Cienko, cienko…

   „Gazeta wyborcza” – informuje portal press.pl – ogłosiła cyfrową prenumeratę, z której dochód miał zostać przekazany na rzecz strajkujących nauczycieli. Zebrano – od 12 kwietnia – 200 tys. zł.

   To po ile wypadnie na każdego nauczyciela? Jakaś dycha, może ciut więcej… No a jak się odliczy nauczycieli nie strajkujących, to pewnie sporo więcej, może ze 2, a może i 3 dychy…

   I jak tu nie pytać: „Panie premierze, jak żyć?!”

   Ale będzie lepiej, bo 26 kwietnia na Czerskiej odbędzie się koncert Waldemara Malickiego. Dochód również ma trafić do nauczycieli – protestantów.

   No dobrze, a jak ten strajk nie dotrwa do 26 kwietnia? Brrrrrr…

Szaranowicz odchodzi

   Wieloletni komentator sportowy, a później także szef Redakcji Sportowej TVP Włodzimierz Szaranowicz odchodzi z pracy. Jako powód sam podał chorobę, z którą walczy, a która uniemożliwia mu już na dłuższą metę pełnienie funkcji menadżerskich. „Z dziennikarstwem bym sobie poradził, z szefowaniem już nie” – stwierdził.

   Opowiedział też portalowi press.pl, jak walczy z chorobą. Oczywiście przez ćwiczenia, przez aktywność fizyczną!

   Trzeba mieć nadzieję, że duch sportu, duch rywalizacji, tak często niezbędny w życiu, i tym razem okaże się świetnym antidotum!

Już się nauczyli!!!

   Na portalu Onet.pl informacja, że debata kandydatów na prezydenta Ukrainy, która odbyła się na głównym stadionie w Kijowie, miała dwie twarze: jedną rzeczywistą, drugą – telewizyjną. Obserwatorzy mówią wręcz, że tv pokazywała co innego, niż to, co działo się „w realu”.

   No proszę! Fachowcy od mediów elektronicznych naszego wschodniego sąsiada już opanowali najważniejszą sztukę, niezbędną w realizowaniu programu…

   A jakby potrzebowali więcej szkolenia, można im zaproponować obejrzenie znakomitego filmu Marcela Łozińskiego „Ćwiczenia warsztatowe”…

Pytać czy nie pytać?

   Znany prawicowy publicysta Marian Miszalski udzielił wywiadu na portalu wRealu24. Był to ciekawy wywiad, bo głównie pytał w nim sam Miszalski!

   Rzecz dotyczyła wielkiej manifestacji Polonii w 5 wielkich miastach USA przeciw ustawie 447. O tym ważnym wydarzeniu nie poinformowały żadne(!) media, publiczne też. Wywołało to „zdziwienie” Miszalskiego, który mówił w rzeczonym wywiadzie: „Korespondenci PR i TVP działają dwutorowo: realizują zamówienia kierownictwa z Warszawy i mają też margines na własne tematy, o których sądzą, że warto poinformować publiczność w Polsce. Trudno mi posądzić tych dziennikarzy, że sami siebie ocenzurowali lub pogardzili tak ważnym wydarzeniem, jak pierwsza od 20 lat zorganizowana akcja Polonii w USA. Ci korespondenci nie mogli tego nie dostrzec. Dlaczego więc nie przekazano o tym ani słowa? Musieli dostać polecenie z Warszawy, z kierownictwa telewizji i radia: >>Ani słowa na ten temat!<<

Powstaje pytanie, kto takie polecenie mógł wydać. Mogli je wydać prezesi Kurski i Rogoyski. Ale czym oni się kierowali? Czy sami z siebie wydali tak skandaliczną decyzję? Podejrzewam, że nie, że była to jakaś dyspozycja polityczna. A kto mógł wydać takie polecenie? Sądzę, że wpływ na to ma pan premier. A na pana premiera – idźmy dalej tym tropem -?, No, jak to się ładnie mówi, >>naczelnik państwa<<. Ale dlaczego Jarosław Kaczyński miałby cenzurować coś ważnego, co dzieje się z państwem w związku z ustawą 447?

   I tu pada pytanie ostatnie: „Czy pan prezes Kaczyński słucha się jeszcze kogoś? I kogo?

   Za tzw. moich czasów mawiało się „Jesteś ciekawy, to wsadź nos do kawy”. Ba, ale co powiedzieć dziś?…

Wojciech Piotr Kwiatek

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl