Regaty Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich na bieszczadzkim Jeziorze Solińskim, to nie tylko sportowa rywalizacja i test charakterów, ale również wspaniała zabawa
Poranek powitał nas w szarych barwach. Nisko zawieszone chmury przetaczały się nad taflą jeziora, niosąc ze sobą mżawkę, którą porywiste podmuchy wiatru wciskały pod sztormaki. Bóg okazał się jednak łaskawy dla żurnalistów i pogoda z każdą chwilą stawała się znośniejsza. Ostre uderzenia wiatru wyraźnie sygnalizowały, że na wodzie nie będzie łatwo.
O jedenastej odprawa. Wytrawni żeglarze, wśród których nie zabrakło również przedstawicieli naszej branży, oraz zupełne żółtodzioby, z uwagą słuchały prezesa Krośnieńskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego oraz sędziego regat. Zasady wyścigu jasne i klarowne. Kilka minut później dziennikarze zostają przydzieleni do wytrawnych załóg sportowych łodzi i jachtów turystycznych. Te ostatnie okazały się w rywalizacji wcale nie gorsze od mocno ożaglowanych ścigaczy.
Jedenaście jednostek obija od kei w Polańczyku, stawia żagle i oczekuje przy bojach startowych na sygnał rozpoczęcia zmagań.
Zatoka otoczona wzgórzami jest prawie bezwietrzna, ale dwieście metrów dalej, na otwartej przestrzeni, tafla wody marszczy się szkwałami.
Na pokładach dziennikarze pod okiem instruktorów, pomagają stawiać kolejne żagle, otrzymują odpowiedzialne zadania panowania nad takielunkiem. Sukces zależy już teraz nie tylko od doświadczonych sterników, ale również od nas.
Wreszcie oczekiwany trzeci gong oznajmiający strat. Jachty mają do pokonania kilka dobrych kilometrów. Wyznaczone są punkty orientacyjne od startu do mety.
Ruszamy, z trudem łapiąc słaby wiaterek. Na starcie wyprzedzają wszystkich lekkie, sportowe jednostki. Kiedy reszta jachtów łapie pierwszy szkwał, szanse zaczynają się wyrównywać. Łodzie kładą się na burtę i przyspieszają zostawiając za sobą spieniony kilwater. Sprawiają wrażenie,że za chwilę wywrócą się do góry dnem. Załogi balastują wychylając się poza wzniesione wysoko burty. Zwrot i szybka zmiana burty, aby łódź dociążyć z właściwej strony... aby żagle nie zetknęły się z lustrem wody. Rośnie poziom adrenaliny, wyścig wciąga, tym bardziej, że sportowe łodzie płynące w czołówce są coraz bliżej. Szum wody, świst wiatru w wantach przerywają komendy sterników...wybieraj lewy, prawy luz..., krótkie grzechotanie kabestanów, po których ślizgają się szoty grot masztu, potwierdzają sprawność załóg.
Płyniemy w kierunku monumentalnej, betonowej zapory w Solinie. Wiatr wzmaga tempo wyścigu. Między łodziami maleją dystanse. Wielka, żółta boja pod zaporą zbliża się szybko. Ostatni kilometr wymaga od załóg lawirowania, raz lewym, raz prawym halsem. Aby tylko jak najszybciej zostawić boję za lewą burtą i ruszyć w drogę powrotną do mety.
W połowie szlaku do mety wiatr cichnie. Żagle w delikatnym łopocie nagle zwisają bezwładnie. Wszyscy bezskutecznie wypatrują na wodzie pomarszczonych smug przemieszczających się szkwałów. Prawie niewyczuwalne podmuchy wypełniają żagle tych najdalszych, turystycznych łodzi. Ku zdumieniu wszystkich, zaczynają one doganiać super szybkie sportowe żaglówki, stojące pod osłoną wzgórza skutecznie chroniącego przed wiatrem. Dopływamy wreszcie i my do strefy ciszy. Niesie nas już tylko siła rozpędu. Żagle znowu zwisają bezwładnie. Kiedy płynące coraz wolniej łodzie równają się z czołówką, nagle zrywa się mocny wiatr. Kładą się maszty z pełnym ożaglowaniem, wydymają się płótna i znowu pędzimy w stronę mety, tym razem w grupie jachtów zabierających sobie nawzajem wiatr. Sportowe jednostki są coraz bliżej mety. Pozostali walczą już o miejsce czwarte piąte...jedenaste. Lokata jest nieważna, liczy się walka do końca...!
Gong na kei oznajmia, kto przeciął linię mety. Ostatni, jedenasty kończy wyścig.
Załogi na łodziach refują żagle. Powoli cumują przy kei.
Już wiadomo, kto jest zwycięzcą i kto zamyka listę. Godzinę później wszyscy zbierają się w amfiteatrze Krośnieńskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego w Polańczyku aby wysłuchać, kto zwyciężył i odebrać trofea.
Wśród dziennikarzy najlepszy okazał się Zenon Sacharczuk, zdobywając puchar Prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Drugą lokatę wywalczyła załoga regionalnej gazety z Rzeszowa pod wodzą Jerzego Leniarta, otrzymując puchar ufundowany Przez Dyrektora TVP Rzeszów. Trzecie miejsce na podium zajęła Jolanta Zaremba z TVP Rzeszów. Została ona nagrodzona pucharem Prezesa Radia Rzeszów.
Oprócz pucharów nagrodą specjalną jest weekend dla dwóch osób w naszym ośrodku Pracy Twórczej SDP w Kazimierzu Dolnym, ufundowany przez jego dyrektora. Szczęśliwcami, którzy otrzymali tę nagrodę są Jadwiga i Dariusz Strzeleccy, uczestnicy regat, którzy po raz pierwszy w życiu– ale jak deklarują nie po raz ostatni - stanęli na rozkołysanym pokładzie jachtu.
Wszyscy byliśmy zwycięzcami, bez względu na zajęte miejsce. Wszyscy też otrzymaliśmy pamiątkowe dyplomy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, potwierdzające udział w regatach. W prawdziwym wyścigu, każdy z nas był zaokrętowany na łodzie startujące w prestiżowych zmaganiach „O Błękitną Wstęgę Jeziora Solińskiego”, organizowanych przez Krośnieński Okręgowy Związek Żeglarski, który może się pochwalić wyszkoleniem co najmniej kilkunastu żeglarzy znanych w Polsce i za granicą.
Skuteczność szkolenia w KOZŻ potwierdzały wyniki. Każdy chętny może przyjechać do Polańczyka i zdobyć uprawnienia żeglarskie.
A po regatach... poczęstunek kiełbaską z rusztu i bieszczadzkim bigosem. Jeśli ktoś myślał, że to koniec wodnej przygody, był w błędzie. Sympatyczni żeglarze zabrali nas znowu na wodę, tym razem rekreacyjnie, chociaż nie do końca...
Część z nas miała okazję zastąpić sternika, a popołudniowy wiatr nie oszczędzał niedoświadczonych. Łodzie stawały dęba... a każdy kurczowo trzymał się czego popadło. Zabawa setna! I pewnie dlatego, już wieczorową porą, deklarowaliśmy powrót na gościnną keję w Polańczyku. Nie tylko w przyszłym roku, ale może jeszcze w tym na zakończenie sezonu...?!
Andrzej Klimczak
Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich Odział w Rzeszowie dziękuje wszystkim uczestnikom regat.
Podziękowania składamy również patronom tego wydarzenia, Panu Józefowi Matuszowi, Dyrektorowi TVP 3 Rzeszów, Panu Przemysławowi Tejkowskiemu, Prezesowi Polskiego Radia w Rzeszowie.
Panu Prezesowi Krzysztofowi Skowrońskiemu, dziękujemy za okazywaną sympatię i ufundowanie pucharu prezesa SDP.
Zarządowi Krośnieńskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego z Panem Prezesem Januszem Jagodą na czele, oraz wszystkim sternikom i ich załogom za kolejne przyjęcie nas szczurów lądowych w poczet załóg startujących w regatach.
Pani Annie Pakule-Sacharczuk oraz Panu Grzegorzowi Walickiemu za niezwykłe poświęcenie przy organizacji Regat SDP Polańczyk 2018.
Dziesiątkom innych osób, nie wymienionych tutaj z imienia i nazwiska, którzy od lat wspierają nas duchowo i merytorycznie przy organizacji tych wyjątkowych regat Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Jerzy Leniart, zdobywca II Miejsca w Regatach SDP, przed startem
Dziennikarze byli widoczni na wodzie
Startujemy przy słabym wietrze
Fot. Andrzej Klimaczak