Minął okres radosnych świąt w mediach. Na „przebudzenie” z letargu biła po oczach okładka „Gazety Polskiej” z uroczą „dedykacją” dla Jerzego Owsiaka: „Zagra dla noworodków i przyjaciół FSB”. Może warto przypomnieć redaktorom, że słowa w mediach też „wylatują wróblem, lecz powracają wołem”.
Owszem, trudno nie dostrzec braku rozumu osób, które cieszą się z licytacji sowieckiej czapki z napisem „Aurora” – własności byłego szefa kontrwywiadu wojskowego. Zwłaszcza, że – jak pisze „Gazeta Polska” – podjął on współpracę z FSB. Niemniej twierdzenie, że Wielka Orkiestra zbiera pieniądze dla fanów tej rosyjskiej służby to nieładny cios w tysiące wolontariuszy i sponsorów, którzy starają się wesprzeć chore dzieci.
Nie finansuję Orkiestry (jest sporo innych organizacji, jakie warto wesprzeć), ale totalne dyskredytowanie jej osiągnięć mija się z celem, Panowie i Panie z „Gazety Polskiej”. Umiar w krytykowaniu przeciwnika popłaca znacznie bardziej. Tym bardziej, że media powinny szanować czytelnika. Nie tropić agentów Moskwy wśród wszystkich tych, których nie lubią. Nawet jeśli biorący udział w charytatywnej imprezie to niekoniecznie ludzie czyści jak kryształ.
Wróciłam niedawno z wycieczki do Libanu. Tam oburzyłam się mocno, gdy Arabowie oferowali nam za pięć dolarów koszulki z logo Hezbollahu. Jeszcze bardziej zdenerwowało mnie to, że niektórzy polscy turyści je kupowali. By jednoznacznie ukrócić propozycję zakupu owej pamiątki oznajmiłam nawet sprzedawcy: „Nie Hezbollah - Mossad”. To z kolei zirytowało „kontrahenta”. Nie mogłam jednak powstrzymać polskich turystów, by nie robili tak durnych zakupów.
Niestety, fanklub Hezbollahu (niekoniecznie wiele wiedzący o zbrojnym ramieniu tej partii) przypuszczalnie żółty t-shirt założy. Moje zachowanie (nie za mądre, przyznaję) absolutnie im nie przeszkodzi. A uderzeni przez „Gazetę Polską” ofiarodawcy i licytujący czapkę z „Aurorą” oddadzą cios przy pierwszej okazji. Czy na pewno o to chodzi w medialnych komentarzach? Nikt nie zmusza nas do wpłacania datków na Wielką Orkiestrę. Jednak totalna dyskredytacja jej wieloletnich zbiórek z obiektywizmem dziennikarskim nie ma nic wspólnego. Cios wymierzony niezbyt celnie pewnie zaowocuje wstrętnym hejtem. Czy to dla redakcji miara sukcesu?
Ewa Łosińska