Dziennikarze i redaktorzy są zbędni. Media, wydawnictwa i tym podobne firmy potrzebują raczej sprzedawców i speców od PR, gotowych zareklamować wszystko i skusić klienta. Tak przynajmniej wynika z ofert pracy, jakie portale zamieszczające ogłoszenia o zajęciach w tej branży proponują.
Po wpisaniu hasła „dziennikarz” lub „redaktor” otrzymujemy masę propozycji. Szkopuł w tym, że z fachem dziennikarskim nie mają one wiele wspólnego. Już anglosaskie, pretensjonalne nazwy oferowanych stanowisk, na wszelki wypadek niezrozumiałe dla przeciętnej osoby poszukującej pracy, jeżą włos na głowie. Z portalem pracuj.pl możemy np. starać się o karierę content marketing specialist. Przyszły pracodawca oferuje m.in. rozwijanie umiejętności zawodowych, system szkoleń, pracę w miłej atmosferze, która łączy się z zabawą. Ani słowa o wynagrodzeniu. Pewnie nie wypada.
Za to ten, kto zajęcie dostanie, zajmie się m.in. „optymalizowaniem działań i procesów marketingowych” oraz budowaniem zaangażowania użytkowników portalu. Niezrozumiałe i niekonkretne? Nie szkodzi. Ktoś, kto to pisał, pewnie też nie jest pewien, co miał na myśli. Co to ma wspólnego z dziennikarstwem? Nic, ale skoro wyskakuje na hasło „dziennikarz”, pracodawca wie lepiej.
Jeśli nie chcemy się bawić w czasie pracy, możemy się ubiegać o stanowisko „asystenta managera projektu”. Istnieje spolszczone słowo menedżer, ale po co używać rodzimego języka, skoro można stworzyć zlepek polsko-angielski. Ów asystent poszukiwany jest „w związku z rozbudowaniem projektów”. Jakich konkretnie, nie wiadomo, choć firma donosi, iż „tworzenie pism i organizowanie szkoleń online to jej pasja”. Generalnie – znów chodzi o sprzedaż. Za to przyszły pracodawca zapewnia „otwartą ścieżkę kariery” i szuka „szerokiego uśmiechu”.
Propozycja niezupełnie dla dziennikarza? Szukamy dalej. Może koordynator ds. komunikacji wewnętrznej? Tu znany ubezpieczyciel szuka kogoś dla „bieżącej identyfikacji potrzeb komunikacyjnych oraz rozwijania kanałów i narzędzi komunikacji”. Brzmi jak nowomowa? Nie szkodzi i tak mile widziane jest „doświadczenie w zakresie transformacji dużej organizacji”, co kolejny raz z dziennikarstwem nie ma nic wspólnego.
Można też ubiegać się o karierę „specjalisty ds. PR Corporate and Lifestyle”. To znowu niezrozumiałe określenie, ale pewnie chodzi o to, żeby była tajemnica i niespodzianka. By ją poznać, trzeba wykazać się „dobrą znajomością panujących trendów (moda, lifestyle)”. Warto też zademonstrować „doświadczenie w projektowaniu, planowaniu i rozliczaniu budżetów” i umieć opracować „strategię komunikacji PR dla działów konsumenckiego i lifestyle”. Oczywiście po to, by się dobrze sprzedać.
Z portalem gowork.pl można ubiegać się np. o stanowisko specjalisty ds. public relations. Też nie dziennikarstwo, w dodatku trzeba „pozyskiwać nowych klientów” i mieć „doświadczenie w organizacji eventów”. Ale nic w tym dziwnego, skoro króluje sprzedaż, taki „event” musiał zastąpić prowincjonalnie brzmiące „wydarzenie” czy „imprezę”. Klientowi na pewno się spodoba.
Z portalem gazeta.praca.pl otrzymamy oferty kariery jako specjalisty ds. sprzedaży telefonicznej w Łódzkiem oraz specjalisty ds. sprzedaży serwisów młodzieżowych. Można także zostać konsultantem ds. sprzedaży w projektach edukacyjnych. W tym ostatnim wypadku trzeba utrzymywać kontakt telefoniczny z klientami, budować z nimi relacje i być „nastawionym na wynik”. Sprzedaży oczywiście. Pracodawca oferuje w zamian m.in. „kontakt z nowoczesnymi rozwiązaniami w zakresie usług profesjonalnych”. Nie zgadujemy, w czym rzecz? Co robić, to pewnie sekret firmy.
Owszem, czasem trafi się oferta z nagłówkiem „dziennikarz”. Nierzadko jednak z dopiskiem „praktykant” lub „stażysta”, więc chodzi o pracę darmową lub „na próbę”. Trafia się też dziennikarski wolontariat lub oferta współpracy z naciskiem na „rozwój i zdobycie doświadczenia”. Nie miejmy złudzeń - pensji to raczej nie wróży. No i jak długo można się rozwijać?
Lektura tych ofert najbardziej powinna zastanowić studentów. Zwłaszcza tych, którzy po raz kolejny oblegają dziennikarskie kierunki i wierzą, że już wkrótce znajdą doskonałą pracę w mediach. Czy biorą także pod uwagę karierę sprzedawcy?
Ewa Łosińska