To miała być transmisja z otwarcia ronda im. Zbigniewa Romaszewskiego w Siedlcach. Słuszna, słusznie. W dodatku dokonana aż przez Prezydenta Andrzeja Dudę. Należało się. Proste zadanie miała wykonać transmisyjna ekipa telewizyjna - na czele z jakimś tam redaktorem (lub -ką), pomocnikami, nowoczesnym wózkiem na 4-ech kółkach z kamerkami, kamerzystami i głównym wciskaczem guzików, tak zwanym reżyserem. Skąd ten ironiczny ton. Bo cała słuszność decyzji podjęcia transmisji, wysiłek i koszt (niebagatelny!) przekazu bierze w łeb jeśli się spartaczy robotę. No bo tak było! Całe ważne i wzruszające przemówienie trzymane było w jednym kadrze. W dodatku na tle uciętego w pół billboardu z popiersiem Senatora (szczyt ślepoty!), dalej ani raz - mimo wymienianiu przez Prezydenta imion i nazwisk osób najbliższych zasłużonemu wielce radiowcowi ("Radio Solidarność") - żony Zofii i córki Agnieszki - nie wykonano dojazdu, przebitek na ich sylwetki i twarze. Było tylko bardzo krótkie, w dalekim planie (na odjazd) jedno szerokie ujęcie. Być może rzeczywiście osób przybyło niewiele - ale nie należy kombinować tylko właśnie pokazywać tak jak się rzeczy mają. Czyli prawdę. A tak jak teraz się robi - to nie można. To zła robota nie tylko techniczna, ale i beznadziejna dziennikarsko. Ktoś być może w centrali poinformował dziennikarza-redaktora, że ma ograniczyć całość do transmisji przemówienia. I to błąd! W ten nieudolny sposób nie robi się przysługi a krzywdę wizerunkowi Prezydenta. Pani Zofia i nasza koleżanka Agnieszka to też bardzo zasłużone, mądre i fotogeniczne Panie. 15-30 sekund dla każdej z nich nie przedłużyłoby zbyt obciążająco programu TV, który oczywiście... bez przerwy jest tak wspaniały i gęsty, że nic z niego nie można uszczknąć. Wszyscy siedzzimy przed ekranem z zapartym tchem. Ale jak długo można tkwić z rozdziawioną z zachwytu gębą.
Na Woronicza za bramę wypycha się fachowców, a przyjmuje - najwyraźniej - praktykantów. Na pewno w końcu nauczą się fachu, bo to całe zawodowstwo telewizyjne wcale nie jest trudne. Ale póki co partaczunie są górą. A my dołem. I nawet jeszcze nie wiemy ile przyjdzie za ten cymes płacić. Cieszą się Solorz i ktoś tam w TVN-ie (właściwie nie wiem kto tam teraz rządzi, po Walterze). Trochę wstyd i żal, że telewizja publiczna dołuje. 12.02.2017 Stefan Truszczyński