Agencja France Presse ma weryfikować informacje na polskim Facebooku – przeczytałem w Internecie kilka dni temu. Serwis fałszywe wiadomości będzie przesuwał na niższe pozycje w aktualnościach, tym samym zmniejszając zakres ich rozpowszechniania i ograniczając zasięg o 80 procent. Takie są założenia. Bardzo ogólne, szczegółów brak.
Jak taka weryfikacja będzie przebiegać w praktyce? Czy nadzorowi zostaną poddane wszystkie konta (zarówno prawdziwe, jak i fałszywe), wszystkie wpisy użytkowników Facebooka, czy także w tej liczbie znajdą się oficjalne media, mające swoje facebookowe konta? Nie wiadomo. Dlaczego te fałszywki (fake newsy) nie będą usuwane całkowicie, tylko spychane na niższe pozycje? Czy osoby je czytające będą wiedzieć, że czytają fałszywe wiadomości? I czy na pewno nie będą przekazywać ich dalej? Z komunikatu o AFP wcale to nie wynika. I jeszcze dwie wątpliwości; czy AFP zatrudni osoby władające doskonale językiem polskim, czy też będzie posługiwać się jakimś cyfrowym algorytmem rozpoznającym słowa-klucze, hasła, slogany, itd. I w jaki sposób weryfikować będzie informacje oryginalne, unikatowe, pojawiające się na bieżąco, „z ostatniej chwili”, regionalne lub krajowe, a zatem nie mające rozpowszechniania międzynarodowego? To są zasadnicze pytania. Bez odpowiedzi na nie, trudno ocenić ten projekt, a tym bardziej szanse na efektywność i moc sprawczą w przyszłości.
Inicjatywa współpracy z AFP świadczy o tym, że na razie Facebook nie daje sobie rady w walce z fake newsami. Nie udała się praktyka oflagowania fałszywych wiadomości. Czy zatem AFP pomoże Facebookowi w walce z fake newsami? Wątpię, albowiem nie wierzę w absolutną skuteczność takich narzędzi, ale wierzę, że są dobrym sposobem monetyzacji naszych obaw, strachów i nadziei.
Marek Palczewski