Rada Mediów Narodowych zażądała od prezesa TVP wyjaśnień w sprawie Opola. I bardzo słusznie, bo ta sprawa musi być wyjaśniona do cna. Telewizja Polska poniosła straty wizerunkowe i – co jest prawdopodobne – może stracić finansowo. A to, w związku z trudnościami ze ściągalnością abonamentu i małymi wpływami może okazać się przysłowiowym gwoździem do trumny.
W gruncie rzeczy chodzi o cztery rzeczy. Po pierwsze, o ograniczanie wolności wypowiedzi czy też o rzekomą cenzurę. Z pewnością wszyscy chcieliby poznać prawdę w sprawie występu Kayah w Opolu. Była na czarnej liście czy nie była? Jest jakaś czarna lista artystów „zakazanych” czy jej nie ma? Zresztą to dziś i tak nie ma większego znaczenia, bo Festiwal w tym miejscu i o planowanym czasie nie odbędzie się. Wiadomo jednak, że za nieemisyjną uznano piosenkę Dr Misio zatytułowaną „Pismo”. Teledysk z piosenką został też zablokowany na You Tube po 628 963 wyświetleniach. A to już, niestety, można uznać za ograniczenie wolności słowa.
Po drugie, pojawiły się kolejne propozycje opłacania abonamentu. Ale już zostały skrytykowane za niezgodność z prawem unijnym, Konstytucją RP i z prawem do ochrony danych osobowych. Czyli, prawdopodobnie nadal wszystko zostanie po staremu! Na domiar, doszła do tego jeszcze ta heca z Festiwalem Opolskim. Znowu TVP ma pod górkę!
Po trzecie, Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu to uznana marka. Od wielu lat TVP zyskiwała dzięki transmisjom z Opola, również tych niezaangażowanych politycznie czy opozycyjnych wobec aktualnej władzy widzów. Transmisje z Opola były sukcesem komercyjnym i artystycznym [http://festiwalopole.tvp.pl/25662098/festiwal-w-opolu-przynosi-sukces-tvp]. Co teraz z tego zostanie? Chyba nic. Można by powiedzieć, że Telewizja zamiast być w Opolu została wyprowadzona w pole.
I na zakończenie, kwestia czwarta. Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych, domaga się dymisji Jacka Kurskiego. Jednak nie wydaje się, żeby miał za sobą większość RMN. Prawdopodobnie nic się nie zmieni. Wprawdzie Telewizja Polska „przegrała Opole”, ale jak widać to wciąż nie jest powód, by odwołać prezesa. Jacek Kurski już kilkakrotnie pokazał, że umie wykaraskać się nie z takich opresji. Jak będzie tym razem, wkrótce się przekonamy.
Marek Palczewski
24 maja 2017