W sobotę 29 lipca w Puszczy Białowieskiej, podczas pracy, pobity został operator Polsat News Wojciech Zdanowicz. Według policji przestępstwa dokonało dwóch pracowników firmy wynajętej do wyrębu lasu. Mężczyźni nie byli pijani, a jeden z nich jest w wieku całkiem dojrzałym (47 lat). Nie był to krótki emocjonalny wybuch agresji. Najpierw usiłowali operatora potrącić samochodem. Potem go pobili, a na koniec ukradli kamerę. Zniszczoną porzucili, zabierając jednak kartę pamięci.

            Co nimi kierowało? Na razie nie wiemy. Można podejrzewać, a podejrzenie to graniczy z pewnością, że mężczyźni zaatakowali ekipę telewizyjną w pełni świadomie. Czy zaatakowaliby też przedstawicieli bardziej prorządowego medium? Nie wiadomo. Można jednak założyć, że panom z jakiegoś powodu lub na wyrost nie spodobało się to co ich zdanie zostałoby lub zostało nakręcone i dwaj drwale postanowili wziąć prawo i sprawiedliwość oraz prawo do decydowania co trafi do publicznego przekazu we własne ręce. Nie mają możliwości przyznawania ani odbierania koncesji, za to mają łatwość w zastępowaniu siły argumentów argumentem siły. Zrobili więc to co pozostawało w sferze ich możliwości.

            Założyłem taką interpretację (może na wyrost), bo odnotowujemy coraz więcej przypadków agresji wobec dziennikarzy i nader często można domniemywać, że ta agresja nie jest ślepa, nie jest skierowana przeciwko mediom w ogóle, ale przeciwko mediom, które zdaniem agresorów nadają niewłaściwy przekaz. Np. na Marszu Niepodległości zapłonął samochód TVN, a podczas demonstracji przeciwko reformie sądownictwa a’la Ziobro opluto reporterkę TVP Info. Nie brakuje też innych, choć może mniej spektakularnych przykładów słownej, ale i fizycznej agresji pod adresem „wrogich” mediów. Co ważne przyzwolenie na tę agresję występuje z obu stron polityczno społecznego konfliktu. Na TT można znaleźć przykłady filozofii Kalego połączonej z teorią „a w Ameryce to biją Murzynów”. Są więc próby obrony ataku na reporterkę TVP poprzez przywołanie ataku na wóz TVN, i próby obrony pobicia operatora Polsatu poprzez przywołanie ataku na dziennikarkę Info.

            Jednak krewcy demonstranci jednej czy drugiej strony mają jedynie wpływ na jednostkowy przekaz. Politycy, niekoniecznie wyposażeni w siłę argumentów, mogą przy pomocy argumentu siły większości głosów wpływać nie tylko na kształt przekazu mediów publicznych, ale mogą też wpływać na kształt całego rynku medialnego. Właśnie mamy taką zapowiedź.

            Już w zeszłym roku krewka posłanka Krystyna Pawłowicz żądała na Facebooku odebrania koncesji TVN. W tym miesiącu powtórzyła to żądanie, rozszerzając je o inne media wspierające opozycję, a dziennikarz portalu Onet usłyszał od niej na sejmowym korytarzu: „a po wakacjach weźmiemy się za was”. Posłanka utrzymywało potem, że to żart, ale wyszło jakoś tak, że w kilka dni później Jarosław Kaczyński zapowiedział, że po wakacjach obóz rządzący zajmie się dekoncentracją kapitałową w mediach. Na czym to zajęcie się ma polegać? Nie bardzo wiadomo, bo wiadomo, że prezes PiS ma zwyczaj wypowiadać się w sposób tyleż barwny co mało konkretny. Skąd więc moje obawy skoro jeszcze nic nie wiadomo? A stąd, że znamy radość zwolenników repolonizacji mediów (w tym polityków PiS) ze sprzedaży TVN (niegdyś firmy z polskim kapitałem) Amerykanom. Radość ta nieomal nie miała końca. Nieomal, bo skończyła się gdy zwolennicy prawicy przekonali się, że zmiana właściciela nie wpłynęła na charakter przekazu stacji.

            Epizod ten wykazał, że zwolenników prawicy nie tyle interesuje polskość kapitału w polskojęzycznych mediach, co „polskość” (obecnie prorządowość lub chociaż antyopozycyjność) ich przekazu. Jednym zdaniem: jakoś brak mi wiary w szczerość owych dekoncentracyjnych zamiarów.

            Na koniec jak zwykle przypominam, że uważam, iż reklamy z mediów publicznych powinny być  usunięte!

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl