Usłyszałem, że na Mazowszu (ponoć chodzi o bezpieczeństwo lotniska) mają być odławiane pewne ilości biegających sobie luzem zwierzątek. W tym zajączków! A przecież wiemy, że właśnie pogłowie szaraczków bardzo się w naszym kraju zmniejszyło. Dzielni panowie strzelcy wyborowi w maskujących was mundurkach NIE STRZELAJCIE DO ZAJĘCY! Ponoć mamy bardzo dużo lisów-szkodników. Na nich się skupcie.

                Chronić i pomagać miało się też młodym przedsiębiorcom. Tymczasem dziś pisze nam taki właśnie młody optymista, że ma coraz gorzej. Uwierzył, że będzie łatwiej i zarejestrował firmę. Miał być rozliczany z Vatu raz na kwartał. Tak obiecywano. Zmieniono jednak decyzję i rozliczanie to musi być dokonywane co miesiąc.

                Do Warszawy ściągają tłumy ludzi z nadzieją na polepszenie sobie życia. Deweloperzy się cieszą, bo mieszkania na sprzedaż szybko znajdują nabywców. Firmy małe i średnie wypracowują u nas 67 procent PKB. Mogłyby i więcej, gdyby ułatwić im życie np. poprzez zmiany organizacyjne dotyczące obciążeń podatkowych. Jeśli tak się nie stanie ich właściciele będą uciekać na południe – na Słowację i do Czech. Odstrasza ich wprawdzie to, iż tamte kraje mogą wprowadzić wymóg przebywania na ich terenie co najmniej po kilka dni w miesiącu. Tak czy owak exodus tuskowy trwa. Powracających z wysp brytyjskich jakoś nie widać. Mamy już opustoszałe miasteczka i opuszczone wsie. Widmo krąży po Europie.

                Jeden z przedsiębiorczych, z którymi rozmawiam wymyślił: trzeba wprowadzić obowiązek, by wybierani przez naród sejmowi reprezentanci mieli po okresie wałkonienia się na Wiejskiej (przepraszam – pracy) obowiązek podjąć działalność gospodarczą na własny rachunek. Na pewno wówczas posłowie i senatorowie szybko zmienią prawo i przepisy szczegółowe. Nie chcą bowiem zgotować sobie losu jaki odważni ludzie działający w gospodarce mają dziś. Na razie jednak brać sejmowa koncentruje się na walkach partyjnych i frakcyjnych.

                Niby to era komputera, ale zużycie papieru ciągle rośnie. Wysoko płatni doradcy i eksperci się cieszą, bo nikt już nie jest w stanie przeczytać tego wszystkiego co się tworzy i codziennie drukuje. Walka z urzędami to nadal droga krzyżowa. Korespondencje w sprawie każdej, nawet drobnego papierka np. duplikatu podania – trwa miesiącami. Urząd ma czas. Za opieszałość panów w zarękawkach kara i tak łupnie podatnika.

                A przecież oczkiem w głowie powinni być pracodawcy. Nadal jednak to oni ze łzami w oczach i nadzieją wiszą na urzędniczej pańskiej klamce.

                Dał nam przykład… Donald T. Chodzi oczywiście o Trumpa. Jak rządzić. Świat przeciera oczy. Okazuje się, że jednak prezydent może szybko decydować. Wychodzi na to, że aby rządzić najpierw trzeba nabrać menadżerskiej wprawy prowadząc samodzielnie choćby kiosk z piwem. Dobrze jest uczyć się budując, produkując. „Produkty” w postaci kredytów „ciężka walka” przy sprzedawaniu obligacji – to za mało. Wprawdzie jeden przystojniak krzyczał  zza oceanu: „gospodarka durniu!” Niestety zmęczył się i skończył na amorach w biurze.

                Adam Słodowy zachęcał: zrób to sam. Wystrugaj, przyklej, pomaluj. Zrób coś konkretnego, wyprodukuj a potem sprzedaj. Ale u nas niedługo wszystko będzie zza granicy. Nawet spinacze i sznurowadła. Rzemiosło nie dobite po wojnie przez UB-eckich stróżów, teraz z trudem wiąże koniec z końcem. Nikt nie musi w Polsce szpiegować. Sami dostarczamy obcym wszelkich informacji. Polska jest jak goła baba – odkryta i wyziębiona. Już nawet nie ma komu jej ładnie namalować, bo to się nie sprzeda. Golizna i porno już się przeżarły. Poprzednia ekipa zabrała się wiec za deprawację dzieci.

Grubasek dziadek-krzykacz wrzeszczał a usłużna telewizja to transmitowała - „róbta co chceta”. I robią. Wóda już jest po dwa złote za kieliszek na każdym rogu w mieście. Narkotyki nawet po 20 zł i łatwo dostępne. Przemysł dopalaczy  ośmieszył byłego premiera. To prawdziwy nieprzenikalny biznes. Potężniejszy niż władza na chudych nogach. Nie ma wprawdzie „Pruszkowa”, nie ma „Wołomina”. Ale to tylko na razie. Posadzeni kilka lat temu wkrótce zaczną wychodzić z więzień. Szybko się zorganizują. Albo wymyślą coś nowego To są przecież prawdziwi przedsiębiorcy – menadżerowie. Ci oficjalni boją się podejmowania decyzji jak diabeł świeconej wody. Czy PiS, Szydło, Morawiecki poradzą sobie?

                Opozycja idzie ku zwarciu. Bezczelnie na ulicy można trąbić w ucho profesor-posłance. Gorączkowo szuka się nowych liderów. Opozycja chwali się podobiznami swoich przedstawicieli, którzy brali udział w proteście pod Sejmem. Robią to, bo uważają, że miękka władza jest łagodna, niezdecydowana i tylko straszy, że ukarze. Tymczasem kary finansowe raz zasądzone muszą i będą egzekwowane, z odsetkami. Taka kara boli bardziej niż policyjna pała. Bohaterowie dzisiejszych protestów nie mają już pojęcia co to manifestacje w państwie dyktatorskim. Wtedy działano brutalnie i szybko. Teraz wykorzystuje się „immunitety”.

                Co jakieś 20 lat odnawia się w głowach potrzeba pobiegania po ulicach. Zwolennicy ujednolicenia lub pomieszania płciowego najchętniej przejechaliby Królewskim Traktem w Warszawie w Boże Ciało. Ekshibicjonizm opanowuje nawet najbardziej tłustych posłów. Marsze niepodległościowe spotykają się z zastawianiem drogi przejścia za aprobata władz miasta, a nawet przy czynnym prowokacyjnym udziale policji. Uczczeniu ofiar smoleńskich zaczynają towarzyszyć zwierzęce odruchy ludzi pozbawionych wstydu i szacunku dla zmarłych. To wszystko może doprowadzić do poważnych starć.

                Jak się wówczas zachowa władza, która jednak odpowiada za państwo, za bezpieczeństwo ludzi – nawet tych, którzy rozhisteryzowani sami mogą sobie zaszkodzić.

                               25.01.2017                                         Stefan Truszczyński

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl