Nie mam nic przeciwko pracy byłych agentów SB w mediach prywatnych, ale czemu nie upublicznić informacji czy dany dziennikarz, kształtujący przecież opinię, niezależnie od miejsca pracy, był czy nie był komunistycznym agentem?

   Była połowa lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy w popularnej łódzkiej popołudniówce zaczynałem swoją przygodę dziennikarską. Upłynęły może trzy, może cztery miesiące mojej pracy, kiedy z pustego już po godzinie siedemnastej korytarza redakcyjnego wciągnął mnie do swojego pokoju jeden ze starszych redaktorów. Powiedział: „Pan tak przy wszystkich mówi rzeczy, które nie zawsze są, jak to się mówi po linii, a nawet całkiem nie są. Ale niech pan zapamięta, że w fabryce to jest jeden na stu, który pójdzie gdzie trzeba i opowie. A u nas, to jest jeden na pięciu.”

   Gdzieś mi się to zdanie tłukło po głowie, ale życie biegło, czas bywał gorący, a ja nie umiałem i nie chciałem upatrywać w jednym na pięciu konfidenta SB. Przeszedłem do Polskiego Radia w Łodzi, w stanie wojennym przymusowo wyszedłem z Polskiego Radia i wróciłem dopiero w styczniu 1990 roku przywrócony przez tzw. Komisję Drawicza. Ale i wtedy, temat konfidentów SB był gdzieś daleko.

   Przybliżył się wraz z historyczną już listą Macierewicza i kolejnymi próbami wprowadzenia ustawy lustracyjnej obejmującej także dziennikarzy. Ustawy nieudanej, a szkoda. Przynajmniej, jeżeli chodzi o media publiczne.

   Ale przebieg różnych karier zrozumiałem dopiero wtedy, gdy mając status pokrzywdzonego, taka była wtedy procedura, mogłem uzyskać dostęp do swoich akt esbeckich. Po odtajnieniu nazwisk zrozumiałem, dlaczego na przykład TW „Starski” w stanie wojennym, ot taki nikt, awansował nagle na kierownika redakcji reportażu w programie III PR. Albo łódzki spiker, tym razem nie TW ale KO, został ważnym redaktorem muzycznym w Trójce.

   Były jednak i większe kariery. TW „Celestyn” , który według zachowanych w IPN dokumentów współpracę z SB podpisał ochotniczo w lutym 1982 roku, już w III RP był naczelnym redaktorem „Dziennika Łódzkiego”, dużej gazety z oddziałami terenowymi. Później znalazł się w zarządzie publicznego radia. Wycofał się po wejście w życie ustawy lustracyjnej. Wycofał się na specjalnie dla niego utworzone stanowisko dyrektora programowego. Miał decydujący wpływ na program, gdzie szczególnie niszczył programy z najnowszej historii Polski, te mówiące m.in. o komunistycznej agenturze.

   Ale to nie koniec. TW „Celestyn” trafił następnie do Ministerstwa Edukacji Narodowej, gdzie m.in. sprawował funkcję dyrektora Departamentu Współpracy Międzynarodowej. W końcu, jako anglista z wykształcenia język angielski znał. Pogratulować MEN kadry w niepodległej III RP.

   Piszę o tym, ponieważ temat agentury komunistycznej w mediach publicznych na szczęście wraca, dzięki inicjatywie posłanki i członka Rady Mediów Narodowych Joannie Lichockiej.  I od razu pytanie – czy agentura esbecka miała wpływ na media publiczne, na ich kształt i program? Miała, i to większy, niż byśmy mogli przypuszczać. I może mieć nadal, bo sam trafiłem w zasobach IPN na KO, którzy zobowiązania do współpracy podejmowali jeszcze w czasie studiów i do mediów publicznych przychodzili tuż po nich. Może też ciągle jeszcze pracować agentura esbecka z lat 80-tych. Przez blisko trzydzieści lat nie było żadnego lustracyjnego przeglądu dziennikarzy, poza wąską kadrą zarządów. 

   Nie mam nic przeciwko pracy byłych agentów SB w mediach prywatnych, ale czemu nie upublicznić informacji czy dany dziennikarz, kształtujący przecież opinię niezależnie od miejsca pracy, był czy nie był komunistycznym agentem?

   Czesi i Niemcy przeprowadzili u siebie lustrację bardzo konsekwentnie i skutecznie. I to we wszystkich sferach życia. Gdy tylko w Polsce zaczynała być mowa o lustracji pierwsze protestowały media niemieckie, stając na straży demokracji. I pewnie błądzę, ale nie mogę się oprzeć tej upartej myśli, że być może chodzi o to, iż słaby sąsiad, także pod tym względem, jest lepszy u granic niż sąsiad mocny. Bo inaczej, po co te protesty? I to jeszcze od takich wzorowych demokratów w najnowszej historii jak Niemcy.

Jarosław Warzecha

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl