Odznaczenia serwowane przez polityków – z reguły „swoim” - kompletnie się zdewaluowały.
Wkrótce – 100-lecie – nastąpi masowy wysyp tanich blaszek. Prezydentowi przyda się naparstek, bo na pewno w końcu boleśnie się zrani w paluszek popychając szpilki w mniej lub bardziej twarde podłoże.
Kiedyś tzw. chlebowy dawał 25% dodatku do emerytury. Pamiętam jak mój rodzony Ojciec złościł się, bo kadrowy w Polskich Liniach Oceanicznych, niejaki Szor, bezprawnie przetrzymywał przez miesiące przyznany Tacie Krzyż Kawalerski za dziesiątki lat spędzonych na kapitańskim mostku, za przewiezienie setek tysięcy towarów na statkach, za bicie i niewolniczą pracę w obozie koncentracyjnym Stutthof w czasie okupacji. Ale ob. Szor był bezkarny. Nie wiem, czy facet żyje, czy umarł z jeszcze ważniejszym odznaczeniem. Nie ma już statków PLO, zmarnowano stocznie i niszczeje Marynarka Wojenna i jej zaplecze.
Za to umedalowanych, wysoko nominowanych mamy coraz więcej. Eksnotable są cenionymi klientami biur handlu nieruchomościami na Florydzie. Ludzie z zarzutami znajdują się na listach wyborczych. Na bilbordach coraz bardziej przaśne gęby. Ilu ludzi pójdzie do wyborów – najbliższych i dalszych – to się okaże. Myślę, że frekwencja będzie licha. Premier i jego ministrowie nie schodzą z ekranu głównej tuby propagandowej. Owszem jest i smutna postać przeciwnika, który coraz bardziej chowa się w ramiona i mówi coraz mniej – bo i co ma mówić, gdy partia dołuje. Niedogolony Jaki, a obok nieśmiały Trzaskowski, zmęczony bardzo Majchrowski oraz bardzo zadowolona – nie wiadomo czemu – pani Zdanowska.
Co to będzie? Co to będzie? - martwią się odsunięci od władzy. Jeden Duda pojechał daleko po „fregaty” rdzewiejące od 10-ciu lat na sznurku, a drugi napada na panią minister Annę Zalewską, która przecież z wielkim trudem zreformowała szkodliwy system oświaty.
Najwięcej blaszek nosił marszałek Konstanty Rokossowski, ale i ksiądz Henryk Jankowski przypinał sobie ich wiele. Mundur pseudo Polaka nadal wisi w kremlowskiej gablocie, a o księdzu z Gdańska coraz ciszej. A przecież to on niemal własnymi rękami odbudował kościół pw. św. Brygidy. Zarzucają mu, że wydawał sute rauty. Wielu zjadło tam, wypiło, a teraz nie pamiętają.
Patrzę na ekran telewizora. Zabawny obrazek - stoi wielki Adamowicz, a obok mały i chudziutki Wałęsa junior. Troszeczkę się przekomarzają. Zapewne skończy się na tym, że jeden poprze drugiego i podzielą się władzą w Gdańsku. Poznański miłośnik gejów może na pewno liczyć na głosy LGBT, ale chyba w tym wspaniałym Poznaniu jest jeszcze trochę ludzi… wielkopolskich. Zobaczymy.
A dziennikarze? Najsławniejszy – też z Poznania, czyli europoseł Zwiefka, człowiek teraz zasobny, bo zarobił przy drugim takim samym - który zatopił polską flotę. Może były redaktor wróci i zbuduje fabrykę garniturów, bo już tą branżą się parał. Niemieccy reporterzy chcieli go kiedyś zapytać o rozliczenia delegacyjne, ale im zwiał sprzed kamery.
Jednak zastanawiam się, czy nie należałoby wybierać cwaniaków. Bo przecież taki, jak już nakradnie dla siebie, to może i skutecznie, dzięki swoim „zdolnościom” coś załatwi również dla gminy, miasta, powiatu.
W miejscowości Cyców, w lubelskim, startuje na wójta niejaki – nomen omen – Kościuszko, który jako jedyny radny w gminie w grudniu ubiegłego roku nie poparł uchwały Rady, by złoża pod Cycowem dawały dochód miejscowym ludziom. Zakusy na te podatki od wydobycia ma gmina sąsiednia. A wszystko blokują Australijczycy, którzy dostali w jakiś tam sposób koncesję na prowadzenie poszukiwań. Bardzo dziwne to wszystko. Logicznie myśląc, trudno wytłumaczyć, dlaczego poprzedni prezes miejscowej kopalni nie zadbał o prawa do prowadzenia badań, a władza w Warszawie sprzedała je Australijczykom. Dziś główny geolog kraju czeka najwyraźniej na Godota, a sprawa toczy się w sądach. Pat trwa. Niewykorzystywane złoża dawno już powinny być eksploatowane przez Kopalnię Bogdanka. Kopalnię naprawdę wzorową, nowoczesną, rentowną i bardzo dobrze kierowaną.
Dlaczego kandydat na wójta w Cycowie - pan Kościuszko - chce inaczej? Może jakiś kangur to wie, bo dziennikarze miejscowej gazety na te trudne i może niebezpieczne dla nich tematy milczą. Usiłowałem się dodzwonić do gazety Dziennik Wschodni – bezskutecznie. Śpią sobie tam redaktorzy słodko. Śpijcie dalej i przyjmujcie ogłoszenia od ekspansywnych cudzoziemców. Orderu od Polski nie dostaniecie, ale pieniądze za ogłoszenia popłyną.
Blaszki dziękczynne się zdewaluowały. Tak samo Order Orła Białego. Mój Boże, jakież to wzruszenia wywoływało niegdys to odznaczenie. Ale tak już nie jest. Rozmieniono je na drobne. Łatwo to można sprawdzić czytając listę odznaczonych. Miejmy nadzieję, że jeszcze tak się stanie, iż kilku z nich zniknie z honorowej listy i trafi przed prokuratora.
Bóg, Honor, Ojczyzna. Na frontonie Urzędu Rady Ministrów w Alejach Ujazdowskich nadal nie ma słowa Bóg. Przeszkadzało ono poprzedniej władzy, ale i teraźniejsza jakoś nie widzi tego braku.
Mamy coraz więcej generałów i admirałów na emeryturze. Za to coraz mniej okrętów. Rozwija się nam dynamicznie korpus ochrony notabli – niegdysiejszy BOR. Ma on obecnie liczyć 3 tysiące ludzi. Burzą się na to zwykli policjanci – niedoinwestowani.
Wóda jest osiągalna wszędzie i zawsze. Narkotyki płyną do Polski bez przeszkód. Słyszę teraz, że obywatel Przywieczerski mógł bezkarnie okopać się prawnie i pozostać w USA. Ale dał się przywieźć do Polski, bo tu – u nas – wygra w sądach i jeszcze dostanie odszkodowanie np. za budynek Uniwersalu przy rotundzie PKO, który... mu zburzono. Może jednak historia potoczy się inaczej... zobaczymy.
To jest rzeczywiście felieton pesymistyczny. Ale z czego tu się cieszyć. Państwowa Komisja Wyborcza gmatwa zasady, które będą obowiązywały już za trzy tygodnie i nadal nie wiadomo jak to będzie ze stawianiem krzyżyków na karcie wyborczej. Słyszę w radio - od przewodniczącego Wojciecha Hermelińskiego - że można będzie przy pomyłkach zamazywać iksa w kratce i stawiać ważny krzyżyk w innym miejscu. Tylko – podkreśla przewodniczący – trzeba bardzo dokładnie cały omyłkowo oznaczony kwadracik zamazać. No, wymyślili! Czegoś takiego jeszcze nie przerabialiśmy. To dopiero będzie okazja to fałszerstw... I znowu pożyjemy – zobaczymy. Choć czas nagli.
28 IX 2018 Stefan Truszczyński