W samym parzeniu kawy nie ma nic złego. Lepiej jednak, by robili to tacy- śmacy, którzy sięgają do ekspresu, ale nie wyżej. Faceta metr dziewięćdziesiąt do takiej lekkiej pracy szkoda. Różnimy się między sobą i trzeba o tym pamiętać przy zatrudnianiu. Kobieta jest inaczej zbudowana niż mężczyzna, dlatego by łatwiej rodziła. Do policji nie powinno się przyjmować wymoczków i niezdecydowanych płciowo, bo stróże porządku muszą  czasem kolanem przydusić. Z kolei stróże na warcie nie powinni być ślepi nawet nocą i głusi na szmery. Prąd nie tyka elektryka, a zbita szyba nie kaleczy szklarza. Można by długo tak wymieniać.

W biurze pracy powinna siedzieć mądra, najlepiej, pani i przydzielać chętnym odpowiednie zajęcie. Tak jak cenna jest coraz bardziej każda kropelka wody, tak potencjał potencjalnego pracownika powinien być dobrze wykorzystany. Rośnie młode pokolenie jak na drożdżach, coraz ładniejsze to i mądrzejsze, czy jednak wystarczająco? A jeszcze bardziej, czy właściwie o te przyszłe kadry się troszczymy?

„Róbta co chceta” wrzeszczał długo pewien społeczny szkodnik. Dostał nawet do trąbienia tych haseł tuby i ekrany. Więc robili- tarzając się w błocie, chlejąc piwo hektolitrami, wąchając i łykając śmiercionośne prochy. Brudne łapy zaciera teraz gangster w wypasionym wozie. Zarobił na tym wszystkim, ponieważ dziadowska służba policyjno- specjalna nie potrafiła sobie poradzić z przemytem narkotyków i zalewaniem kraj tanią wódą.

Nadal w piwnicznych klubach podrygują w chocholich drgawkach stłoczeni i spoceni. Jest super fajno! Malują sobie twarze w trupie czaszki. W środku dnia, w centrum śródmieścia Warszawy przy Foksal na blacie baru kompletnie pijani, goli wymachują penisami. Super zabawa (pisałem o tym kilka tygodni temu- reakcji żadnej). Nie wiem, czy bardziej w takich wypadkach wołać trzeba policję czy psychiatryczną karetkę. Ha ha- cieszą się gapie. Kieliszek wódki po dwa złote. Wolny rynek i zamulony łeb. Za leczenie alkoholików i odtruwanie naćpanych zapłacimy wszyscy.

Oczywiście trzeba ratować kogo się jeszcze da. Człowiek to skarb nie do przecenienia. Niemcy już to zauważyli i kradną nam znowu dzieci. Nawet odważyli się na wpuszczanie dżihadystów, bo najwidoczniej coraz słabszy jest ich męski potencjał wkładający damskie majtki.

Herzlich willkommen! Nauka idzie w coraz bardziej przetrzebiony las.

Trzynaście złotych za godzinę- w dodatku obciążone podatkiem- to satyra i kpina z pracujących ludzi, to niemoralne wykorzystywanie zupełnie jak niewolników, czarnych przed wiekiem w Ameryce, wstyd dla cywilizacji i podobno już niebiednego kraju.

Protegowana, a jeszcze niedawno wysoko ustawiona politycznie, ma w nagrodę- nie wiadomo za co- dostać 90 tysięcy. Za „nadzorowanie”. Ani się zna, ani cokolwiek będzie znaczyć w radzie nadzorczej gdzie ją posadzono. To fikcja, synekura. Niemniej godzina siedzenia na stołku w tejże radzie daje 562 złote! Ten zarobek to nie u Rothschilda, czy Rockefellera- to w spółce skarbu państwa. Mijają lata, a my nie wiemy, czy zwrócił pieniądze minister, który oszukiwał na ryczałtach benzynowych, czy ukarani zostali eurodeputowani za kłamstwa przy rozliczaniu podróży służbowych. Zarabiają nieźle, a mimo to łaszą się jeden z drugim na dodatkowe pieniądze. Bo wiedzą, że to się rozpłynie potem, rozzwiewkuje. Śmieszą groźne miny w pochodach protestu. Najzabawniejszy jest ekonomista z grzywką, który sprzedał co się dało za grosze, a potem wystawił społeczeństwu zegar pokazujący zadłużenie. Zapomniał, kto to w dług kraj wpędził, za bezcen trwoniąc narodowe srebra. Nie było to wszystko jego. Było wspólne, a wspólne to- w czasach „przełomu”- złe.

Zaorać stocznie, wygasić huty, zasypać kopalnie. I tak robili. Jeździli po kraju i niszczyli zakład za zakładem. Chyba się w końcu sami tego wystraszyli (czytaj u Karola Modzelewskiego w jego książce o podsumowaniu życia „Zajeździmy kobyłę historii”). Sprzedawcy a właściwie sprzedawczykowie kraju w pewnym momencie się ocknęli. Zrozumieli, że zapędzili się w totalną destrukcję. Ale wówczas lawina już ruszyła. Nie można było opanować sytuacji. Tak to już jest, że sprawiedliwość człapie bardzo powoli, a ci którzy nawet ją głosili, zaczynają się plątać w dochodzeniu do prawdy: Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Trzeba uważać, by w końcu tylko sam knot nie pozostał w łapie.

 

31.07.2017

Stefan Truszczyński

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl