Jadwiga Chmielowska

„Wolność jest sposobem istnienia dobra” (ks. J. Tischner)

Wiedza i prawda równa się wolność

Umiłowanie wolności i swobód obywatelskich, a nie narodowość czy wiara, decydowało o identyfikacji z Rzeczpospolitą, dlatego obok siebie żyli w niej zgodnie Rusini, Litwini, Ormianie, Żydzi, Niemcy, Tatarzy i Polacy, czyli katolicy, żydzi, protestanci, prawosławni, muzułmanie. Panowała tolerancja w prawdziwym tego słowa znaczeniu – właśnie tolerancja, a nie aprobata.

Od połowy XIV wieku przybywali do Polski Żydzi wypędzani z kolejnych państw Europy, począwszy od Niemiec (1346 r.), następnie między innymi z Francji, Austrii, skończywszy na Hiszpanii (1492) i Portugalii (1497). Nawet gdy formalnie Rzeczpospolita była pod zaborami w końcu XIX w., to właśnie na jej ziemie uciekali Żydzi przed pogromami z Kijowa i Moskwy.

Rzeczpospolita była też azylem dla prześladowanych luteranów. Pierwszym dokumentem prawnym gwarantującym swobody i pokój między różnowiercami w Rzeczpospolitej był akt konfederacji warszawskiej uchwalony na pierwszym sejmie konwokacyjnym w Warszawie w 1573 roku.

W Polsce krótki i osobliwy był też los inkwizycji – papieska bowiem została zniesiona w 1542 roku. Prymas Gamrat przewodził synodowi prowincjonalnemu, który podjął decyzję, że w Polsce mogą działać jedynie inkwizytorzy mianowani przez biskupów. Ci jednak także nie działali zbyt długo. W 1552 roku sejm wyłączył szlachtę spod jurysdykcji sądów kościelnych, a następnie sejm kadencji 1562–1565 uchwalił zakaz wykonywania przez władze świeckie wyroków wydanych przez inkwizytorów. Wspomniana konfederacja warszawska wprowadziła tolerancję religijną dla wszystkich odłamów protestanckich.

Sytuacja prawna kobiet w Rzeczpospolitej była całkowicie odmienna niż w wielu krajach europejskich. Pod wieloma względami były traktowane na równi z mężczyznami. Przede wszystkim miały prawo do dziedziczenia. Jeśli nie było męskiego potomka, majątek przechodził w ręce kobiety, a nie, jak w wielu innych krajach europejskich, dalszego krewnego – byle był mężczyzną.

W Polsce, zgodnie z prawem dynastycznym, kobieta mogła dziedziczyć nawet koronę. Tak się stało w wypadku Jadwigi Andegaweńskiej, córki Ludwika Węgierskiego. Miało to miejsce już w XIV wieku, w roku 1384.

Kobiety w Polsce brały udział w walkach o niepodległość, począwszy od wojen napoleońskich poprzez wszystkie powstania w XIX w. – listopadowe i styczniowe – i w XX wieku – wielkopolskie, śląskie, warszawskie. Pełniły role nie tylko żołnierzy, lecz nawet dowódców, jak walcząca w powstaniu listopadowym hrabianka kapitan Emilia Plater. Z kolei Anna Pustowójtówna była adiutantem dyktatora powstania styczniowego, generała Mariana Langiewicza.

Gdy mężowie czy ojcowie ginęli albo byli zsyłani na katorgę za udział w walkach o niepodległość, ich żony czy córki przejmowały ich role i pełniły rolę głowy rodziny, zarządzały majątkami.

Kobiety w Polsce uzyskały prawa wyborcze zaraz po odzyskaniu suwerenności, dekretem Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego z 28 listopada 1918 roku. W wyborach do pierwszego sejmu ustawodawczego (1919–1922) uzyskały 8 mandatów, a w III kadencji (1930–1935) 15 mandatów poselskich i 4 mandaty senatorskie.

Tylko w Polsce kobiety były przed II wojną i w czasie jej trwania żołnierzami. Podporucznik Janina Antonina Lewandowska (z domu Dowbor-Muśnicka) była pilotem Wojska Polskiego i została zamordowana przez Sowietów w Katyniu. Jej samolot został zestrzelony i trafiła do obozu jenieckiego w Związku Sowieckim najpierw w Ostaszkowie, a później w Kozielsku.

Córka Marszałka Piłsudskiego Jadwiga Piłsudska-Jaraczewska była porucznikiem pilotem Wojska Polskiego. Podczas wojny w Wielkiej Brytanii wstąpiła do Air Transport Auxiliary, służby pomocniczej Royal Air Force, gdzie służyła dwa lata, osiągając ostatecznie stopnień porucznika czasu wojny (Second Officer). Nie była sama – wraz z nią stacjonowały, głównie w White Waltham koło Londynu, Anna Leska i Stefania Wojtulanis, które bez względu na pogodę transportowały samoloty między lotniskami. Nie brały udziału w walkach, bo tego kobietom brytyjskie prawo zabraniało.

W armii gen. Andersa służyły kobiety. W Armii Krajowej też były żołnierzami i brały udział w akcjach bojowych. Najbardziej znana jest gen. bryg. Elżbieta Zawacka ps. „Zo”, jedyna kobieta wśród cichociemnych.

Po powstaniu warszawskim walczące w nim kobiety-żołnierze trafiły do obozu jenieckiego w Oberlangen. Ten pierwszy w historii świata obóz jeniecki dla kobiet wyzwolony został przez Polaków z armii gen. Maczka.

Trudno więc Polkom znieść pouczanie zachodnich genderystek.

Idea prometeizmu – walki „za naszą i waszą wolność” – jest też związana z Polską. Można spekulować na temat jej początków. Być może narodziła się w Dreźnie w 1832 roku, gdzie polski wieszcz Adam Mickiewicz pisał po powstaniu listopadowym III część Dziadów, być może później, w Stambule, w latach 1853–55, gdzie Mickiewicz spędził ostatnie 2 lata życia i próbował stworzyć legiony polskie do walki z Rosją przy pomocy sułtana, a może w Paryżu, gdzie funkcjonował Hotel Lambert i Adam Czartoryski stworzył Ministerstwo Spraw Zagranicznych i wywiad nieistniejącego państwa polskiego – zastanawiają się autorzy w książce Ruch Prometejski i walka o przebudowę Europy Wschodniej 1918-1940 pod redakcją Marka Kornata.

Polacy walczyli o wolność wielu krajów: Tadeusz Kościuszko i Kazimierz Pułaski o USA, generałowie Józef Bem, Józef Wysocki i Henryk Dembiński o Węgry, w rządach Republiki Ludowej Krymu zaś premierem był gen. Maciej Sulkiewicz, polski Tatar, który jako szef sztabu wojsk azerskich zginął pod Baku. W wojnie rosyjsko-fińskiej (1939–40) brało udział po stronie fińskiej ośmiu polskich ochotników.

Wśród najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego w działalności prometejskiej był między innymi Tadeusz Hołówko, zamordowany przez nacjonalistów ukraińskich, ponieważ cieszył się dużym uznaniem wśród umiarkowanych działaczy ukraińskich. Henryk Józewski, za-ca komendanta POW w Kijowie, został wiceministrem spraw wewnętrznych w rządzie Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL). Podczas wojny polsko-bolszewickiej przebywał przy rządzie Petlury w Kijowie. Później piastował funkcję wojewody wołyńskiego. Wśród jego współpracowników znaleźli się liczni działacze państwowi URL, jak np. były adiutant Petlury Stepan Skrypnyk.

Ruch prometejski był bardzo aktywny w latach II RP i podczas wojny. Do Polski Piłsudski zaprosił oficerów gruzińskich, którzy po podbiciu Kaukazu przez armię bolszewicką musieli uciekać do Turcji. Odwdzięczyli się oni za gościnę, walcząc z obydwoma agresorami – Hitlerem i Stalinem.

Polacy byli znani z tego, że walki zbrojne z narzuconą władzą z Moskwy trwały do 1963 roku, a w czasie całego PRL-u wybuchały duże zrywy wolnościowe (1956, 1968, 1970, 1976, 1980 i stan wojenny z podziemiem niepodległościowym w latach 1981–1990).

Myślą prometejską wspólnej walki narodów o wolność kierowali się Polacy wspierający wszystkie narody Związku Sowieckiego i Układu Warszawskiego w walce o wolność, podejmując działalność w końcówce lat 80. i początku lat 90. XX wieku w ramach Autonomicznego Wydział Wschodniego Solidarności Walczącej.

Prometeizm był z wyjątkową zaciekłością zwalczany przez czy to białą, czy czerwoną, czy gorbaczowsko-putinowską Rosję.

Polacy, traktowani jako „rozsadnicy” wolności byli też mordowani z powodu swojej narodowości. Z rozkazu Stalina zostało zamordowanych ponad 140 tysięcy Polaków w latach 1937–38 w tzw. operacji polskiej z rejonów autonomicznych Marchlewszczyzny i Dzierżyńszczyzny. Mordowano też Polaków na Podolu. Udało się przetrwać jedynie tym, którzy w 1936 r. zostali deportowani z Marchlewszczyzny na stepy północnego Kazachstanu. Nieznane są losy Polaków z Dzierżyńszczyzny. Najprawdopodobniej ich kości można szukać w Kuropatach pod Mińskiem.

W planach Hitlera była eksterminacja całego naszego narodu, bo traktował Polaków jak podludzi. Wiedział też, że Polacy nie dadzą się ujarzmić, więc uznał, że trzeba ich zlikwidować. Za pomoc Żydom tylko w Polsce groziła kara śmierci, a mimo to pomagano: Żegota – specjalna komórka Armii Krajowej, klasztory i ludzie dobrej woli.

Rzeczpospolita była pierwszą unią, w której narody żyły w wolności, a klasy społeczne nie były zamknięte. Każdy, kto gotów był walczyć za wolność, otrzymywał szlachectwo. Króla się obierało w wolnych wyborach, a o ustroju państwa decydowały konstytucje (pakty).

Polacy to naród, który odradza się jak feniks z popiołów. Są odporni na zgubne idee. Potrafią myśleć i nie znoszą dyktatury. Kochają wolność.

Z tej tradycji Rzeczpospolitej czerpie wiele narodów. Widać to w konsekwencji, z jaką walczą o swoją tożsamość i niepodległość Litwini i Ukraińcy.

Jak nasi przodkowie podejmowali zbrojne wysiłki, aby zrzucić jarzmo niewoli, tak my – obywatele dawnej I i II Rzeczpospolitej – Polacy, Litwini, Białorusini i Ukraińcy – musimy odrzucić urazy, którymi karmi nas wróg. Wróg naszej wolności. Mamy niepodległe państwa, musimy je utrzymać. Pamiętajmy, że gdy byliśmy razem, gdy nasze armie się wspierały, nikt nie był w stanie naszej wolności zagrozić.

Warto przypomnieć fragment Manifestu Komitetu Centralnego jako Tymczasowego Rządu Narodowego z 22 stycznia 1863 roku.

„Do broni więc, Narodzie Polski, Litwy i Rusi, do broni! bo godzina wspólnego wyzwolenia już wybiła, stary miecz nasz wydobyty, święty sztandar Orła, Pogoni i Archanioła rozwinięty.

A teraz odzywamy się do Ciebie, Narodzie Moskiewski: tradycyjnem hasłem naszem jest wolność i braterstwo Ludów, dla tego też przebaczamy Ci nawet mord naszej Ojczyzny, nawet krew Pragi i Oszmiany, gwałty ulic Warszawy i tortury lochów Cytadeli. Przebaczamy Ci, bo i Ty jesteś nędzny i mordowany, smutny i umęczony, trupy dzieci Twoich kołyszą się na szubienicach carskich, prorocy Twoi marzną na śniegach Sybiru. Ale jeżeli w tej stanowczej godzinie nie uczujesz w sobie zgryzoty za przeszłość, świętszych pragnień dla przyszłości, jeżeli w zapasach z nami dasz poparcie tyranowi, który zabija nas a depcze po Tobie – biada Ci! bo w obliczu Boga i świata całego przeklniemy Cię na hańbę wiecznego poddaństwa i mękę wiecznej niewoli, i wyzwiemy na straszny bój zagłady, bój ostatni Europejskiéj Cywilizacyi z dzikiém barbarzyństwem Azyi”.

Czyż teraz nie stoimy znów w obliczu zagrożenia rosyjskiego? Już doświadczyli go na swojej skórze Tatarzy i Ukraińcy. Gdy nie staną przy sztandarze Archanioła Pogoń i Orzeł, przegramy wszyscy.

Abyśmy się zjednoczyli we wspólnej sprawie, niezbędne są: odrzucenie kompleksów, wiedza historyczna, mądrość i rozsądek, a przede wszystkim wzajemne zrozumienie i przebaczenie. Wtedy nikt nie będzie w stanie nas poróżnić i utrzymamy tak drogą nam wolność – Litwini, Rusini i Koroniarze. A dzięki nam i inne narody.

Materiał powstał w ramach projektu "Dziennikarze mówią o Polsce - dialog dziennikarzy polskich z dziennikarzami zagranicznymi". Zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w ramach konkursu Dyplomacja Publiczna 2017 – komponent „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2017”

Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl