Podtyka się nam pod nos babole wielkie i umięśnione, różne Horpyny i dewiantki. Są i niech sobie będą. Najlepiej schowane gdzieś w rodzimym buszu, bo dzięki Bogu, nie zdołano wyciąć wszystkich drzew w Polsce. Obudzono się trochę za późno, no ale w końcu zauważono co się dzieje.

   Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro też w końcu ocknął się i zebrał prokuratorów do walki ze śmieciową mafią. Szkoda, że – zapracowany – najwyraźniej nie oglądał amerykańskich seriali, gdzie mafiozi to bardzo często biznesmeni od wywożenia odpadków. Czy nasi przebudzeni prokuratorzy dadzą śmieciom radę – zobaczymy.

   A więc – można by rzec – coś tam w obronie przyrody drgnęło. Niestety nie widać tego u redaktorszczyzny – EKO. To także mafia. Od lat ślepa i głucha na zgniliznę, która jak liszaj pełznie przez polską ziemię. Oni tego nie widzą. Szczeknie czasem jeden z drugim, ale zaraz gębę mu zatka lobbystka szafująca nagrodami EKO. Wydawnictwa tej branży ociekają jedynie sukcesami. Drogo wydawane tomiska przez szczodre fundacje EKO to panegiryki branży i jej szefów. O zagrożeniach śmieciowych płynących z nieprzerwanego od lat strumienia cuchnącej lawy jest jedno, czasem dwa zdania. A dziennikarze jakby tego nie zauważali.

   Dzieje się tak, bo sprawnie działa służba przekupstwa. Ci, którzy nawet eufemistycznie krytykują to, co się dzieje, mają w tych samych gazetach, wręcz na sąsiednich szpaltach, kolegów łagodzących zagrożenie.

    W naszym kraju naprawdę skutecznie to działają rozmaici lobbyści. Pęta się to bractwo nawet po Sejmie. Sponsoruje co się da. Bez żenady gadają z nimi oficjele.

   Skupmy się jednak na naszej branży dziennikarskiej. W konkursach EKO nigdy nie powinno się dopuszczać do jury odpowiedzialnych za ekologię. Po prostu to oni powinni być podmiotem tych tematów. Niestety wystarczy jeden sprytny babol by przekupić i ogłupić.

   Z drogi nadwiślańskiej między Puławami a Dęblinem skręcam w las. Jadę leśną dróżką przez kilometr, dwa. Co kilkanaście metrów usypiska gruzu, potłuczonych muszli klozetowych, żelastwa. Widać, że te „odchody” budowlane i konsumpcyjne leżą tu kilka tygodni, miesięcy, a nawet lat. Wszystko to w pięknym jeszcze polskim lesie, kilkaset metrów od wspaniałej naszej królowej rzek. A są przecież tak zwane lokalne władze, lokalne ciamajdy i obiboki.

   Redaktorzy EKO, poróbcie zdjęcia takich „kupek” - a są one wszędzie jak kraj długi i szeroki – i wydrukujcie je obok gębusi reprezentantów miejscowej władzy. Będą to bardzo konkretne plakaty wyborcze. Bo wielu z „owych” wystartuje wkrótce.

   Na wyspę Sobiszowską zwieziono właśnie skautów z całego świata. Władza wybrukowała na nowo to i owo, wypłytkowała chodniki. Niech skauci podziwiają. Ale oni nie wiedzą, że tuż obok, zaledwie kilkaset metrów za wodą zalewu ścieka do tejże wody trucizna z przeogromnej hałdy odpadów fosforu. Ścieka od wielu, wielu lat i nadal gromadzi truciznę. To wielka i na oko piękna góra schodząca stokami do wody. Bardzo zielona. Jak mundurki, które teraz licznie się w jej okolicy pojawiły. W Gdańsku jest co najmniej kilkudziesięciu dziennikarzy od EKO. Zajmijcie się grzeczni chłopcy tym wrzodem na ziemi, którą winniście kontrolować. Roboty huk. Przestańcie wywiadować notabli, bo z góry wiadomo co wam rzekną.

   Ale jeszcze o ziejących żywym ogniem hałdach. Np. w Świętochłowicach. Tam to dopiero trują. Jeziorko u podnóża diabelskiej góry nazywa się milutko „Kalinka”. Ta nie poszła wcale do Gogolina, ale ma w swojej wodzie wszystkie najcięższe pierwiastki. Firma, która podjęła się eliminacji „Kalinki”, uciekła w te pędy, gdy fachowo zbadała co to za syf. Nie dało się odparować, bo z odoru wyzdychałoby wokół wszystko co żywe!  

   Na Odrze, w województwie opolskim, jest wyspa. Na tej wyspie jeden chciwy wydzierżawił drugiemu cwanemu kawał ziemi. Za wodą. Nie widać co tam się dzieje, więc zwożone są najniebezpieczniejsze chemiczne odpady z całej Europy.

   Marszałkowie, burmistrzowie gdzież jesteście, wy chłopy? Jeżeli wy w ogóle jeszcze chłopy jesteście.

 Stefan Truszczyński  

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl