Minister Zbigniew Ziobro ogłosił nową listę gazet, które mogą kupować sądy powszechne. W stosunku do listy ustalonej przez poprzednika ta nowa jest o połowę krótsza, bo wypadły z niej wszystkie tytuły liberalno – lewicowe.

W sprawie nowej listy zaprotestowała „Gazeta Wyborcza” i wtedy minister sprawiedliwości dopisał… „Gazetę Polską” i „Gazetę Polską Codziennie”. Jednak ciekawsze od reakcji ministra było wyjaśnienie wiceministra Patryka Jakiego. Ten na Twitterze napisał: „Teraz w ramach pluralizmu wybraliśmy inne tytuły. To zawsze był katalog zamknięty. Nic się nie zmienia. Zawsze ktoś miał przywilej. Tylko my dbamy, aby uprzywilejowani się zmieniali”. No cóż pozostaje mieć nadzieję, że Prezes Kurski oraz nowe kierownictwo informacji i publicystyki TVP lepiej rozumie, że pluralizm to stały i równy dostęp różnych opcji, a nie jedynie okresowa wymiana uprzywilejowanych.

Z pluralizmem w publicznym studiu może być też inny problem. Do programu „Pod Napięciem” zaproszono Wojciecha Czuchnowskiego („Gazeta Wyborcza”). Ten po pierwszym pytaniu podziękował za zaproszenie, odczytał oświadczenie w obronie zwolnionych ostatnio z TVP dziennikarzy i wyszedł ze studia. To zdarzenie przypomniało mi apel Pauliny Młynarskiej wygłoszony na demonstracji KOD o bojkotowanie zaproszeń do publicznych mediów (nota bene wszystkich, więc również tych, w których żadne zmiany nie nastąpiły). Nie, nie chodzi mi o to, że red. Młynarska pracuje dla konkurencji, bo zakładam szlachetność jej intencji. Uderzyło mnie jak niektórzy ludzie mediów mało wiedzą o tym co stanowi siłę owych mediów.

Otóż gdyby Czuchnowski zaproszenia po prostu nie przyjął, plotkowałyby o tym najwyżej salony Warszawki. Tymczasem dzięki temu, że przyszedł i wyszedł, oraz dzięki Internetowi jego demonstrację mogła zobaczyć cała Polska, bo w telewizji jak wiadomo: nie ma obrazka, nie ma informacji. Gdyby proceder przybrał większą skalę TVP mogłaby rozłożyć konkurencję na łopatki wprowadzając ranking ilości „wyjść ze studia”, tak jak inni liczą ilość cytowań, a do formatu infozrywki moglibyśmy dopisać zrywkę publicystyczną.

A propos rozrywki. Jak doniosły wirtualnemedia.pl „Nowy szef TVP2 Maciej Chmiel chce zmniejszyć liczbę programów kabaretowych w ramówce i szykuje inne pozycje rozrywkowe”. Dałby Bóg! Nie dlatego, że jestem wrogiem kabaretu, ale dlatego, że uważam, iż TVP powinna prezentować kabaret telewizyjny w formie, a nie kopię 1:1 estradowych chałtur. W sprawie rozrywki wypowiedział się też prezes Jacek Kurski: „<<pozycje rozrywkowe prezentowane na antenach Telewizji Polskiej - zdaniem nowego prezesa - powinny być na odpowiednim poziomie. Przyświeca mu dewiza brytyjskiej BBC: To co jest dobre może być popularne, a co jest popularne, może być dobre>>. Pierwszą zapowiedzianą produkcją ma być film o gen. Witoldzie Pileckim”. Mam nadzieję, że rtm. Pilecki znalazł się w dziale rozrywki jedynie za sprawą niezręcznej redakcji tekstu wirtualnychmediów.pl.

No i na koniec opowieści kabaretowych trochę groteski. Wiceminister Krzysztof Czabański określił nowy termin rozpoczęcia prac sejmowych nad nową ustawą medialną. Ma to być marzec lub najpóźniej kwiecień. Sprawa się opóźnia, bo autorzy nowej ustawy dalej nie ustalili czy nowa opłata audiowizualna ma być ściągana z PITem, CITem i KRUSem, czy też z rachunkami za prąd. Otóż opłata audiowizualna to pomysł chyba z przez 15 lat i już wtedy zaczęła się dyskusja czy ściągać ją z podatkami czy opłatami za energię. Minęły lata i rozstrzygnięcia nie widać. Wygląda to tak, jakby ustawę pisali scenarzyści telenowel, którzy dobrze wiedzą, że niczego nie należy definitywnie rozstrzygać, bo zawsze jest szansa na kolejny sezon.

 
Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl