Czy prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej blokują prawdę o Jedwabnem? Książka J. T. Grossa „Sąsiedzi” wyrządziła wielką szkodę opinii o Polsce za granicą. Wydawałoby się, że z tego powodu aparat państwa powinien szukać wszelkich dowodów, że zbrodnia w Jedwabnem została dokonana z udziałem Polaków ale pod terrorem Niemców. Dzieje się inaczej.

  Prokuratorzy IPN nie chcą dopuścić świadectw zmniejszających winę Polaków. Dziwne że IPN bierze udział w chucpie J. T. Grossa nie tylko za czasów prezesa Leona Kieresa ale też obecnie. Tak przynajmniej wynika z rozmowy, którą dał Wacław Kubijda - Błażejowi Torańskiemu dla portalu SDP.

  Wacław Kubijda jest realizatorem dokumentu „Jedwabne – Świadkowie – Świadectwa – Fakty”. Film został pokazany na festiwalu Niezłomni, Niezależni, Wyklęci w Gdyni oraz na festiwalu filmu niezależnego OKNO. Pan Kubijda pragnie, aby film pokazała również Telewizja Polska. Jeśli spełnia warunki ekranowe i rzetelności dziennikarskiej, to moim zdaniem TVP powinna film udostępnić szerokiej publiczności.

  Nowy prezes dr Jarosław Szarek oświadczył w Sejmie wkrótce po swoim wyborze , że „wykonawcami zbrodni byli Niemcy, którzy wykorzystali w machinie własnego terroru – pod przymusem – grupkę Polaków”. Odpowiedzialność spada w pełni na totalitaryzm niemiecki, gdy podziemne Państwo Polskie wszelkie przejawy kolaboracji z Niemcami karało śmiercią. Jednak prokuratorzy IPN sami decydują, czym mają się zajmować, a co odrzucić. Sprawa jest tak dużej wagi dla państwa polskiego, że moim zdaniem decyzjami śledczych IPN powinien zainteresować się prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Fakty przytoczone w rozmowie są bulwersujące.     

  Opinia o Polakach, jako udziałowcach w Zagładzie jest raczej powszechna w Ameryce. Można by więc sądzić, że polska placówka państwowa wykorzysta każdą okazję w celu polemiki z tym fatalnym wizerunkiem. W październiku ub. roku wyszedł tam przekład książki Anny Bikont „My z Jedwabnego” w poważnym wydawnictwie Farrar, Strauss & Girroux. Autorka miała objazd pod patronatem najważniejszych uczelni Wschodniego Wybrzeża, m.in. Harvard, Princeton, Yale, gdzie powstają panujące opinie.

  Książkę promował Polski Instytut Kultury w Nowym Jorku, który tak ją reklamuje (po angielsku) na swoim portalu: „Jana Grossa ogromnie kontrowersyjni „Sąsiedzi” to było ujawnienie przez historyka wydarzeń w małym polskim mieście Jedwabne 10 lipca 1941 roku, gdy obywatele otoczyli żydowską ludność i spalili żywcem w stodole. Masakra była szokującą tajemnicą tłumioną ponad 60 lat i wywołała najważniejszą debatę publiczną w Polsce od 1989 roku.” O Niemcach ani słowa!

  W reklamie Polskiego Instytutu Kultury jest więcej przekłamań. Debata o Jedwabnem nie była najważniejsza. Najważniejszą debatę wywołała transformacja ustrojowa: kto na zyskał, kto stracił, kto tu rządzi. Ale być może dla kierownictwa Instytutu ważniejsze są zbrodnie Polaków na Żydach w II wojnie. Każdy ma swoje priorytety. Istotny jest fakt, że J.T. Gross nie jest historykiem ale socjologiem. Warsztat jego badań historycznych  został bardzo źle oceniony przez polskich historyków. Jednak Instytut nie wykorzystał z okazji promocji książki Anny Bikont opracowania prof. Tomasza Strzembosza podważającego ustalenia J.T. Grossa, chociaż jest dostępne także po angielsku. Czemu nie umieścił tego artykułu na swoim portalu? Za to ogłasza, że książka Bikont jest „głęboko poruszającym rozpoznaniem, co to znaczy być Żydem w nowożytnej Polsce.” Czy bycie Żydem w Polsce powinno sprowadzać się do męczeństwa? Fakty mówią co innego. Postępkiem Instytutu w Nowym Jorku powinno zainteresować się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Polskie.


 

  

  



 

  



 

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl