Według Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji od wejścia w życie małej ustawy medialnej z mediów publicznych zwolniono ponad 100 osób. Zarządy TVP i Polskiego Radia odpowiedziały na to informacją, że w tym czasie wypowiedziano umowy o pracę jedynie trzem etatowym pracownikom. Urocza rozbieżność.
Według przewodniczącego KRRiT „skala zwolnień w mediach publicznych jest bezprecedensowa. Nie było takiej skali zwolnień z powodów politycznych w historii mediów publicznych po 89. roku”. Może i nie było, ale Jan Dworak jakoś zapomniał o bezprecedensowej skali outsourcingu (ok. 400 pracowników) czyli ukrytych zwolnień przeprowadzonych za prezesa Brauna. TVP dokonała owego outsourcingu z powodu „braku politycznej woli” Platformy (słowa min. Zdrojewskiego) do uregulowania kwestii finansowania mediów publicznych.
Z kolei zarządy Telewizji Polskiej i Polskiego Radia przyciśnięte do muru przyznają, że poza trzema zwolnionymi etatowcami TVP i PR rozstały się jednak z liczniejszą grupą pracowników. Było to jak najbardziej związane z przejęciem władzy przez nową ekipę, choć formalnie rozwiązano umowy z osobami prowadzącymi własną działalność gospodarczą, przechodzącymi na emeryturę, odchodzącymi za porozumieniem stron (to często propozycje nie do odrzucenia) czy takimi, które wolały odejść zanim je zwolniono lub zmarginalizowano.
Przewodniczący Dworak przypomniał też: „Całkowicie wyeliminowaliśmy działaczy partyjnych z udziału w konkursach [na członków zarządów] w 2015 roku. Tymczasem po zmianie ustawy medialnej na 48 członków rad nadzorczych mediów publicznych aż 28 to działacze partii rządzących, w tym 13 z nich pełni obecnie funkcje radnego czy starosty”. Na co Jacek Kurski odpowiedział przypomnieniem „skandalicznych nadużyć standardów dziennikarskich” m.in. przez Jarosława Kulczyckiego. (Kulczycki zapytał Łukasza Warzechę czy bierze pieniądze od sztabu PiS, bo ten ośmielił się na antenie wyśmiać wystąpienie prezydenta Komorowskiego na konwencji PO.)
Werbalne ciosy są celne, ale cała wymiana zdań raczej w stylu „a w Ameryce to biją murzynów”. Ten styl raczej uniemożliwia niż pomaga nawiązać sensowną dyskusję na temat powinności, przyszłości i niezależności mediów publicznych.
Widać to było w tym tygodniu na przykładzie sporu pomiędzy KRRiT a zarządem TVP na temat oceny „Wiadomości”. Krajowa Rada opublikowała mocno krytyczną analizę głównego programu informacyjnego telewizji publicznej. TVP uznała ją za „brutalne, motywowane politycznie obelgi skompromitowanego gremium”, na co KRRiT uznała, że „Oświadczenie TVP to nierzetelne oceny bez wiedzy”. No to sobie panowie pogadali.
Prawie na koniec dwie anegdotki. „Fakty z zagranicy” w TVN poprowadzi Piotr Kraśko. Tak, ten sam Piotr Kraśko, który będąc szefem „Wiadomości” TVP zlikwidował redakcję zagraniczną, bo według niego newsy z zagranicy miały słabą oglądalność.
Z kolei Jacek Kurski przyznał, że niewyemitowanie „Pegaza” nie wynikało z „przyczyn technicznych” (jak się wcześniej przez tydzień upierała TVP), ale było jego osobistą decyzją. Podjął ją, bo omawiany w tym odcinku spektakl teatralny „w oczywisty sposób obrażał uczucia rodzin smoleńskich” i był nazbyt eksperymentalny, a zdaniem prezesa eksperymenty artystyczne nie powinny być finansowane z publicznych pieniędzy. Eksperymenty w sztuce to jak innowacje w gospodarce, czy też badania podstawowe w nauce. Czy tych również nie będziemy finansować z pieniędzy publicznych?
I to na tyle, choć jak zwykle przypomnę, że uważam, iż reklamy z mediów publicznych powinny być usunięte!