Czego przejawem jest nieliczenie się z drugimi, np. z klientami, słuchaczami, czytelnikami, telewidzami? Brakiem kultury. Acz jest jeszcze jedno słowo zaczynające się od głoski „ch” i zakończone sylabą „stwo” – ostre, jednoznaczne, gniewne i nawet ubliżające temu, komu się je zarzuca. Więc tutaj wybieram określenie z brakiem kultury, ale zaznaczając, że jest ono równoznaczne z „ch”- ...-”stwem”.
Owo „ch”- ...-”stwo” dotknęło mnie do żywego 17 sierpnia, gdy próbowałem obejrzeć i wysłuchać „Wiadomości” o zwykłej godzinie 19.30 w programie pierwszym TVP i usiłowałem po raz drugi, równie bezskutecznie, o godzinie 20.00 w TVP „Polonia”. „Jedynka” o tej porze transmitowała zawody sportowe w Rio głównie dla fanów sportu spędzających wiele godzin na obserwowaniu wyczynów fizycznych. I w tym wielogodzinnym oglądaniu oraz transmitowaniu nie ma nic złego, przeciwnie: zdrowa rozrywka, dobra dziennikarska robota.
Jedynie źle zorganizowana. Nie odnoszę oceny do transmisji, natomiast do jej zapowiedzi. Wychodzi kilka periodyków drukujących z wyprzedzeniem tygodniowe programy wielu stacji Systematycznie korzystam z „To i Owo w TV”, tygodnik rzetelnie i przejrzyście podaje dni i godziny audycji. Od rozpoczęcia rywalizacji sportowych w Brazylii czas transmisji z ich przebiegu jest w tym tygodniku zaznaczany na żółto; nie trzeba wodzić okiem po wykazie, żeby od razu wiedzieć – wygodne. Wspomnianego dnia wedle periodyku o godz. zwykłej: 19.30, miały być nadawane ”Wiadomości”. Podobnie w TVP „Polonia” , również jak zazwyczaj, o godz.20.00.
Nic takiego jednak nie nastąpiło. W TVP1 w zapowiadanym czasie „Wiadomości” sportowcy nadal bez przerwy do godzin wieczornych rywalizowali o zwycięstwa. Na „Polonii” o godzinie 20.00 zamiast „Wiadomości” dwóch dżentelmenów pod kierunkiem dziennikarki rozmawiali jałowo o „złotym pociągu”, który niby jest, a właściwie go nie ma. Po dyskursie długo przez kilkanaście minut przelatywały kolorowe reklamy, wszak reklama jest dźwignią dochodów; następnie, już około 21.00, rozpoczęto film na szczęście zapowiedziany w wykazie programów tygodnika „To i Owo”. Tego więc dnia 17 sierpnia nie oglądaliśmy wieczornych „Wiadomości” na TVP1 i TVP „Polonii”; używam podmiotu w liczbie mnogiej, bo przecież nie tylko ja byłem ofiarą owego „ch”- ...-”stwa”.
Kiedy niedawno dowiedziałem się o nieporozumieniach Rady Mediów Narodowych z prezesem Jackiem Kurskim, zrazu w duchu odniosłem się z dezaprobatą do działać RMN. No tak – pomyślałem – przewodniczący tej nowo utworzonej instytucji ma doświadczenie i wprawę w usuwaniu ze stanowisk dziennikarzy, w ogóle podwładnych. Wielu naszych kolegów, zwłaszcza młodego i średniego pokolenia, ma do niego z tej przyczyny mniej czy bardziej uzasadniony żal. Na przedostatnim walnym zjeździe SDP rozpowszechniano o nim anonimowo brzydki paszkwil. Przewodniczący RMN jest potężnym dziennikarzem, aczkolwiek o niezbyt dużym dorobku twórczym. Natomiast umie wiele, np. przyczyniać się do unicestwiania różnych instytucji medialnych; przecież likwidacja chociażby „Expressu Wieczornego”, zasłużonej i cenionej popołudniówki, jedynej bodaj gazety po 1945 r. nawiązującej do tradycji prasy przedwojennej, wymagała nie lada umiejętności i determinacji.
Ale mniejsza z tym. Tym bardziej że niezgodność programów telewizyjnych w TVP1 i TVP „Polonia” z zapowiedzią wyprzedzającą w tygodniku „To i Owo” nie była na pewno zawiniona przez Radę Mediów Narodowych. Przecież ona nie jest od organizowania emisji poszczególnych programów. Toteż za bezprecedensowe wprowadzenie w błąd telewidzów pragnących w anonsowanym przez tygodnik czasie oglądać i słuchać „Wiadomości” odpowiada głównodowodzący Telewizją prezes Jacek Kurski. Oczywiście rozumiem, że w ostatniej chwili nastąpiły z tzw. powodów niezależnych, których nie znam i znać nie chcę, zmiany w ustalonym harmonogramie obu stacji. Wszelako telewidz jest klientem. A klienta trzeba, jak wiadomo, szanować, gdyż jeśli go się zlekceważy raz czy drugi, to on nie naciśnie już w pilocie właściwego przycisku i stacja traci wobec niego rację bytu. A jeżeli takich klientów czujących się zlekceważonych będzie multum, to programy stracą oprócz sensu i... reklamy.
Przykro odczuwać lekceważenie tych, którym się ufa, jest to tak silny psychiczny dyskomfort, że aż chce się czyn lekceważącego nazwać zaprzeczeniem kultury, bo jej miernikiem jest przede wszystkim stosunek ludzi do ludzi.
Trudno oczywiście wymagać od TVP rygorystycznego przestrzegania harmonogramu ułożonego o wiele wcześniej, często bowiem się zdarza że to, cośmy zaplanowali, musi być odłożone na później albo co gorsza staje się w ogóle niemożliwe do wykonania.
I nie byłoby tego donosu obywatelskiego, gdyby wówczas 17 sierpnia w TVP1 i TVP „Polonia” w godzinach, kiedy miały być „Wiadomości”, kilkakroć w tzw. przerywnikach ukazała się na monitorze plansza przepraszająca widza i słuchacza za zmianę programu. Przecież słowo „przepraszam” jest powszechnym i koniecznym zadośćuczynieniem za wszystkie niewłaściwości i znają je wszyscy Polacy. Ale czy nim się posługują? Nieużywanie go to właśnie ten brak kultury, którego nieufemistycznym synonimem jest owo „ch”- ...-”stwo”.
Oby go nigdy już nie było w żadnych mediach, zwłaszcza publicznych, których misją jest nieustanne dążenia do pogłębiania kultury w życiu publicznym. Cała nadzieja - mimo wszystko - w Radzie Mediów Narodowych.
Jacek Wegner