10 lat tabloidu „Fakt” doskonale pokazuje podział środowiska dziennikarskiego. Jesteśmy „My” i są „oni”. My jesteśmy piękni i mądrzy – oni brzydcy i głupi. My jesteśmy zawsze prawi - oni nieuczciwi, my głosimy prawdę - oni kłamią, my się władzy nie kłaniamy - oni władzy służą, my jesteśmy ideowi – oni bez. Ale czy taka jest prawda? Może „My” to „oni”, a „oni” to „My”?
„Świat się kręci” Agaty Młynarskiej z udziałem redaktora naczelnego „Faktu” Grzegorza Jankowskiego oraz Pauliny Chylewskiej, Ewy Wanat i Rafała Ziemkiewicza. Na urodziny „Faktu” jego szef usłyszał masę zarzutów: dlaczego piszecie nieprawdę, dlaczego wyłazicie z niszy, nie jesteście dziennikarzami tylko pracownikami tabloidów, itd., itp. Jestem ostatni, by bronić tabloidu, ale jestem też ostatni, by świat, który się kręci wokół nas, widzieć w barwach czarno-białych.
Bo czym nas karmią media? Choćby atakiem na Kubę Wojewódzkiego, który ucieszył niektórych prawicowych komentatorów, bo przecież Wojewódzki sobie na ten atak „zasłużył”. Jeśli tak, to wcześniej zasłużyli sobie Piotr Najsztub, Grzegorz Miecugow, Ewa Stankiewicz, Jan Pospieszalski, czy Michał Stróżyk. A poza tym, nie zapominajmy, że Wojewódzki został oblany coca-colą i robi z siebie męczennika. Pójdę dalej tym tropem: a może w ogóle była to reklama coca – coli, jakaś dziwna ta ustawka, człowiek w kapturze (Robin Hood), do napaści przyznał się Michał Figurski, no po prostu jaja jak berety. Jest się z czego pośmiać.
Atak fizyczny na J.W. dał pretekst do kolejnych ataków, już słownych, na „trefnisia PO”, „błazna”, tej „żałosnej postaci”, no bo „kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”. Kuba Wojewódzki słusznie dostał hienę, a teraz słusznie dostał w gębę. Należałoby go jeszcze porządnie wypałować, żeby sobie nie myślał, że może bezkarnie prowokować swoich rozmówców w swoim talk-show. Kto bowiem „mieczem wojuje, od miecza ginie”. Ciekawy przykład tabloidyzacji myślenia, medialnego szczucia i nieskrywanej satysfakcji z nieszczęścia dziennikarza, którego poglądy zwalczamy. Najlepszą metodą zwalczania poglądów – jak się okazuje – jest przemoc fizyczna. Zgoda na nią zapowiada eskalację, a samą zgodą jest już złośliwy komentarz.
Nie ma co jednak apelować o opamiętanie, bo ono nie nastąpi. Gazety będą walczyć na okładki (choćby niedawna okładka „W Sieci” z Tomaszem Lisem w mundurze SS i obecna z „uradowanym” Tuskiem po katastrofie smoleńskiej), dziennikarze w pełnych jadu artykułach będą atakować politycznych przeciwników oraz siebie wzajemnie – po prostu „świat się kręci” i udawanie, że tabloidy to oni, a nie my, nie ma sensu, bo niemal wszystkie media się tabloidyzują, zaczynają grać na emocjach, wszystkie czerpią z eskalacji konfliktu już nie smoleńskiego, lecz z absurdalnego sporu o brzozę (ścięta – nieścięta), podniecają się słowami Adama Hofmana, polowaniem na Fibaka, okładką z Lisem, czy oblaniem Kuby Wojewódzkiego. Bez złudzeń, mamy to, co chcemy albo co wydaje się, że chcemy: tabloidyzację wzdłuż i wszerz. Obchodzący 10-lecie „Fakt” i 22-letni „Super Express” mogą mieć powody do dumy, bo świat się dziś kręci wokół sensacji i tragedii, sprzedawanych jako rozrywka, dzięki której możemy zabawić się na śmierć.
Marek Palczewski
31 października 2013