Dziennikarz publicznego Radia Merkury Maciej Kluczka został zawieszony po rozmowie z europosłem Ryszardem Czarneckim. Podobno za bardzo „dociskał” posła w rozmowie na antenie radia.
Filip Rdesiński, redaktor naczelny Radia Merkury nie chce rozmawiać na ten temat, uważa to za wewnętrzną sprawę firmy. Podobno stwierdził, że „Niewłaściwe jest, żeby jedne media pisały o tym, co robią inne media” http://www.press.pl/tresc/47374,maciej-kluczka_-prezes-radia-merkury-przekonywal-mnie_-ze-nie-bylem-zawieszony
Sprawa dziennikarska jest jak najbardziej oczywista i w zasadzie nie ma czego komentować. Można się tylko dziwić, że tak długo czekaliśmy na sygnały o naciskach polityków na dziennikarzy po tzw. „dobrej zmianie”. Nawiasem, naciski zdarzały się zawsze, za każdej władzy i to, że w sumie tak mało o nich słyszymy zawdzięczamy głównie dziennikarzom i ich szefom. Tym pierwszym dlatego, że nie chcą stracić pracy lub zostać odsunięci od/pozbawieni programu, tym drugim, dlatego że nie chcą rozgłosu i wolą mieć (na ogół) dobre stosunki z politykami, a na stosunkach z dziennikarzami zależy im zdecydowanie mniej (są oczywiście wyjątki od tej reguły). Piszący te słowa dwukrotnie doświadczył jej prawdziwości i w razie potrzeby służy dokładnym opisem (skutek: dwa razy pozbawiony pracy w TVP).
Wróćmy jednak do rzeczy. W całej sprawie zwraca uwagę postawa redaktora naczelnego, który najwyraźniej uważa, że brudy należy prać we własnym domu, a instytucję Polskiego Radia raczy chyba uznawać za firmę niepodlegającą ocenie publicznej. Rdesiński, niegdyś dziennikarz śledczy, skierował trzy miesiące temu pismo do Prokuratury, by ścigała i ujawniła autorów listu, w którym niektórzy pracownicy Radia Merkury stawiali mu poważne zarzuty. Rdesiński z kolei zarzucał autorom listu, że destabilizują sytuację. Obecnie mamy do czynienia z kolejną sytuacją kryzysową.
Warto przy okazji tej sprawy przypomnieć szefom mediów publicznych (narodowych), że nie ma „spraw wewnętrznych firmy”, jeśli chodzi o instytucje utrzymywane z publicznych pieniędzy. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć o wszystkim, co się dzieje w takiej firmie, a osoby zajmujące kierownicze stanowiska, które tego nie rozumieją powinny przemyśleć, czy na pewno są na właściwym dla nich miejscu.
Marek Palczewski
3 lutego 2017