Od jakichś dwóch tygodni głośno jest o sprawie Tobiasza, niedoszłego samobójcy, którego z mostu nad trójmiejską obwodnicą „ściągnął” przejeżdżający tamtędy kierowca.
Nie chcę tu poruszać zagadnień związanych z pomocą, z jaką Internauci ruszyli praktycznie natychmiast. Paczki żywnościowe, węgiel czy pieniądze – według Kuby Jakubowskiego, inicjatora akcji i człowieka, który odwiódł Tobiasza od próby samobójczej – płyną szerokim strumieniem.
Podczas śledzenia całej akcji, czyli od pierwszego dnia powstania na Facebooku strony „Drugie życie dla Tobiasza”, zaobserwowałam pewne zjawisko. Komentarze Internautów z Facebooka przepełnione są zachwytami nad postawą Jakubowskiego.
Nie da się zaprzeczyć, Kuba zrobił coś bardzo szlachetnego: nie przeszedł obojętnie obok ludzkiej tragedii. Jednak z wpisów Internautów wyłania się obraz współczesnego Polaka. Polaka spragnionego doświadczania zwykłych, ludzkich odruchów i człowieczeństwa, ubogiego w takie wrażenia, więc oszołomionego zaistniałą sytuacją.
Jakubie.....serducho...Twoje Nieba sięga!! Takie wielkie!!! Szacun!! - czytam jeden z komentarzy.
Niezwykły z ciebie człowiek – pisze kolejny Internauta.
Jesteś prawdziwym NIEzwykłym bohaterem – dodaje następny.
Akcją dla Tobiasza, Jakubowski wręcz daje Internautom lekcję człowieczeństwa.
Czyżby Twój czyn, wzbudzający respekt to światełko w tunelu, które pokaże nam wszystkim, co to jest społeczeństwo obywatelskie..??? - ktoś retorycznie pyta w kolejnym wpisie.
Twój przykład jest dla mnie niezmiernie budujący i uświadamia, aby nie przechodzić obojętnie obok innych – dodaje następna osoba.
Czy naprawdę żyjemy w społeczeństwie, w którym wyciągnięcie ręki do drugiego człowieka szokuje, jest czymś nadzwyczajnym i heroicznym? Czy naprawdę do tego stopnia żyjemy w otoczeniu ludzi obojętnych na cudzą krzywdę, że pochylenie się na osobą potrzebującą budzi niedowierzanie i debatę nad tym, że człowiek jednak może być człowiekiem?
Nie dostrzegamy ludzi obok nas....ale dlaczego? - na stronie „Drugie życie dla Tobiasza” pyta jedna z Internautek.
A ja czytam i nie dowierzam. Czy naprawdę musi dochodzić do tragedii, aby zadawać sobie tak elementarne pytania?
Iza Małkowska SDP