W publicznej telewizji pluralizmu nie za wiele. Cieszy więc, że nie wszystkie prawicowe media idą tą drogą. Ciekawa dyskusja, świadcząca o wewnętrznym pluralizmie, toczy się w tygodniku „Do Rzeczy”. Przed tygodniem był Roman Graczyk, w tym Piotr Semka, a w kolejce ustawiła się Kamila Baranowska. Piszą o rządach PiS. Częścią ich opinii są oceny TVP.

Zdaniem Romana Graczyka PiS postanowił wziąć wszystko, co zwiastuje – według autora – rewanżyzm następców i dalszy regres polskiej demokracji. Niepokoi go obecny status mediów publicznych. Przeprowadzono w nich szeroko zakrojoną czystkę personalną – „Nigdy dotąd, po 1989 roku, media publiczne nie były poddane mechanizmom tak otwarcie politycznym” – pisze Graczyk. Zostały one podporządkowane rządowi, a miało być inaczej; „Doszło do tego, ze flagowy program telewizji publicznej przypomina pod pewnymi względami propagandę z okresu PRL”. Autor nie łączy też nadziei z Radą Mediów Narodowych, do której dopuszczono czynnych polityków.

Z Graczykiem polemizuje Piotr Semka, który uważa, że działania władzy są odpowiedzią na ruchy opozycji, a dla tej „liczy się tylko wojna”. W kwestii mediów, to PiS, aby „uzyskać jakąkolwiek równowagę informacyjną, stworzył dla siebie nowy ład medialny”. W logice wojny – sugeruje Semka – nie było miejsca na lepszy konsensus. „Wiadomości” ocenia mniej surowo niż Graczyk. Stwierdza brak doświadczenia nowych reporterów, nadrabiających ideowością – „jednak prawica musi zdobywać nowe pola, aby nauczyć się rządzić”. `

Głos w sprawie TVP zabrała też Kamila Baranowska. Przypomniała, że PIS obiecywał odpolitycznienie mediów publicznych i ich wielką przebudowę, jednak zamiast tego mamy wielką wewnętrzną wojnę o wpływy, w której walczą też prawicowe media. Autorka stwierdza m.in., że TVP brakuje wizji i dalekosiężnego planu, ale jednocześnie zauważa, że takiej wizji nie ma także Rada Mediów Narodowych. Obóz PiS – konkluduje Baranowska - nie ma spójnej wizji mediów publicznych, a „telewizję publiczną czekają bardzo trudne miesiące otwartej wojny i publicznego prania brudów”.

Dyskusja trójki publicystów „Do Rzeczy” prowadzona jest na wysokim poziomie z poszanowaniem odmienności opinii i dbałością o rzetelność argumentów. Nie ze wszystkimi jednak mogę się zgodzić. O ile nie widzę niespójności w opisie sytuacji dokonanym przez Kamilę Baranowską, o tyle niektóre sformułowania Piotra Semki, polemizującego z Romanem Graczykiem, budzą mój sprzeciw. Jak bowiem odnieść się do opinii, że nowi reporterzy „nadrabiają ideowością”. Idee można prezentować w publicystyce, ale informacja powinna pozostać domeną bezstronności a nie ideowości. Brak obiektywizmu i mieszanie informacji z komentarzem nie mogą być usprawiedliwiane brakiem doświadczenia. „Wiadomości” są głównym programem informacyjnym publicznych mediów, i dlatego powinny być rzetelne, a nie być stroną w „logice wojny”. Kto chce wojny, niech idzie walczyć z terrorystami, a nie zajmuje miejsce dziennikarzom. O wiele bliżej mi do twierdzenia Romana Graczyka, że „Wiadomości” zbliżyły się do poziomu z PRL, o czym – moim zdaniem - świadczy nachalna propaganda wymierzona w opozycję, stała krytyka polityki niemieckiej, stawianie znaku równości pomiędzy uchodźcą a terrorystą, powielanie czarno-białych klisz o Unii Europejskiej, itp. Polityczne uzależnienie mediów narodowych przekłada się na niski, nieprofesjonalny poziom „Wiadomości”. W tym tonie wypowiedział się na łamach „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński, który zauważył, że w trakcie wojny polsko-polskiej media publiczne mają bezwzględnie służyć rządowi i go bronić. Bezwzględnie, a więc za wszelką cenę, z pominięciem faktów dla rządu niekorzystnych.

We wspomnianej dyskusji Kamila Baranowska poruszyła kwestię niezrealizowanych przez PiS postulatów Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Przypomniała, że SDP chciał, by media były instytucjami kultury. Na razie NIC z tego nie wyszło. Podobnie jak z likwidacją KRRiT, której to propozycji mocnym orędownikiem było SDP (chyba już nie jest…). Zobaczymy co będzie z Radami Programowymi, co z konkursami na szefów mediów narodowych, itd. Stale mam nadzieję, że Krzysztof Czabański zrealizuje wcześniejsze zapowiedzi odpolitycznienia mediów, ale mam świadomość, że opór polityków wobec prób odebrania im medialnych zabawek jest i będzie nadal ogromny. Zamieszanie wokół próby odwołania Jacka Kurskiego jest najlepszym tego dowodem.

 

Marek Palczewski

18 sierpnia 2016

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl