Newsem tygodnia był odwołanie szefowej „Wiadomości”. Choć po prawdzie news to raczej ogórkowy. Ogórkowy, bo bez większego znaczenia dla kogokolwiek poza samymi bezpośrednio zainteresowanymi. Sądząc z tego co można zobaczyć w „Wiadomościach” po odwołaniu Marzeny Paczuskiej miłośnicy programu nic nie stracili, a jego krytycy nic nie zyskali. Gwałtowna zmiana na jednym z kierowniczych stanowisk w TVP też nie jest jakąś sensacją. Od półtora roku było ich tyle, że chyba nikt poza główną kadrową firmy nie jest w stanie ich odtworzyć, a i kadrowa – podejrzewam – musiałaby się posiłkować dokumentami. Jedyne co niewątpliwie przejdzie do historii mediów publicznych w Polsce to odwołanie szefowej flagowego programu informacyjnego via Twitter. Tego chyba jeszcze nie było.

            Tak a propos TT. TT to skrót od Twittera, ale także sowiecki pistolet konstrukcji Tulskiego i Tokariewa. Przypominam o tym, bo w minionym tygodniu rząd RP użył TT do wizerunkowego strzelenia sobie w stopę. Po fali krytyki, że administracja rządowa nie dość szybko zareagowała na skutki katastrofalnej nawałnicy, rządowi pijarowcy postanowili dać odpór tym haniebnym i złośliwym pomówieniom właśnie na TT i umieścili tam grafikę przedstawiającą arcyszybką i sprawną ich zdaniem reakcję administracji.

            I tak 12 sierpnia - w dzień po nawałnicy – premier wzięła udział w „odprawie wojewódzkich zespołów zarządzania kryzysowego”. 13 sierpnia: „Ruszają kontrole obozów i biwaków w województwach dotkniętych nawałnicami”. 14 sierpnia: „MON wysyła pomoc terenom dotkniętym nawałnicą”. 15 sierpnia „Premier spotyka się w województwie pomorskim z samorządowcami i poszkodowanymi”. Itd., ale te cztery wpisy zacytowane nieomal w całości są najważniejsze. Albo rządowi pijarowcy są absolutnie nieudolni, albo rzeczywiście z dwóch pierwszych dni po kataklizmie nie dało się znaleźć nic lepszego niż „udział w odprawie” i „kontrola biwaków”. Informacja o wysłaniu wojska dopiero po trzech dnia potwierdza jedynie, że rządowa administracja działała opieszale jak na wagę wydarzenia, a pojawienie się pani premier na miejscu kataklizmu dopiero czwartego dnia to poważny błąd wizerunkowy. Błąd przypieczętowany oczywiście przez internautów, którzy bez trudu znaleźli wpisy obecnej premier z lata 2015, gdy w dzień po ówczesnej nawałnicy gromko krytykowała premier Kopacz, że jeszcze nie pojawiła się na miejscu.

            Dodatkową kompromitacją była szerząca się jak wirus informacja o tym, że wizytujący tereny dotknięte kryzysem min. Macierewicz do pokonania 300 metrów pomiędzy lądowiskiem helikoptera, a namiotem lokalnego sztabu kryzysowego użył rządowej limuzyny. A prawdziwym wizerunkowym gwoździem do trumny był wpis na TT posłanki Jolanty Szczypińskiej, która pomimo śmierci 6 osób ogłosiła cud: „Drzewa i słupy energetyczne leżały, a krzyże i kapliczki ocalały”.

            Oj nie ma ekipa rządząca wyczucia co do mediów.

            I to by było na tyle poza rytualnym przypomnieniem, że uważam, iż reklamy z mediów publicznych powinny być  usunięte!

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl