Zakłamywanie rzeczywistości i przeinaczanie pojęć to droga do tworzenia świata w matriksie.
Po ukazaniu się skandalicznej okładki gazety „Fakt” o synu Leszka Millera i podaniu się do dymisji, w związku z tym, jej redaktora naczelnego, Roberta Felusia, można było teraz przeczytać opinię z środka tej gazety, jej dziennikarza Mikołaja Wójcika. Pisze on, że stracili najlepszego naczelnego i są „świetną ekipą”, która patrzy na ręce władzy. Dlatego ta władza dąży do zniszczenia „Faktu”. W tym samym czasie korespondent z Polski gazety „Neue Zuercher Zeitung” Paul Flueckinger pisze, że media w Polsce są zdumiewająco wolne wbrew wpływom w telewizji i radiu obecnej władzy - dzięki UE i koncernowi Ringer Axel Springer, który wydaje w Polsce właśnie „Fakt”, ma też największy portal Onet.pl i duży tygodnik „Newsweek”. Niemieckie (czy niemiecko-szwajcarskie, w wypadku Axel Springer) koncerny medialne zdominowały rynek mediów w Polsce w sposób bezprecedensowy i nie są żadnym narzędziem wolnej prasy, tylko narzędziem dominacji nad świadomością Polaków. To bardzo skuteczny instrument wywierania nacisku na obecną władzę, najczęściej wbrew interesom naszego kraju. Fałszywa misja jaką sobie przypisują dziennikarze redakcji wchodzących w skład tych koncernów to jest przykład życia w podwójnym świecie. Wydaję się niektórym z nich, że nie tylko pracują tam dla pieniędzy, ale służą też dobrej sprawie. Nie twierdzę, że nie piszą ciekawych i potrzebnych artykułów, ale mimo to są wprzęgnięci, suma summarum, w mechanizm zakłamywania rzeczywistości. Można powiedzieć, dziennikarze tych mediów nie mają dużego wyboru, w zasadzie nie mogą gdzie indziej pracować, bo rynek, szczególnie prasy, niemal w 90 procentach należy do tych koncernów. To jest niestety przykra prawda o naszym rynku medialnym. Ale chciałoby się powiedzieć, choć pracują dla Niemca, niech mają ten społecznie akceptowany dekalog, którego nie będą przekraczać, jak wspomniany tu redaktor Feluś czy Wójcik.
Problem koncentracji mediów przez koncerny zagraniczne wymaga mądrego rozwiązania i sama ustawa dekoncentracyjna go nie załatwi. Muszą być stworzone odpowiednie warunki do powstawania prywatnego lub społecznego kapitału medialnego w Polsce, który stanie się przeciwwagą dla obecnej dominacji koncernów zagranicznych. Bez zbudowania, tych nowych warunków i dania szansy na powstawanie krajowych podmiotów wydawniczych, wyalienowanie społeczne takich potężnych tytułów jak „Fakt” będzie się tylko pogłębiać z fatalnymi dla nas skutkami.
Jerzy Kłosiński