Ktoś z zewnątrz świata dziennikarskiej powie: nie, nie wierzę, to niemożliwe, taka stacja, taki wielki kapitał najpierw polski, następnie amerykański, w dodatku to spółka giełdowa, przecież ona jest wzorem prawdy, racji, słuszności, moralności w polityce i diabli jeszcze wiedzą czego. Przecież tam powstawały wzory obiektywnego dziennikarstwa śledczego. Pamiętacie Państwo świetny reportaż doskonałych i obiektywnych dziennikarzy śledczych: Morozowskiego i Sekielskiego z taśmami Beger w 2006 roku. To był istny majstersztyk dziennikarski, udało im się wejść z mikrofonem do pokoju jako nadzwyczaj sprawnym dziennikarzom i nagrać tajną rozmowę o „korupcji politycznej”. Stali się tylko przekazicielami tej rozmowy. Nic więcej. Była to zwykła prowokacja dziennikarska, aby poznać prawdę, i co z tego, że skutki polityczne odniosła tylko jedna strona politycznego sporu. Powtarzam, tak może pomyśli ktoś z zewnątrz świata dziennikarskiego.
Dla mnie sytuacja się powtórzyła teraz jako przykład łamania podstaw etycznych pracy dziennikarskiej, jednak tym razem szyta jeszcze grubszymi nićmi. Ta sama stacja w styczniu 2018 emituje reportaż śledczy, którego skutki rażenia dla wizerunku Polski były wyjątkowo dotkliwe. Reportaż nagrany przez Annę Sobolewską z Superwizjera TVN w maju 2017 roku, a wyemitowany dopiero w styczniu 2018 roku miał być dowodem, że w Polsce działają grupy zwolenników faszyzmu o jednoznacznej symbolice hitlerowskiej. Teraz, po prawie rocznym śledztwie dowiadujemy się oficjalnie, że wstrząsające nagranie było wyreżyserowaną inscenizacją opłaconą za 20 tys. kilku ludziom o skrajnie prawicowych poglądach przez niewiadomych zleceniodawców. Warunek zleceniodawców był tylko jeden, aby inscenizację nagrywała ta właśnie Anna Sobolewska, zresztą pod przybranym nazwiskiem.
Robi to prywatna stacja od początku jej powstania głęboko zaangażowana po jednej stronie w wojnie politycznej w Polsce. To jej zaangażowanie powoduje wielokrotne łamanie podstawowych standardów dziennikarskich. Nie chcę wnikać czy za nią stoi rzeczywiście kapitał amerykański czy rosyjski, czy jakiś jeszcze inny, albo czy służby takich a nie innych obcych krajów, bo teraz najważniejsze jest aby prokuratura wyjaśniła, czy ta zlecona inscenizacja o rzekomo faszystowskich nastrojach w Polsce była aprobowana przez kierownictwo stacji TVN.
Gdyby dochodzenie potwierdziłoby tę wersję, to Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji chyba wie co powinna zrobić. Kropka.
Jerzy Kłosiński