Czas kanikuły, to czas czytania. Jest też czas na lekturę tygodników. NEWSWEEKA, WPROST, DO RZECZY. Nie wszyscy je lubią, ale lubić nie muszą. Jeśli ktoś nie chce, to niech dalej tego felietonu też nie czyta, bo treść na pewno go zbulwersuje.

W NEWSWEEKU przeczytałem artykuł zatytułowany „Cichy przewrót w TVP”. Jakiżon cichy, skoro tak głośny, że wszyscy piszą o odwołaniu szefowej „Wiadomości” Marzeny Paczuskiej? Że o jej zwolnieniu powiadomiono na Twitterze, to dlatego cichy? Przecież Twitter to donośne medium - szybkie, interakcyjne, używane przez wielu do komunikowania decyzji i wygłaszania opinii. Najlepsze z możliwych, żeby szybko poinformować o takiej zmianie. Więc skąd to oburzenie, że zainteresowana dowiedziała się o swoim odejściu z Twittera? Ja dowiedziałem się w rozmowie z dyrektor oddziału TVP, że już tu nie pracuję. Co lepsze? Skąd teraz taki krzyk, że zwolniono jedną osobę? Gdzie byli ci oburzeni, gdy z TVP w wyniku ostatnich czystek, z tego rzekomo publicznego medium, wyrzucono z powodów politycznych ponad 100 osób? O wiele więcej niż uczyniła to poprzednia ekipa PO-PSL. Czytam w felietonie swojego kolegi, że SDP powinien bronić zwolnionej. A jakie stanowisko zajęło SDP w obronie wcześniej zwalnianych? Nijakie. Więc może konsekwentnie lepiej też tej sprawy nie podejmować. Bo od wielu miesięcy Wiadomości TVP są tubą propagandową rządu. Na zmianę tej polityki też się teraz nie zanosi. Więc może ciszej nad tą personalną zmianą (?) W DO RZECZY czytam, że „Podobno Paczuska odwołana została za niewystarczającą gorliwość w popieraniu <<dobrej zmiany<<”. A to dopiero! Niewystarczająca gorliwość! Jeśli takie były prawdziwe powody jej odwołania, to powtórzę raz jeszcze swoje wcześniejsze propozycje dotyczące TVP: należy ją rozparcelować pomiędzy partie polityczne i niech ją utrzymują zwolennicy tych partii. Wyodrębnić z niej Sport, Kulturę i Historię jako kanały misyjne (dotowane przez Państwo) i przydzielić pozostałe moce na stworzenie kanału Obywatelskiego, prawdziwie obywatelskiego, który będzie utrzymywany z publicznej daniny. Bo jeśli takie jest wciąż i niezmiennie podejście klasy politycznej do telewizji, w zamyśle publicznej, to nadziei już nie ma.

W DO RZECZY rzecz wydawałoby się niezwykła, ale wcale jednak nienadzwyczajna, bo tygodnik często przecież krytykuje politykę Prawa i Sprawiedliwości. Robi to na tyle umiejętnie, żeby wskazywać, co PiS robi źle, ale żeby było to nie totalną, lecz konstruktywną krytyką. I taką rolę spełnia artykuł – przepowiednia Łukasza Warzechy „Rok 2027” – o tym jak będzie mścić się totalna opozycja po przejęciu władzy z rąk PiS. Że odzyska wszystko, a do tego wykorzysta instrumenty prawne stworzone przez obecną władzę. Artykuł i straszny, i zabawny, i satyryczny, i poważny. Ostrzegający w tonie i niepozostawiający złudzeń, że obecna władza zmieni swoje postępowanie. Ogólnie zgadzam się z jego tezą i wnioskami, mam tylko drobną uwagę: Autor jest optymistą, jeśli przypuszcza, że do zmiany rządów dojdzie dopiero w roku 2027. Paliwo polityczne oparte na 500+, aferach PO, Smoleńsku i strachu przed imigrantami wypali się dużo wcześniej, a pęknięcia w obozie obecnej władzy już widać gołym okiem.

Kolejny temat. Przed tygodniem doszło do terrorystycznego ataku w Barcelonie. Piszą o tym NEWSWEEK, WPROST i DO RZECZY. Na ogół zabrakło jednak czasu na przygotowanie rozbudowanych komentarzy i reportaży czy analiz dotyczących tego wydarzenia. DO RZECZY pokazuje zdjęcia z zamachu i rozmawia z Musą Czachorowskim, rzecznikiem Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP o tym, czy Polacy są islamofobami. Z rozmowy wynika, że nie są. We WPROST redaktor naczelny pisma pisze, że terroryści nie wygrają. Że zamachy zbudują solidarność na Starym Kontynencie i świadomość zagrożeń. W dziale „skaner” czytam komentarz, iż mamy rację nie przyjmując imigrantów (w domyśle: potencjalnych terrorystów), ale autor nie podaje żadnej recepty, jak mają bronić się kraje UE, które przecież nie wyrzucą kilkudziesięciu milionów muzułmanów ze swoich terytoriówz powrotem do krajów arabskich (które przecież wcale ich nie chcą). Rozsądny głos w dyskusji, to rozmowa w NEWSWEEKU z francuskim filozofem i publicystą Guyem Sormanem. Sorman twierdzi, że czas na zmianę metod walki z terrorystami, że trzeba infiltrować Internet, gdzie dochodzi do radykalizacji i werbunku przyszłych zamachowców. Mówi też o pożytecznych idiotach dżihadu, którzy „bajdurzą w wojnie z islamem”, stawiając znak równości między islamem a terrorystami. Twierdzi, że należy szukać sojuszu ze środowiskiem umiarkowanych imamów, namawiając ich na potępienie terroru w meczetach. Sęk w tym – to już moja opinia – że jakoś po kolejnych terrorystycznych atakach nie słychać ze strony muzułmanów wielkiego potępienia sprawców, nie słychać o zorganizowanych przez nich wielotysięcznych manifestacjach w obronie wartości europejskich, ani też o akcjach prewencyjnych skierowanych przeciw zbrodniczym imamom. Europa, niestety, wciąż jest o kilka długości za terrorystami. I kiedy czytam (w innej gazecie), że organizator zamachu na dworcu kolejowym Atocha w Madrycie (2005) nie porzucił swoich radykalnych poglądów i wyjdzie z więzienia w roku 2022, to nie mogę w to uwierzyć. Jak to możliwe, że za kilka lat morderca setek ludzi będzie cieszył się wolnością?! Żyjący, pozostający na wolności, wciąż będzie stanowił zagrożenie dla porządku publicznego. Dlatego uważam, że potrzebna jest pilna regulacja, przywracająca karę śmierci w Unii Europejskiej za najcięższe zbrodnie, a taką jest niewątpliwie atak terrorystyczny. W USA zapomniano o 11 września i ludzie przestali się bać. Ale tam panuje zasada zero tolerancji i każde nawet drobne wykroczenie jest surowo karane. A mimo to wciąż uznajemy USA za państwo demokratyczne i liberalne. Nasz europejski liberalizm nie może być tarczą, za którą będą chronić się fanatyczni islamiści i mordercy.

Marek Palczewski

23 sierpnia 2017

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl