Od “Modlitwy dnia” na BBC Radio 4, gdzie pastor pobłogosławił Margaret Thatcher i wszystkich liderów politycznych, których pracę wciąż motywują wartości chrześcijańskie do street parties na ulicach czynszówek Glasgow, Swansea i Birmingham, gdzie mieszkają „resztówki”  pracowników sektora wydobywczego i stoczniowego, zdeklasowane, od dwóch pokoleń na garnuszku państwa. I od okładki konserwatywnego Daily Maila „Kobieta, która uratowała Wielką Brytanię”, do cover lewicowego Daily Mirror „Kobieta, która podzieliła naród”. „Zelazna dama”, nawet po swojej śmierci,  wciąż dzieli Brytyjczyków. Na Wyspach ciągle  trwa  spór  na temat jej testamentu politycznego: uratowała czy zniszczyła kraj? Zenergetyzowała i zmodernizowała czy zrujnowała gospodarkę? Zapewniła obywatelom dobrobyt czy odebrała szansę na godziwe życie? Wszystkie te wątpliwości wybuchły z nową siłą  po ogłoszeniu newsa o odejściu pani premier. Jedni, jak David Cameron czy John Major twierdzą, że „była jednym z najznakomitszych polityków, rangi Clementa Attlee czy Winstona Churchilla, z wizją przemian oraz siłą, aby te zmiany przeprowadzać. Inni jak były górnik z Yorkshire Graham Whitehurst czy lider związkowy John Stones upierają się, że zniszczyła gospodarkę i pozbawiła setki tysięcy ludzi środków do życia.  Spór biegnie dokładnie po linii politycznego podziału konserwatyści – labourzyści i liberalni demokraci, co nie zapowiada bynajmniej  rychłego końca. 

 

 Premier Cameron na wieść o śmierci Margaret Thatcher przerwał europejską turę i  już z Downing Street wygłosił płomienne przemówienie, wolne od zwyklej powściągliwości, gdy nawiązywał do  thatcheryzmu. Przypomniał, że „Wielka Brytania straciła wielkiego przywódcę, wielkiego premiera i wielką Brytyjkę”. Akcentował  jej  patriotyzm, odwagę i determinację w realizacji reform. „Margaret Thatcher – mówił – nie tylko rządziła naszym krajem, ona uratowała nasz kraj” przed ciągłym pogarszaniem się stanu gospodarki, ubożeniem obywateli, wysoką inflacją, bezrobociem, osuwaniem się kraju w strajkowy chaos. „Będzie pamiętana – stwierdził z kolei lord Tebbit, thatcherysta starej daty,  wspierający politykę silnej ręki pani premier – z wielu zwycięskich walk, jakie stoczyła. M.in. z bardzo wpływowymi liderami związkowymi, którzy w przerwach strajkowych wpadali do którejś z restauracji Westminsteru na tani lunch oraz by pouczyć posłów, co mają robić ”.  Który to argument „Czerwony Ken” Livingstone, były mer Londynu szybko odparował: „Zniszczyła związki zawodowe i ducha wspólnot pracowniczych oraz, wysyłając na zasiłek,   pozbawiła godności  wiele tysięcy ludzi”.

     Kontrowersje dotyczą przede wszystkim sektora gospodarki. Wszystkie reformy Margaret Thatcher zmierzały do przeniesienia akcentu z formuły państwa, zawiadywanego przez rząd do  państwo kierowanego przez wolny rynek.  I ekstensywnie prywatyzowała rynek – British Telecom, koleje państwowe, British Gas – aby zdynamizować gospodarkę i uczynić ją bardziej konkurencyjną. Faktem jest, że dokonując modernizacji gospodarki i przechodząc na nowocześniejsze żródła energii, zamknęła ponad sto kopalni, czego nie mogą jej do dziś wybaczyć labourzyści i lib-demokraci.  Jednak nie jest prawdą, że pozostawiła zwolnionych pracowników samym sobie. Lewicowe media chętnie  przypominają o „wyrzuceniu na bruk 300 tys. górników”, ale nabierają wody w usta, gdy trzeba dodać, że pracownicy sektora wydobywczego i stoczniowego prócz odpraw, otrzymali możliwość przebranżowienia, szkoleń zawodowych, finansowanych przez państwo. Duża część  skorzystała, a reszta dziś  świętuje na ulicznych „Thatcher Death Parties”.   Ponadto, premier likwidowała  wprawdzie jedne miejsca pracy, ale zapewniała nowe. Np. w połowie lat 80. zmodernizowała City,   i to właśnie wtedy Londyn stał się  jedną z niekwestionowanych światowych stolic bankowości i finansów.  Chodziło jednak o coś więcej, tysiące młodych ludzi z całego kraju znalazło  tam zatrudnienie, a tym samym został złamany  monopol absolwentów drogich szkół prywatnych w  instytucjach związanych z finansami. Prócz modernizacji, dokonał się więc rodzaj demokratyzacji City.  W tym samym czasie szerzej  otworzyła drzwi kapitałowi spoza Europy, np. na Wyspach zbudowano wtedy kilkanaście wielkich japońskich zakładów samochodowych, zapewniających pracę dziesiątkom tysięcy Brytyjczyków. Prywatyzacja i modernizacja gospodarki wcale nie znaczyły, jak twierdzi lewica, pogorszenie się statusu ekonomicznego większości obywateli. Przeciwnie,  jak  twierdzi wielu torysów, wcale nie   entuzjastów pani Thatcher,  te reformy generalnie polepszyły sytuację  finansową mieszkańców Wysp.

     Nie jest też prawdą, że Thatcher „służyła tylko bogatym i uprzywilejowanym”. Są twarde dowody na to, że  nie była obojętna na „wymiar społeczny i socjalny” wprowadzanych ustaw.  Córka właściciela corner shop, sklepiku na rogu, dobrze wiedziała ile ją kosztowała   długa droga z małego północnego miasteczka Grantham do Oksfordu, potem Londynu i najwyższych urzędów państwowych. I w istocie może być ikoną  wszystkich tych,  którzy próbują w uczciwy sposób, korzystając ze swoich zdolności i wytrwałej pracy dostać się na sam szczyt.  Przecież jej dwie słynne reformy – z których, i słusznie, była  dumna – pozwoliły milionom ludzi na awans społeczny i finansowy. Pierwsza z nich zezwalająca na wykupywanie po znacznie niższej cenie od rynkowej / 1/3/ domów i mieszkań należących do miasta, a co za tym idzie, awansować z pozycji lokatora do właściciela nieruchomości. I ustawa druga,  zapewniająca pracownikom mniejszych przedsiębiorstw możliwość zakupu udziałów w firmie, która pozwoliła milionom drobnych ciułaczy zapewnić sobie bezpieczeństwo finansowe.   Ta wyprzedaż  udziałów  cieszyła się tak wielkim powodzeniem, że rząd ostatecznie pozbył się większości  udziałów w angielskich przedsiębiorstwach znacjonalizowanych zaraz po wojnie. Była to prywatyzacja  na ogromną skalę, bo jeśli w latach 70. notowano jedynie 2 mln udziałowców, w 10 lat póżniej było ich już 20 mln!  Jak twierdzi wielu komentatorów politycznych, choć głównie konserwatywnych jak Simon Heffer,  Margaret Thatcher przywróciła, a nie odebrała dobrobyt Brytyjczykom, właśnie tym mniej uprzywilejowanych, w dużej części  mieszkańcom czynszówek. Reformy premier Thatcher nie dokonały się kosztem  tzw. zwykłych ludzi, o których zwykle upomina się lewica, wręcz przeciwnie. Nie bez powodu w jednym z artykułów wtorkowego Daily Maila nosił tytuł: ”Broniła interesów zwykłych Brytyjczyków – i właśnie dlatego lewica tak jej nienawidzi”. Chodziło przecież o ten sam segment wyborczy.

    Jedna z także niewątpliwych zasług premier Thatcher było także wyhamowanie powojennego triumfalnego pochodu lewicy, czym zyskała sobie tak dozgonną wdzięczność brytyjskich konserwatystów, jak nienawiść socjalistów. Jak to dowcipnie skomentował były minister kultury konserwatysta David Meller: ”She un – sexed socialist ideas In Britain”, spowodowała spadek popularności idei socjalistycznych na Wyspach. A trzeba dodać, że nie było to  łatwe. Zaraz po wojnie rząd  Clementa Attlee  zreformował kraj w duchu socjalistycznym,  to właśnie wtedy powstały bazowe ustawy welfare state,  m.in. państwowa służba zdrowia NHS, znacjonalizowano gospodarkę, a BBC nabrała liberalnego szlifu. I premierowi Edwardowi Heathowi niełatwo było znaleźć argumenty przeciw tym jakby nie było społecznym osiągnięciom, nie potrafił się też uporać np. z rosnącymi w siłę liderami związków zawodowych, którzy zaczęli dyktować państwu swoje warunki. I dopiero Margaret Thatcher  „złamała kręgosłup czerwonym baronom”. To dlatego od poniedziałku - choć sam przywódca labourzystowskiej opozycji Ed Miliband zachował wiele powściągliwości -  BBC jątrzy,  poszukuje swoich rozmówców głównie w  osadach post-górniczych w północnej Anglii czy skupiskach kolorowego lumpenproletariatu, beneficjentów opieki socjalnej w Brixton, dopytuje rozmówców o etymologię określenia „that nasty party”, ”ta wstrętna partia”, sięga  po lewicowych reżyserów jak Stephen Friers, autora kultowego filmu anty –thatcherowskiego z lat 80. ”Moja mała pralnia” i do liberałów z show businessu jak Emma Thompson czy Stephen Fry.

    Margaret Thatcher nie tylko powstrzymała na 18 lat marsz lewicy w kraju, ale, będąc nie tylko wiernym, lecz  inspirującym sojusznikiem Ronalda Reagana, przyczyniła się do upadku „Imperium zła”, Związku Sowieckiego. Warto przypomnieć, że to ona zezwoliła na rozmieszczenie na terytorium Wielkiej Brytanii amerykańskich rakiet atomowych typu Cruise.  Związana z tym afera, przeciek z MSZ do Guardiana newsa o ich sprowadzeniu, spowodowała skandal, w wyniku którego została aresztowana urzędniczka ministerstwa, która  tę informację Guardianowi przekazała. Także nie bez powodu Michaił Gorbaczow nazwał Margaret Thatcher  „that remarkable bridge builder”,  a dziś Barack Obama, jakby nie było demokrata, stwierdził, że „świat stracił wielkiego championa wolności”.  Choć zapewne rację ma  były prominentny polityk Partii Konserwatywnej Jonathan Aitken, twierdząc: ”Jej rola w polityce światowej lat 80.  wydaje się wciąż niedoceniana. Po II wojnie nie było nas na mapie świata, ona przywróciła nam to miejsce – w Waszyngtonie, w Moskwie i w Brukseli”. W istocie do dziś  wyspiarze zawdzięczają jej  rabat składki unijnej, jaki w Fointeinebleau, akcentując swoje słowa uderzeniami torby w stół, wywalczyła dla brytyjskich podatników, także liberałów. A  David Cameron, zagrzewany do czynu przez partyjnych kolegów z  front i back benchers, zaczął się  upominać o reformę Unii Europejskiej w duchu koncepcji pani Thatcher,  przeciw federalizacji i centralizacji władzy Brukseli.  Choć ujawnione w ostatnich tygodniach prywatne listy pani premier do kolegów partyjnych, świadczą o wielu  wątpliwościach i wahaniach, zdecydowała się na obronę oddalonych o 12 tys. kilometrów Falklandów, rozbiła w perzynę wojska argentyńskiej junty wojskowej, a ostatnie referendum, przeprowadzone na wyspach potwierdziło słuszność tamtej decyzji. John Major, bezpośredni następca premier Thatcher wciąż podkreśla: „Była niezwykłym liderem i zmieniła percepcję Wielkiej Brytanii  siebie samej”.  Nawet były lider partii Liberalnych-Demokratów Paddy Ashdown, powiedział: ”Przebudowała kraj i przywróciła mu dumę narodową”.

     Ogólnie wiadomo, że Margaret Thatcher odeszła z Downing Street na skutek wojny gabinetowej, wynikającej nie tylko z różnicy poglądów, ale i sposobów współpracy między  premierem a kolegami ministrami. Najpierw do dymisji podał się minister resortu spraw zagranicznych Goeffrey Howe, następnie finansów Nigel Lawson, poczym Michael Heseltine  zakwestionował przywództwo pani premier, i choć przegrał balot wewnętrzny, zdarzenie to pociągnęło za sobą całą serię wydarzeń, która zakończyła sie odejściem Thatcher z Downing Street.  Lecz nawet oni  przyznają jak Lawson: ”W latach 70. Wielka Brytania była w stanie ekonomicznego rozkładu. Ona to wszystko zmieniła wprowadzając swoje reformy podatkowe i poprzez styl i skuteczność uprawiania polityki zagranicznej”. Albo Norman Lamont: ”Nazwisko Margaret Thatcher będzie dla nas zawsze synonimem słowa >odwaga<.  Wyraz >niemożliwe < nie istniał w jej słowniku. Długo nie będzie takiej drugiej”. I komentarz dzisiejszego ministra bez teki w rządzie Camerona, Kennetha Clarke’a: „Uprawiała politykę przekonań. Miała silne przekonanie o tym, co ma robić, oparte na przekonaniu, co powinna była robić”. Wielu brytyjskich komentatorów przyznaje, że była ostatnim premierem Wielkiej Brytanii,  dla którego wartości chrześcijańskie, protestanckie, uczciwość, oszczędność, ciężka praca plus zasady wolnego rynku, przedsiębiorczość, konkurencyjność, innowacyjność stanowiły podstawy rządzenia krajem. Póżniejszy premier John Major, inni liderzy jak  Michael Howard, Iain Duncan Smith czy William Hague, a  dziś David Cameron poszukiwali już innej formuły konserwatyzmu. Z jednej strony powiązanej jakoś z konserwatywnym dziedzictwem przeszłości, ale z drugiej, i jest to tendencja bardzo wyrażna, odpowiadającej na przemiany zewnętrzne, społeczne i obyczajowe, które dokonały się w ostatnim 40-leciu. Margaret Thatcher kształtowała swój elektorat, nowoczesny współczujący konserwatyzm w dużej mierze raczej odpowiada na jego oczekiwania. 

 Elżbieta Królikowska-Avis. Londyn 10 kwietnia 2013.

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl