Trwa serial podsłuchowy tygodnika WPROST. Po dwóch tygodniach publikacji „taśm” z politykami przyszła kolej na podsłuch adwokata i dziennikarza. Czym różnią  się nowe nagrania od wcześniej opublikowanych? Wszystkie „pachną” szambem, ale te oblepiają również nagrywającego.

Dwie pierwsze publikacje łatwo wytłumaczyć interesem publicznym, nadużyciami władzy, spiskiem przeciwko Konstytucji, prawem do informacji o działalności osób publicznych, itd., itp. Argumenty są powszechnie znane. Ale co skłoniło tygodnik WPROST do publikacji prywatnej rozmowy Piotra Nisztora z Romanem Giertychem i Janem Pińskim? Interes społeczeństwa? Interes Państwa? Naruszenie prawa? 

Nagrana została rozmowa trzech panów, z których jeden (Piński) jest znajomym dwóch pozostałych. Drugi z nich (Nisztor) przychodzi posłuchać oferty, którą ma mu zaproponować trzeci rozmówca (Giertych) za sprzedaż praw do książki o najbogatszym Polaku Janie Kulczyku, którą pisze/napisał/będzie pisał? Uważnie przeczytałem relację z tej rozmowy w tygodniku WPROST i w głowę zachodzę, na czym naprawdę miałaby polegać kryminalna propozycja Giertycha?! Czekam na całość nagrania, a nie skrupulatnie wyselekcjonowane wypowiedzi (głównie Giertycha). To, co jest dla mnie oczywiste, to bełkot trzech pijanych facetów (wypili ponoć po 0,7 litra wódki na głowę), i to, że rozmowę nagrywał „przyjaciel” jednego z nich.

To są jakieś układy miedzy tymi panami, którzy dogadują się co do niejasnych interesów. WPROST publikuje relacje jednego z nich, Gazeta Wyborcza drugiego, a TVP Info trzeciego. Dlaczego miałbym uwierzyć tylko jednemu z nich? Czy dlatego, że okazało się, że wcześniej był spiritus movens publikacji podsłuchanych rozmów Sienkiewicza z Belką, Sikorskiego z Rostowskim, itd.? Niechby sprawę ostatniej rozmowy zbadała prokuratura i – jeśli to była rzeczywiście próba szantażu – zadecydowała, co zrobić z tym fantem dalej. 

Ale, przy okazji, dlaczego redaktor Nisztor mając w swoich rękach przez 3 lata dowód „przestępstwa” czekał tak długo z jego ujawnieniem? Pytań jest więcej: sprzedał „książkę”  Kulczykowi i za ile, czy nie? Czy w ogóle ją napisał? A jeśli tak, to dlaczego dotąd jej nie opublikował? Czy naprawdę nie byłoby w Polsce odważnego wydawcy? 
Cała sprawa wydaje się mocno podejrzana, aczkolwiek motywy działania „whistleblowera” mogą być całkiem jasne: próba skompromitowania adwokata a wcześniej polityka, próbującego wrócić do polityki. To, co przedstawił Nisztor nie jest żadnym dziennikarstwem śledczym, to zwykły „wrogi przeciek”. Oczywiście, ten fakt na ogół nie osłabia siły zarzutów, pod warunkiem, że „donosiciel” działa w interesie społecznym. W tym przypadku ten interes schodzi na dalszy plan. Co więcej, trzecia publikacja rzutuje na czystość intencji w przypadku dwóch poprzednich i dewaluuje je. Wielu podejrzewa, że ostatnia publikacja WPROST jest wewnętrzną rozgrywką pomiędzy zwaśnionymi stronami i rewanżem wobec Giertycha za jego wcześniejsze oskarżenia, że dziennikarze „Wprost” to przestępcy. 

Moim zdaniem tygodnik WPROST publikując w tym momencie, w takim kontekście i w takiej formie „taśmy” z Giertychem popełnił błąd. Teraz jego przeciwnicy powiedzą, że ujawniając poprzednie nagrania robił to zaspokajając czyjeś prywatne interesy (również swoje) i wcale nie kierował się interesem publicznym. A dziennikarstwo – z którego wynika publikacja -polegające na nagrywaniu każdego jak leci pachnie szambem. 

Marek Palczewski
10 lipca 2014

Ps. Dla jasności: Roman Giertych nie jest bohaterem moich bajek; uważam, że był fatalnym ministrem, a w tej rozmowie skompromitował się na własne życzenie. I po drugie: we wcześniejszych tekstach opublikowanych na portalu sdp.pl broniłem publikacji WPROST.

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl