Aby zawiał taki wiatr od morza, który wywiałby wszystkich drani i szkodników, przynajmniej na wybrzeżu.
Pisał Stefan Żeromski w rozewskiej latarni zdanie za zdaniem – pięknie i mądrze. Żyła Polska odzyskaniem dostępu do Bałtyku. Szedł pod wiatr z łopotem kliwrów „Dar Pomorza”, z płatów blach powstawały kadłuby coraz większych statków , z Poznania i Świętochłowic transportowano wielkie silniki okrętowe. Budowano porty, pogłębiano drogi wodne.
Ale nastała banda złodziei po wielkiej solidarnościowej nadziei i to wszystko zniszczyła.
Idzie sztorm. Wiatr gna fale, a te porywają piach plażowy. Idę zgięty w pół brzegiem, bo lubię taką pogodę. A tu facet na kajcie wyskakuje zza łamaczy fal i na wzdętym skrzydle rwie w wzburzone morze. Kurcze! Ale oni – kajtowcy – tak mają. Gdy wieje tęgo przyjeżdżają i wypływają. To ludzie dzielni. Ich nie wywieje.
Szkoda jednak, że sztormowe wiatry nie zwieją polityków i urzędników rządzących źle. Bo oto na samym cyplu Helu, tuż koło przepięknej, historycznej, wielkiej latarni z czerwonej cegły chcą zbudować jeszcze wyższe apartamentowce. Deweloperzy w pogoni za zyskiem nie znają litości i uczucia wstydu. Krok po kroku przebijają się przez mizdrzącą się, wystraszoną i łasą na pieniądze administrację. Zasłonią, zniszczą przyrodę, choć tu podobno rezerwat, wybudują i zarobią gigantyczne pieniądze. Gdzie władze wojewódzkie, zieloni i wszyscy inni – czy są ślepi i głusi na te bezprzykładne działania? Hej – obudźcie się Marszałku, Wojewodo!
A samo miasteczko? Niegdyś rybackie, kultywujące maszoperie i szanujące rdzennych Kaszubów – zamieni się teraz w tandetny jarmark z krzyczącymi reklamami, z badziewiem na straganach wpychających się już nawet na chroniony dotąd cypel półwyspu. Apage satanas. Atak cwaniaków i dorobkiewiczów z całej Polski węszących tu łatwy zysk trwa. A władze Helu to popierają. O czasy! O obyczaje!
Jednocześnie pochowane w krzakach, straszą ruiny po dawnych budynkach – restauracji wojskowej, kina. Sporo tu jeszcze wolnego miejsca obok niszczejącego portu Marynarki Wojennej. Ale deweloperzy chcą budować nad samym morzem – wara panowie, wara!
Oddzielną sprawą jest pozostawienie na niszczenie fal portu wojennego. Tak jest już od kilku lat. Żywioł wali w falochrony i nabrzeża. Niszczeją opustoszałe zabudowania koszarowe. Nocą grasują tu bandy złomiarzy i kablarzy, ryją, wyciągają co się da, niszczą.
Panie Ministrze Obrony to przecież pański port. Jak długo jeszcze będzie zamieniał się w złomowisko. Wybudowano go w 20-leciu międzywojennym. Stąd bliżej na Bałtyk, by bronić kraju przed agresorem. Ponoć mamy w końcu budować – kupować okręty podwodne, bo nasze mają już po 50 lat (najmłodszy „Orzeł”... 30).
Boże chroń nas od niedojdów. Lata lecą. Fale biją w brzeg. Wiatr wieje. Sztormy mamy, ale szkoda, że nie wywiewają tych, którzy psują i kradną.
25 IX 2017 Stefan Truszczyński