Obiegowa opinia, że pochodzenie właściciela medium nie ma znaczenia dla jego politycznego kształtu jest równie fałszywy jak teoria, że kapitał nie ma narodowości. Niestety o wiele prawdziwsza jest teza, kto ma pieniądze ten ma władzę, co zresztą sprawdza się w drugą stronę, kto ma władzę  szybko zdobywa pieniądze, chyba że jest kompletnym nieudacznikiem.

   Jedną z iluzji czasu Solidarności było to, że w Samorządnej Rzeczpospolitej dziennikarze sami decydować będą o kształcie wydawanych pism (lub czasopism). Większość tzw. spółdzielni dziennikarskich splajtowała, a te co przetrwały (jak „Polityka” cechowała duża zwartość ideowa i niewątpliwe wsparcie zewnętrzne.

   Jeśli dobrze pamiętam, okres transformacji charakteryzował szybki upadek istniejących pism - nie raz o długiej historii i wiernej jak się wydawało klienteli (parę tytułów jak np.”Szpilki” czy „ Przekrój” upadało po parę razy. Jednocześnie rozpoczęła się inwazja tanich, kolorowych pisemek, przeważnie dla młodzieży, dewastujących głowy i charaktery. Zwycięstwo np. ”Bravo girl” nad „Płomyczkiem”, oznaczało  totalne odmóżdżenie młodego pokolenia i jeśli dziś narzekamy na uwiąd szkoły i opadający poziom wykształcenie (mimo wzrostu liczby dyplomów) to korzeni należy szukać w tamtych czasach – kiedy tematy mody, seksu i celebrytów zawładnęły umysłami w dużo większym stopniu, niż historia, nauka, podróże czy wrażliwość społeczna. Wówczas wydawało się że jest to efekt działania niewidzialnej ręki rynku. Dziś mam podejrzenie, graniczące z pewnością, że ktoś tej ręki celowo nie zauważał, a strategia przyjęta wobec młodzieży miała na celu wychowanie bezmyślnego, bezkrytycznego konsumenta zamiast patrioty i obywatela. I komu zależało na tym koteczku?

   Widziałem tez inną prawidłowość, wówczas niezrozumiałą… Oto do kapitalistów w pierwszej kolejności garnęły się różne czerwone gnidy, wprawione w walce z imperializmem, nie opozycjoniści, nie bohaterowie konspiry. Podobna gra przebiegała naturalnie różnie w różnych miejscach.

   Oczywiście wina była również po stronie ludzi reprezentujących Wolna Polskę. Na przykład w Konfederacji Polski Niepodległej, która przejęła pismo „Razem”, zabrakło menadżerów. Inni, wspomnę epopeję „Życia z kropką”, próbowali jak najszybciej wydrenować pieniądze. Rynek reklamy w zadziwiający sposób premiował tych, którzy byli usłużni celom władzy i obcego kapitału i wykańczał niepokornych i zbyt samodzielnych. To przydarzyło się tygodnikowi „Wprost” Marka Króla w momencie kiedy stał się naprawdę przyzwoitą gazetą.

   Obecnie spada coraz więcej masek. Przedstawiciele totalnej opozycji nie kryją swoich planów wobec mediów państwowych. Dokończyć proces zapoczątkowany przez zapowiedź likwidacji abonamentu. Sprzedać wszystko. Łatwo domyślić się kto to kupi. Kto wie czy pewnego dnia nie obudzimy się w sytuacji gorszej niż nasi pradziadowie w XIX wieku, którzy jednak nie musieli czytać gazet gotykiem ani cyrylica.

Marcin Wolski

Tekst opublikowany został w najnowszym numerze "Forum Dziennikarzy".

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl