W poniedziałek, w przeddzień rocznicy Powstania Warszawskiego Polska Grupa Energetyczna rozpoczęła swoją nową kampanię pod hasłem: „Zapewniamy energię”. Światło dzienne ujrzał plakat przedstawiający postać młodego powstańca ze sloganem „Poświęcenie to wielka energia”, informacją „PGE Mecenasem Muzeum Powstania Warszawskiego” oraz handlowo/promocyjnym hasłem „Zapewniamy energię”. W ten oto sposób PGE poinformowało nas, że ma na sprzedaż nie tylko energię, ale właściwie wszystko ma na sprzedaż. Rocznicę narodowego dramatu również. Taka tę spółkę rozpiera handlowa energia.
Tak a propos Powstania. W środę przed meczem eliminacyjnym Ligi Mistrzów kibole Legi pokazali oprawę przypominającą, że Niemcy podczas Powstania zabili ponad 160 tys. cywili, w tym tysiące dzieci. Wielu dziennikarzy w mediach społecznościowych wyraziło swój zachwyt zarówno oprawą, jak i faktem, że tę oprawę pokazało wiele światowych mediów. Dwa dni później sytuacja powróciła do normy. Kibole urządzili sobie ustawkę na A1. Tego już światowe media nie pokazywały, a dziennikarze też słabo komentowali, bo to aż do znudzenia normalny obraz tego środowiska.
Wiceminister kultury Paweł Lewandowski udzielił „Tygodnikowi Solidarność” wywiadu na temat przygotowywanej przez PiS ustawie dekoncentracyjnej. O mediach z zagranicznym kapitałem powiedział m.in.: „Te podmioty w gruncie rzeczy dzielą się na dwa rodzaje: na te związane kapitałowo z jakimś krajem lub takie, które są częścią ponadnarodowej korporacji. W pierwszym przypadku możemy domniemywać, że przedstawiają one nam punkt widzenia kraju, do którego należy kapitał i mogą potencjalnie wpływać na zachowanie społeczne dużych grup, np. powodować protesty lub wpływać na postrzeganie naszego interesu narodowego”, a także: „Np. czasopisma dla młodzieży, negują wartości wyznawane w naszym kraju i propagują światopogląd właściwy dla środowisk bardzo liberalnych obyczajowo. Z drugiej strony promują bardzo miernych idoli, a zupełnie pomijają polską kulturę”.
Otóż gdy politycy PiS - jeszcze podczas kampanii wyborczej - mówili o pomyśle ustawowej dekoncentracji w mediach, lubili przytaczać skandaliczny fakt koncentracji prawie 90 proc. dzienników regionalnych w rękach jednego właściciela i przedstawiali swoją propozycję jako starania o zapewnienie pluralizmu w mediach, co niewątpliwie leży w interesie obywateli. Dziś z niejasnych jeszcze wypowiedzi polityków rządzącej koalicji można podejrzewać, że chodzi raczej o uzyskanie efektu jednolitego medialnego przekazu zgodnego z wizja tychże rządzących. Chciałbym nie mieć racji, a czy mam przekonamy się jesienią. Oczywiście jeżeli ustawa dekoncentracyjna nie podzieli losów kolejnych ustaw abonamentowych. Tak się bowiem składa, że w sprawie mediów PiS ma coś w rodzaju ADHD. Z energią (znowu ta energia) zabiera się do kolejnych projektów, których nie jest w stanie doprowadzić do końca. Osobiście doradzałbym skoncentrowanie się jednak na zapewnieniu finansowania mediom publicznym a unikanie dekoncentrowania się tematem dekoncentracji.
I to by właściwie byłoby na tyle, oczywiście poza zwyczajowym przypomnieniem, że uważam, iż reklamy z mediów publicznych powinny być usunięte!