Rosyjska agresja na Europę narasta, ostatnio Kreml wypowiedział wojnę już nawet fetiwalowi Eurowizji za to, że Europejczycy nie docenili wspaniałej rosyjskiej sztuki, w sposób bezwstydny wspierając oczywisty i bezdyskusyjny dziki muzułmański fundamentalizm w osobie krymskiej Tatarki Dżamali. Szczerze powiedziawszy nie wiem, co Rosja, promująca ideę rosyjskiej wersji ‘euroazjatyzmu’ – którego główną zasadą jest to że Rosja NIE jest Europą i NIE jest Azją, tylko ‘czymś zupełnie innym’ - robi w Eurowizji, promującej europejską było nie było kulturę? Dziwne jest to tym bardziej, że o ile istnieje w Rosji sztuka w postaci wytworów artystycznych, to już kultura - rozumiana m.in. jako dbanie i pielęgnowanie o dobro własnego kraju, narodu i jego dorobku oraz kulturalne i cywilizowane traktowanie siebie oraz miękkie czyli kulturalne i cywilizowane wpływanie na odbiorców - raczej w Rosji nie występuje.
Jedyny rodzaj oddziaływania rosyjskiego na bliższych i dalszych sąsiadów, który jest coraz bardziej zauważany za granicą, to agresja polityczna i militarna, z użyciem zarówno mass-mediów, jak i masowego użycia czołgów i piechoty.
Już nawet niemiecka gazeta "Sueddeutsche Zeitung" zdołała wreszcie zauważyć rosyjską agresję, co więcej, a co więcej, była tak niebywale przenikliwa, że dostrzegła iż Kraje Bałtyckie łączy z Polską tylko wąski, kilkudziesięciokilometrowy odcinek wspólnej polsko-litewskiej granicy, zagrożony przez leżący na północny wschód od niego Obwód kaliningradzki – jeden z najbardziej zmilitaryzowanych regionów Europy, oraz położoną na południowym wschodzie Białorusi – sojusznika Rosji, z rosyjskimi bazami i wojskami na swoim terytorium. Wszystko to powoduje, że wspomniany region, zwany Przesmykiem Suwalskim, jest dziś jednym z najbardziej newralgicznych miejsc NATO – a uwzględniając jeszcze militarną słabość Krajów Bałtyckich – jednym z najbardziej zagrożonych przez Rosję Putina części Paktu Północnoatlantyckiego, porównywanym do tzw. Fulda Gap czyli regionu w zachodnich Niemczech przez który mogły stosunkowo łatwo przedrzeć się wojska Układu Warszawskiego w przypadku 3 wojny światowej w Europie.
Niemiecka gazeta łaskawie zauważa, że cały region wygląda jak "szyjka butelki, w którą wciśnięty jest mały kawałek Litwy między rosyjską eksklawą Kaliningradem i Białorusią". /…/ "Gdyby korytarz ten został zamknięty, państwa bałtyckie stałyby się wyspą" – tak jakby nie było od dawna to jasne i oczywiste dla każdego w miarę przytomnego użytkownika Google Mapy – albo kogoś kto po prostu umie posługiwać się mapą Europy. Ale czegoż oczekiwać od niemieckich super-mózgów, części niemieckiej intelektualnej i politycznej elity, która przez ostatnie lata nieprzerwanie promowała i preferowała relacje niemiecko-rosyjskie ponad tzw. europejską solidarnością – żeby wspomnieć tylko wspólne z Francją zablokowanie rozpoczęcie procedury przystąpienia do NATO przez Gruzję i Ukrainę w 200 roku; transfery technologii wojskowych do Rosji – także z udziałem Francuzów; czy też niesławny Nord-Stream - motywowany politycznie, a nie ekonomicznie, który pozostawia kraje Europy Środkowo-Wschodniej na łasce humorów decydentów z Kremla; już o kolejnym Nord Streamie 2 nie wspomniawszy?
Jak to czego oczekiwać? Oczywiście oskarżenia przez niemiecką gazetą o całe to zamieszanie - Polaków!
Bo oto na spotkaniu w Tallinie poświęconym m.in. problemem Korytarza Suwalskiego z udziałem zastępcy sekretarza generalnego NATO Alexandrem Vershbowem, który tłumaczył się z zaniechań i opóźnień wobec krajów naszego regionu, jak pisze "Sueddeutsche Zeitung": "Obok niego siedział człowiek, który słuchał tego niechętnie: minister spraw zagranicznych Polski Witold Waszczykowski". Czy można sobie wyobrazić większą niewdzięczność? Zamiast pokornie i potulnie przyjmować cokolwiek, co podarują nam z wielkopańskim gestem wspaniałomyślni bracia więksi z Zachodu, ci niewdzięczni Polacy nie dość że bezwstydnie odważają się ksenofobicznie 'słuchać niechętnie' swoich mądrzejszych i – nie bójmy się tego słowa: po prostu lepszych zachodnich światłych przewodników, to jeszcze Minister Waszczykowski ośmielił się stwierdzić, że w kwestii umów krajów zachodnich z Rosją poprzedzających wstąpienie Polski do NATO "Nie wydaje się nam, żebyśmy musieli respektować to porozumienie", co poskutkowało tym iż Philippe Errera dyrektor ds. strategicznych francuskiego ministerstwa obrony zgromił bezczelnego Polaka : "jeżeli chce się w Warszawie jedności, nie jest pomocne wysuwanie argumentów, które dzielą".
Niemcy i Francja, dwa głupie, aroganckie i nieodpowiedizalne kraje, które - obok słabej i pasywnej polityki amerykańskiej - najwięcej zawiniły w kwestii powrotu Rosji do jej dzisiejszego statusu mocarstwa brutalnie narzucającego swoją wolę bliższym i dalszym sąsiadom, zamiast przynajmniej zamilknąć, pouczają i rugają Polskę, która w obliczu narastającego i widocznego dziś dla każdego powrotu Rosji do polityki militarnej agresji, i robią to dokładnie w tym samym momencie kiedy władze polskie dramatycznie starają się ściągnąć do naszego regionu jakiekolwiek liczące się siły NATO, głównie amerykańskie.
Dlatego wobec rosnącego rosyjskiego nacisku militarnego i agenturalnego na kraje naszego regionu można przyjąć za jutrzenkę prawdziwej Dobrej Zmiany informację o zatrzymaniu przez ABW Mateusza Piskorskiego, lidera uznawanej za prorosyjską partii 'Zmiana', w związku z podejrzeniami o szpiegostwo na rzecz Rosji.