Nie myślałem, że akademik, bo tak sam się nazywa, Stanisław Gomułka jest aż tak niemądry albo tak nieuczciwy. Jego artykuł „Paradoks niereagowania na argumenty” („Rzeczpospolita” z 29 marca br.) wypełniony jest nonsensami i nieprawdami. Każda nieprawda to przecież nonsens, a jeśli Gomułka świadom jest głoszenia nieprawd, wówczas byłby kłamcą. Zresztą w efekcie wszystko jedno: kłamanie czy nieświadomy głosi nieprawdy - publikuje bzdury.

            Otóż Gomułka pisze na przykład, że ostatnio w życiu publicznym pojawiło się „dużo tematów, w których uczestnicy (uczestnicy tematów – pogratulować oryginalnej, w każdym razie niepolskiej frazeologii – J. W.), głównie politycy i sympatycy PiS praktycznie nie reagują (tzn. reagują teoretycznie?- J.W.)  na poparte faktami argumenty osób inaczej myślących”. I ze smutkiem wyznaje, że dlań – akademika! – „jest to sytuacja nowa i trudna do zrozumienia”. Ejże! Nowa? Toż przecie Gomułka tą opinią charakteryzuje metody rządzenia nieboszczki PPR/PZPR, do której zapewne  należał, bo nie byłby dzisiaj akademikiem, tudzież „kulturę” polityczną Platformy „Obywatelskiej” wraz z jej planktonem, łącznie z autorem-akademikiem, i ogłupiałem elektoratem. Nowe, są, owszem, i niestety raczej powszechne skutki irracjonalnej, przekraczające granicę nienawiści, niechęci do PiS środowiska PO. Ale mniejsza.

            Spójrzmy zatem na owe „fakty popierające argumenty”. Gomułka przywołuje „katastrofę smoleńską”, która w istocie jest wielką narodową tragedią, i nie bez satysfakcji stwierdza, że „kilku ważnych sympatyków PiS (poseł Kornel Morawiecki, prezydent Andrzej Duda, Jarosław Gowin) nie podzielają całkowicie lub w dużym stopniu stanowiska ministra Macierewicza”. Po pierwsze – kiedy były prezydent Komorowski był sympatykiem PO i podzielał oraz aprobował wszystko, co ta parta rządząca czyniła, to akademik Gomułka milczał, a teraz bez troski o zasady kurtuazji sprowadza prezydenta Dudę do poziomu „sympatyków” PiS. Po wtóre - jaka jest korelacja niereagowania na argumenty „poparte faktami” z niuansami w ocenie takiej czy innej rzeczywistości? To istny sekret rafinowanej umysłowości naszego akademika. Po wtóre – co mieści się w pojęciach „niecałkowicie” i w „dużym stopniu”? Gdyby Gomułka nie był akademikiem, a byłby dziennikarzem – to znałby odpowiedź i w swych antypisowskich diatrybach nie używałby tak „pustych” określeń. Ale dlaczego elukubracja Gomułki nie została poddana adiustacji redakcyjnej? Od dłuższego już czasu odnoszę wrażenie, że teksty, upraszczając, antypisowskie w „Rzeczpospolitej” publikowane są „jak leci”, byle by tylko kompromitowały partię Kaczyńskiego i jej rządy. Gawiedź uwielbiająca mistrza Tuska i jego akolitów nie zauważa w takich tekstach żadnej nielogiczności, głupoty, nieprawdy ani żadnych zgrzytów stylistycznych. 

            Tu dygresja. Zastanawiam się nad przyczynami nienawiści do PiS różnych bądź co bądź inteligentnych czy prawie inteligentnych osobistości publicznych. Czy są one aż tak zindoktrynowane nowymi kłamstwami, jak ich ojcowie lub starsi bracia byli oczadziali ideologią pezetpeerowską, czy też siejąc nienawiść do partii rządzącej, robią jakieś intratne interesy i dla nich gotowi są znieważać swoją ojczyznę, jak gardzili nią zdrajcy z końca XVIII w. Tamci mieli wszechmożnych protektorów, carycę, cesarza, króla a współcześni zaś mają bogatych, hedonistycznych lewaków w każdej części świata.

            Wracam do przerwanego wątku, czyli mądrości akademika Gomułki.

            Otóż wedle niego przyczyny tragedii smoleńskiej zostały raz na zawsze wyjaśnione dzięki faktom zebranym przez Komisję Millera i prokuraturę wojskową. A PiS i jego zwolennicy uparcie nie przyjmują do wiadomości (nie reagują) na owe fakty. Naprawdę Gomułka nie jest świadom – lub n i e  c h c e  -  być świadom - że i komisja, i prokuratorzy aprobowali mataczenie Rosji, jakby byli (zresztą nie od dziś) na jej usługach.

            W następnym akapicie Gomułka posłużył się przykładem Stalina, który w latach 30 kazał wymordować setki tysięcy osób podejrzanych o wewnętrzną opozycję, to jest sprzyjanie Kirowowi, politykowi, konkurentowi Stalina, którego tenże polecił zamordować i wykorzystał morderstwo do rozprawienia się z jego zwolennikami (prawdziwymi lub urojonymi). A nie bardzo wiadomo, do czego, a raczej do kogo, odnosi się ten przykład - do Millera i jego współpracowników z komisji, do prokuratorów wojskowych, do Polaków nieprzyjmujących oficjalnych wyjaśnień przyczyn tragedii? To chyba popis wiedzy autora i jego talentów surrealistycznych.

A prawdziwym dowcipem politycznym jest jego powiedzenie, że główną przyczyną rozwodu Wielkiej Brytanii z UE była „fala migracyjna z Europy Centralnej, głównie z Polski”. To więc my, głosząc niepodzielność UE staliśmy się przyczyną jej rozbicia. Smakowite! Znów po czterech wiekach decydujemy o losie Europy.

I tak dalej i tak dalej, im bliżej końca, tym więcej absurdów. Nie ma w nich już tej finezji co w powyższym dowcipie. Czas tedy kończyć uwagą, że dopóki będziemy mieć takich akademików, jak Stanisław Gomułka, dopóty Rzeczpospolita będzie pośmiewiskiem.

Jacek Wegner

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl