Nareszcie „Gazeta Wyborcza”, której – podobnie jak wielu innym tytułom - mocno ubywa czytelników ogłosiła wielki sukces. Wytropiła, kto przygotowuje tzw. paski, jakie widzimy na ekranach, oglądając TVP.Info czy TVP. To młode dziennikarki liczące na karierę – oznajmili autorzy gazety. Może dla równowagi powinni dodać, kto przygotowuje tak wiele zaangażowanych politycznie tytułów w „Wyborczej”?

Nie jestem fanem owych krytykowanych „pasków”, które rzeczywiście bywają stronniczymi komentarzami, a nie informacjami. Tyle że zanim się uderzy w inne media, wypada zacząć od przeglądu własnych dokonań. A w tym przypadku naprawdę jest co robić. Niestety, autorzy „Wyborczej” piszą o telewizyjnych „paskach grozy”, a sami uwielbiają „natchnione” i upolitycznione komentarze w tytułach wiadomości. Dzień bez krytyki PiS i rządzących to dla niektórych dziennikarzy tej gazety bez wątpienia dzień nie do przeżycia.

Dodajmy do tego „wyrafinowane” słownictwo wielu doniesień... Nie trzeba daleko szukać. Portal Wyborcza.pl donosi np. „Zakapior ze Szmulek zeznaje przed komisją Patryka Jakiego”. Elegancko, prawda? Ci spoza Warszawy nie rozumieją? To ta dbałość o czystą polszczyznę i unikanie komentarzy.

Owszem, „Wyborcza” często stara się, by takie mocne tytuły i wypowiedzi były cytatami z cudzych opinii. Jak wiadomo jednak powszechnie, te opinie i osoby, których wypowiedzi redakcja drukuje, są przez ową redakcję (podobnie jak w przypadku innych gazet) wybierane do woli. To dlatego czytamy Magdalenę Środę, bijącą po oczach tytułem: „W sprawie kobiet poseł i lekarz pożyczają sumienie od proboszcza”. Albo odkrywczy tytuł szczególnie zasłużonej w branży zaangażowanych komentarzy red. Kublik: „Alarm dla Kaczyńskiego! Jeszcze mu Owsiak bulteriera Kurskiego w anioła przerobi”. Czy to lepsze od „pasków grozy” – jeśli przyjąć taką terminologię? Raczej śmieszniejsze albo bardziej żenujące.

Walka polityczna i polemiki medialne nie muszą się odbywać na tak marnym słownikowo poziomie, redaktorzy! Autorzy tych „kwiatków” nie wierzą jednak w inteligencję czytelnika. Może dlatego ten często nie chce już do nich wracać? Obrażanie tych, z którymi nie sympatyzujemy na każdej stronie wydania to marny pomysł na zaangażowane dziennikarstwo. Raczej smutny dowód, że na nic więcej autorów już nie stać.

Ewa Łosińska

 

 

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl