nas w konkursach młodzi dziennikarze po jakimś czasie tracili pracę. Pracodawca zwykle mówił, że nie stać go na zatrudnienie takiego nagrodzonego dziennikarza.

Może stało się tak, że u dziennikarza nie ceni się już dociekliwości, waleczności, ale w cenie jest przede wszystkim posłuszeństwo wobec właściciela danego medium?

Tak. Gdy obserwujemy zachowanie dziennikarzy na konferencjach prasowych, to większość otrzymuje pytania na mail czy telefon komórkowy i ma prawo zadawania tylko tego pytania. Czyli nie ma żadnej własnej inicjatywy. Nawet, gdy tego wymaga zmieniająca się dynamicznie sytuacja.

Jeszcze w latach sześćdziesiątych pewien laureat nagrody Pulitzera, na pytanie co to jest wolność prasy odpowiedział: wolność prasy posiadają ci, którzy posiadają prasę. Z tego by wynikało, że wolność prasy nie dotyczy dziennikarzy w niej pracujących.

No tak. Czasami dziennikarz, na przykład telewizyjny dziwi się, że jego materiał na antenie ma taki kształt, który jest sprzeczny z jego intencją. Ale tacy posłuszni dziennikarze, gdy zostaną wyrzuceni to pierwsze kroki kierują do Stowarzyszenia, by uzyskać choćby pomoc prawną, czy pomoc w znalezieniu pracy. I nawiązując do twojego pierwszego pytania, także po to jest potrzebne stowarzyszenie dziennikarzy. Wtedy ci dziennikarze zastanawiają się nad wstąpieniem do naszego Stowarzyszenia i wielu mówi, że dopiero teraz wiedzą, na czym polega prawdziwe dziennikarstwo.

Inna sprawa to solidarność dziennikarzy w redakcjach. Nie ma tej solidarności. Została rozbita. I stąd nasza próba, jako Oddziału Łódzkiego budowania mocniejszych więzi środowiskowych przez organizowanie spotkań z różnymi politykami, ekonomistami. To jest próba budowy miejsca gdzie będzie wymiana poglądów, ścierania się opinii i gdzie będzie można poznać ludzi, nawiązać także więzi międzypokoleniowe, przyciągnąć młodych dziennikarzy. Bo dziennikarstwo to zawód mistrzowski. Można się go nauczyć w praktyce, od mistrzów. Tak to już jest paradoksalnie, że większość tych, którzy uczą dziennikarstwa na uczelniach, albo była marnymi dziennikarzami, albo nie miała z dziennikarstwem nic wspólnego. Często na przykład w TVN wypowiada się tak zwany prasoznawca, nawet podobno profesor, który opowiada bzdury o tym, co dziennikarz może albo powinien i od razu widać, że ani godziny nie spędził jako dziennikarz.  Taki syndrom krytyka muzycznego. Kto zostaje krytykiem muzycznym? Ten, któremu zabrakło talentu by zostać wirtuozem.

A inne pomysły na przyciągnięcie dziennikarzy do Oddziału łódzkiego SDP?

Na ostatnim spotkaniu Stowarzyszenia podjęliśmy uchwałę, że będziemy w zespołach dziennikarskich jeździć na spotkania z dziennikarzami prasy terenowej w miastach powiatowych naszego województwa. Najbliższe wyjazdy planujemy do Kutna, Piotrkowa, Tomaszowa. W małych miejscowościach dziennikarze mają często o wiele trudniej niż w Łodzi. Są poddawani większej presji. Maja mniejsze szanse obrony w razie ataków na nich. Dziennikarze z gazet lokalnych są poza tym spragnieni szerszych kontaktów ze środowiskiem. Z drugiej strony my też się czegoś ciekawego dowiadujemy, bo media lokalne w małych miejscowościach to sól demokracji. Albo też narzędzie zamordyzmu lokalnych władz. Tak czy owak ciekawie. I wielka szansa na wpuszczenie świeżego powietrza. W obydwie strony.

 

 

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl