Prawa trzeba nie tylko przestrzegać, równie ważne jest by spełniać formalności jakich ono wymaga, zanim będzie można dany przepis zastosować. Gdyż wszelkie zaniedbania w tym względzie mogą mieć negatywne skutki. A nawet bardzo ujemne skutki! Tym poważniejsze, że zupełnie nie spodziewane przez oczekujących. Prawo ma to do siebie, że wszelkie próby wytłumaczenia się zawodzą. Łacińska paremia: „Twarde prawo, ale prawo” (Dura lex sed lex) w pełni ma tutaj swoje zastosowanie. Bo przepisów należy nie tylko przestrzegać, ale zważać, by skutki naszego niedbalstwa nie przyniosły nam szkód.
Dobrze, że w czasie Nadzwyczajnego Zjazdu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Kazimierzu nad Wisłą (23-24 czerwca 2018 r.) wykazaliśmy cierpliwość (wiele godzin poważnych obrad) i przyjęliśmy wszystkie zmiany opracowane i przygotowane przez Zarząd Główny. Oczywiście, procedura wymaga jeszcze przesłania ich do właściwego Sądu Rejonowego, Wydział Krajowego Rejestru Sądowego w celu ich ostatecznego zatwierdzenia by zmiany zaczęły obowiązywać.
Jednym z dyskutowanych tematów było sądownictwo dziennikarskie. Warto przypomnieć, że reguły w Statucie SDP dotyczące Naczelnego Sądu Dziennikarskiego w Warszawie zawarte są w paragrafach od 43 do 48. Dodatkowo uzupełniony został zapis dotyczący Rzecznika Dyscyplinarnego Stowarzyszenia.
W paragrafie 45 ust. 7 zawarto unormowanie mówiące, iż nie można być karanym po upływie 2 lat od popełnienia czynu. U niektórych wzbudziło to kontrowersje i wypowiedzi w rodzaju, iż karać powinno się „do upadłego”, czyli już „zawsze” od przewinienia. Takie myślenie jest błędne, a zapis jest niemożliwy, byłby bowiem contra legem. Gdyby nie istniało przedawnienie, można by ścigać kogoś po 5 czy 6 latach tylko z osobistej zemsty. Poza tym potencjalny do „postawienia pod pręgierzem” nigdy nie miałby pewności, kto i kiedy może go ukarać. Choć niektórzy mogą sądzić inaczej, takie postępowanie nie sprzyja pewności obrotu prawnego. Poza tym jest to niezgodne z humanitarną stroną prawa. Współcześnie nie możemy stosować starożytnej zasady: „oko za oko ząb za ząb”. W kodeksie cywilnym jest to zapisane, w duchu „socjalistycznego porządku i rozumienia prawa” (kodeks wszedł w życie 01 stycznia 1965 r.) jako „zasady współżycia społecznego”-art. 5 kodeksu cywilnego. W kodeksie postępowania cywilnego, jego obecnej wersji, czyli w procedurze już to uwspółcześniono, w postaci zapisu o „dobrych obyczajach”. I te dobre obyczaje, którymi mamy się kierować w społeczeństwie, nie pozwalają na zdziczenie prawa. Czyli dokładnie w paragrafie 45 ustęp 7 statutu SDP zostało to zapisane: „Członek Stowarzyszenia nie może być ukarany po upływie 2 lat od powzięcia wiadomości o popełnieniu przez niego czynu, który zgodnie za statutem może stanowić podstawę ukarania”.
A co z tym Naczelnym Sądem Dziennikarskim? Sędziowie muszą działać na podstawie określonych reguł. Te muszą być znane, nie tylko stronom, przed rozpoczęciem postępowania. Dlaczego? Gdyż nie można wyrokować, nakładać kary, gdy z góry nie są określone „reguły gry”. Bo to po prostu bezprawie. I każdy tak wydany wyrok można podważyć w każdej chwili. I choć zostanie wydany, to nie może odnieść żadnych skutków. Żadnych skutków! A zatem jeśli oznacza to takie następstwa, to dlaczego mamy z lekceważeniem procedury do czynienia? Niestety, jest to skala niedbalstwa. I brak zrozumienia dla przepisów i ich znaczenia dla esdepowskiego środowiska.
Paragraf 43 ustęp 2 bardzo wyraźnie stanowi, iż Naczelny Sąd Dziennikarski działa w oparciu o opracowany przez siebie regulamin działania. Ale jest jeszcze jeden bardzo istotny warunek. Regulamin ten pod kątem zgodności ze Statutem SDP musi zatwierdzić Zarząd Główny. Sąd może przygotować sobie regulamin, ale nie może on być jeszcze podstawą do sędziowskiego działania. I to z bardzo prostego powodu. Regulamin jest, ale nie wiadomo, czy jest zgodny z „Konstytucją” SDP, czyli ze statutem.
Ja, niżej podpisany z chwilą wyboru mnie na Przewodniczącego Sądu Dziennikarskiego Oddziału Warszawskiego SDP wnioskowałem o wręczenie mi regulaminu (nie mam go zresztą do dziś, czyli prawie końca czerwca 2018 r.). Nie ma i już. Dostałem za to Regulamin Naczelnego Sądu Dziennikarskiego. Ale bez potwierdzenia Zarządu Głównego SDP. To nie tylko czcze formalności. Bez pieczątki, czy zgody Zarządu Głównego ów dokument nie może być formalną podstawą działania Naczelnego Sądu Dziennikarskiego. I jeśli tenże zarząd nie spełnił swojego obowiązku, to sąd jest „zawieszony”, nie może skutecznie działać. Jego orzeczenia, choćby nawet wydane nie mogą stanowić zgodnych z prawem, czyli naszym statutem, orzeczeń tyczących się jakiegokolwiek dziennikarza. Taki błąd Zarządu Głównego (bo inaczej nie da się tego nazwać), ma jak widać bardzo donośne skutki. A jeszcze dalej. Wydawałoby się, że zapis paragrafu 43 ustęp 2 jest prosty i jasny w swej treści. Jednak nie dla wszystkich. Tak, to trzeba przyznać. Nie wszyscy potrafią odczytać, i to właściwie, zapisy dziennikarskiego statutu.
A co z sądami oddziałów? Dokładnie to samo. Są sparaliżowane brakiem regulaminów. I o zgrozo! Przewodniczący sądu Oddziału Warszawskiego, który ustępował przyznał mi się, że choć wielokrotnie upominał się o to „na jakiej podstawie działa ten sąd”, przez 3 lata swojej kadencji tego się nie doczekał!
Aż tak niedbale działamy, my dziennikarze, w swoim stowarzyszeniu?
Obecny Regulamin Naczelnego Sądu Dziennikarskiego (wciąż nie zatwierdzony przez Zarząd Główny, czy jest zgodny ze Statutem SDP) i tak wymaga przepracowania. Na przykład w paragrafie 16 ustęp 2 litera d) zapisano, iż sąd działa z zachowaniem zasady kontradyktoryjności? Co to jest? Jak wielu to rozumie? Dlaczego jest zapis, który do niewielu dociera? A kontradyktoryjność to nic innego jak zasada, iż spór prowadzą same strony poprzez przedstawianie dowodów. Sąd jest arbitrem. Chociaż może, w razie potrzeby, dopuścić dowód z urzędu. I taki wniosek, na moją interwencję, znalazł się w poprawionym Statucie SDP.
I jeszcze jedno do zarządów. Zarówno Zarząd Główny oraz pozostałe powinny pamiętać o zawiadamianiu członków sądu o swoim posiedzeniu. Bowiem przewodniczący, czy jego zastępca mają prawo uczestniczyć „z głosem doradczym”. „Mają prawo” oznacza, że zarząd w ten sposób upewnia się, czy działania są zgodnie z prawem, Statutem SDP. A głos doradczy przyda się i w innych sprawach.
Mimo nadzwyczajnego zjazdu, mimo takiego wysiłku, wciąż jest wiele do uzupełnienia w samym statucie i regulaminach. I trzeba to zrobić jak najszybciej.
Andrzej Dramiński
*****
Piotr Górski, wiceprzewodniczący Naczelnego Sądu Dziennikarskiego SDP:
Nieprawdą jest, że sądom dziennikarskim SDP brakuje regulaminów. Z przykrością stwierdzam, że publikacja Andrzeja Dramińskiego zawiera niesprawdzone, nieprawdziwe i mogące wprowadzić w błąd informacje. Regulamin Sądu Oddziału SDP został uchwalony przez Naczelny Sąd Dziennikarski 30 października 2017 r. O jego przyjęciu informowałem delegatów podczas Zjazdu Delegatów, który miał miejsce w listopadzie ubiegłego roku w Kazimierzu Dolnym (informacja o tym dokumencie znajduje się w sprawozdaniu NSD). Zgodnie z par. 44 pkt. 2 Statutu SDP: "(Do zakresu działania Naczelnego Sądu Dziennikarskiego należy:) 2. uchwalanie regulaminu działania i sprawowanie nadzoru nad orzecznictwem i działalnością Sądów Dziennikarskich oddziałów". Dokument ten nie wymaga więc żadnych dalszych procedur i jest już obowiązujący. Poinformowałem o tym mailem ówczesny Zarząd Główny przesyłając tekst regulaminu wraz z prośbą o rozesłanie go do Oddziałów SDP. Zauważę też, że zgodnie z przytoczonym wyżej przepisem oraz powszechną praktyką, jakiekolwiek wątpliwości wpierw wyjaśnia się z organem nadzorczym, a dopiero przy niepowodzeniu takich rozmów ogłasza się powszechny alarm. W tym jednak przypadku nikt nie zwracał się do Naczelnego Sądu Dziennikarskiego (NSD) o wyjaśnienia. Nikt też nie kierował żadnych pytań związanych z regulaminami, chociaż to właśnie NSD jest -w świetle już przytaczanego przepisu- organem nadzorczym dla Sądów Dziennikarskich, w tym dla Sądu Dziennikarskiego Oddziału Warszawskiego SDP.
Podobnie rzecz się ma z obowiązującym Regulaminem Naczelnego Sądu Dziennikarskiego. Wbrew temu, co napisał Andrzej Dramiński dokument ten został zatwierdzony uchwałą Zarządu Głównego w kadencji 2011-2014. Być może egzemplarz, który w Zarządzie Głównym wręczono red. Dramińskiemu nie miał adnotacji o tym, ale nie ma obowiązku zamieszczania takiego imprimatur na dokumentach SDP. Bez żadnych parafek, po zorientowaniu się, że oddziały SDP nie otrzymały obowiązującego sądy regulaminu , rozesłałem ten dokument na adresy mailowe dostępne w Internecie. Biorąc to wszystko pod uwagę oczekuję jednak zamieszczenia sprostowania. Osobno i mimo wszystko, dziękuję autorowi materiału zamieszczonego na portalu za troskę o funkcjonowanie sądów koleżeńskich w SDP. W żadnym jednak wypadku ta potrzebna troska nie powinna być budowana na nieprawdziwych informacjach.
Piotr Górski