Ogłupienie mamy totalne, mimo smartfonów, facebooków, tweetów itp. W sporcie wyklucza się zawodników nafaszerowanych środkami wzmacniającymi szanse na bicie rekordu, ale już w wyborach miss piękności nie dyskwalifikuje się pań z silikonowymi biustami, powiększonymi ustami i wymodelowanymi nosami, choć uroda osiągnięta jest sztucznie. Na plażach pożądane są jak najbardziej skąpe kostiumy pań, ale z kolei panowie powinni sobie plażować w ubraniach dowolnych, tuszujących szczegóły budowy anatomicznej i swobodnie oceniać panie, które akurat są wystawione na pokaz jak oskubane kury do rosołu. To przykłady trywialne i kabaretowe, ale pani profesor Magdalena Środa czy pani reżyser Agnieszka Holland wiedzą więcej o prawdziwych zagrożeniach w budowie świata tolerancji i równości szans, więc podają inne przykłady. Wybór w tym jest rozległy i wielopłaszczyznowy.
Czasy ogłupienia w XXI wieku takie, że nawet pierś piersi nierówna. Artystki, na muzycznej scenie czy na celebryckiej ściance, prześcigają się w kostiumach zbliżonych do bielizny, pokazując niemalże całe piersi i pośladki, i nikogo nagość przed tłumem nie gorszy, a nawet jest oczekiwanym warunkiem sceniczności i realizacją zasad bycia trendy. Natomiast kobieta karmiąca w miejscu publicznym swoje dziecko piersią nie jest trendy, jest kimś, kto ma nas silnie gorszyć, bo scena karmienia jest nieestetyczna – oczywiście, nie jest też sexy.
Dożyłam czasu, że matka karmiąca dziecko piersią, to gorszycielka XXI wieku, a karmienie w podróży to coś niestosownego. Kod dotarcia do masowego mózgu został zmieniony. Dlatego normą jest w spotkaniu oficjalnym powiedzieć pani, że jest piękną blondynką, ale tej blondynce nie wypada powiedzieć, że miło jej rozmawiać z przystojnym panem. Dlatego zawsze było i jest, że gdy mężczyzna płacąc mandat drogowy przeklnie siarczyście, to znaczy że jest zdenerwowany, ale gdy przeklnie kobieta, to jest wyłącznie rozhisteryzowana. Pan prowadzący popularny show będzie łapać się za krocze, sugerując temat, do którego zmierza, ale prowadząca taki sam program kobieta, nigdy tego zrobić nie powinna.
Czwartek, 14 lipca 2016, około godziny siódmej rano. Radio RMF. Pan prowadzący program muzyki i faktów, pyta radiosłuchaczkę o to, jak robi krówka, to znaczy jaki ma głos. Poprawna odpowiedź to „muuu”. I teraz prośba od pana, aby pani zaśpiewała głosem krówki wakacyjny przebój sprzed lat „Gdzie strumyk płynie z wolna”. Jak zaśpiewa, dostanie cukierka. Poziom ogłupienia to poziom zdziecinnienia panów pełnoletnich w prowadzeniu dialogów publicznych w mediach, na poziomie przedszkolnym. Aż mnie trzęsie, gdy od takich wiadomości zaczynam dzień, sposobiąc się do wyjścia do pracy, siódma rano i „muuu”.
Teraz taki obrazek: Stary i brzydki twórca to persona niechciana przez młody mainstream (znowu media!) , bo w ocenie speców od konstrukcji trendów tylko się wygłupia, ale już modowa blogerka według tej mądrości jest artystką z milionem wejść na you tube, więc jest materiałem na gwiazdę aż jednego hitu i nikt nie odważy się dodać, że także kitu. Masy generują swój masowy wzorzec i swojego masowego guru. W miasteczku rangi powiatowej, takim jak Dobre Miasto, człowiek z dokonaniami na rzecz kultury teatralnej, przejmuje ster w centrum kultury. Długo na podziwie nie jedzie, bo po roku reprezentacja mas z petycją w rękach zbiera podpisy za odwołaniem dyrektora od kultury. Tu łatwo przewidzieć, że jeśli ten ambitny dyrektor uwzględni gust mas i piwem oraz prostą rozrywką je nasyci, to te masy za chwilę wygenerują swojego dyrektora na swój model. A potem, za chwilę czy dwie ktoś inny, gdy już nowa grupa zostanie wychowana na owym modelu mas, pójdzie z petycją w miasto, stwierdzając, że ma jeszcze za mało piwa i rozrywek. Zostaje pytanie: Kto im pokaże alternatywę? Rano przecież śpiewamy głosem krówki „muuu”. Niczego mnie to nie uczy. Gdy radia nadają jak z korytarzy w psychiatryku, to co mam myśleć? Thank you very much.
Elżbieta Mierzyńskav