W starożytności ciągnęli na Kos Grecy z całej Hellady, by leczyć się w Asklepiejonie. Od lat przyjeżdżają tu tryskający zdrowiem Europejczycy, żeby surfować na przybrzeżnych wodach, a od niedawna ten skrawek Grecji stał się bramą dla uchodźców i migrantów pragnących dostać się do europejskiego „raju”.

Z tureckiej drogi exodusu to przecież tak blisko. Na horyzoncie widać tę drugą co do wielkości, po Rodos, wyspę archipelagu Dodekanez. Wpław z Turcji, z Akyarlar na półwyspie Bodrum, do Kos to zaledwie 3 mile czyli niecałe 5 kilometrów. I między innymi tą drogą przez Morze Egejskie do północno-wschodnich wybrzeży Kos docierają kolejni przybysze w poszukiwaniu lepszego życia...

– Obecnie przybywają ci biedniejsi. A wielu, w tym również ci, których nie stać na przerzut do lepszego świata, oczekuje na tureckim brzegu – mówi rezydent jednego z biur podróży, które obecnie kończą mimo pozorów udany sezon.

Wyspa Kos zajmuje powierzchnię 290 km kwadratowych. Pierwsze ślady osadnictwa pochodzą aż z 2900 roku przed Chrystusem, kiedy zamieszkali tu Achajowie. W XI stuleciu p. Ch. wyspa przeszła w posiadanie Dorów, którzy dwukrotnie odparli najazd Persów. Kolejno wyspę włączono do Imperium Rzymskiego, a następnie Cesarstwa Bizantyjskiego. Na początku XIV wieku przybyli tu Wenecjanie, który w niespełna dwanaście lat później (1314) odsprzedali ją Zakonowi Maltańskiemu. W XVI wieku (1523) wyspa została zajęta przez Imperium Osmańskie. W rękach tureckich pozostała aż do 1912 roku, kiedy przejęli ją Włosi. W październiku 1943 r. przeszła w ręce niemieckie, a od 1945 – brytyjskie. W 1947 roku wyspa Kos została przekazana Grecji. Obecnie zamieszkuje ją niespełna 30 tys. mieszkańców.

Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) poinformowała, że w bieżącym roku około 44 tysięcy uchodźców i migrantów dostało się na wyspę Kos. W sumie przez Morze Egejskie do Europy przeprawiło się około 390 tysięcy ludzi. Według Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) 70 proc. spośród tych osób to Syryjczycy, inni pochodzą z Afganistanu, Iraku, Pakistanu.

Kilka dni temu media światowe obiegła informacja, że wyspie Kos grozi epidemia cholery. Było to związane z przypadkiem 79-letniego holenderskiego turysty, u którego wystąpiły objawy typowe dla cholery. Jednak, jak wykazały badania w stolicy Grecji dokąd go przewieziono, alarm był przedwczesny. Nie dziwi jednak czujność lokalnego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób, gdyż napływająca fala imigrantów, trudne warunki higieniczne, mogą sprzyjać zagrożeniu chorobami zakaźnymi.

Według raportu ONZ, od początku roku około 3 tys. migrantów utonęło albo zaginęło w drodze próbując przedostać się do Europy różnymi drogami przez Morze Śródziemne. Na Morzu Egejskim zwłaszcza poprzedni miesiąc był tragiczny, z związku z niesprzyjającą przeprawie morskiej pogodzie. W ostatnich dniach liczbę tych spośród migrantów, którzy nie dotarli szczęśliwie do wymarzonego raju powiększyły kolejne osoby, w tym dziecko, którego zwłoki wyrzuciły fale na plaże wyspy Kos.

Dziś portowe Kos nie wygląda tak, jak w poprzednich miesiącach, gdy świat obiegły zdjęcia z potężną liczbą szturmujących te południowo-wschodnie drzwi Europy. Imigranci są również, ale w mniejszej ilości. Największe ich skupisko jest obok siedziby policji, nadbrzeża portowego oraz pod murami dawnej twierdzy Joannitów, gdzie rozbito prawie 100 namiotów. Ma się wrażenie jakby „najeźdźcy” oblegali ten XIV-wieczny kompleks (Castello di Neratzia). Pod jego potężnymi murami usytuowano również przenośne toalety. Ci, którym zabrakło miejsca w namiotach, leżą na kocach obok nadbrzeża.

Przybyli na wyspę spokojnie czekają na decyzję władz greckich odnośnie ich statusu i otrzymanie zezwolenia na dalszą podróż do miejsc, które sobie wymarzyli. Spotkać ich można również na uliczkach Kos. Dla niewytrawnego oka wtapiają się w rzesze turystów, zwiedzających to piękne miasto, które swoimi korzeniami sięga IV wieku przed Chrystusem. – Obecne grupy imigrantów są raczej spokojne, nie sprawiają istotnych kłopotów, oprócz tego, że tam gdzie przebywają o porządek trudno – podkreślają mieszkańcy tego greckiego kurortu. W wodach przybrzeżnych i na samym nadbrzeżu nadal znajdują się fragmenty zniszczonych łodzi, pontonów, kamizelek ratunkowych, które po dotarciu do celu okazały się już niepotrzebne.

Na pewno sytuacja z ekspansją migrantów na greckie wyspy wyglądałaby inaczej, gdyby inne było podejście władz tureckich do przeprawiających się przez Morze Egejskie ludzi. Wprawdzie Turcja zobowiązała się do skuteczniejszej ochrony granicy z Grecją, przez którą przedostają się migranci, ale zobaczymy jak to będzie w praktyce. Plan przewidujący wspólne turecko-greckie patrole na Morzu Egejskim na zapewnić walkę z przemytnikami ludzi oraz zawracanie do Turcji osób próbujących przedostać się na greckie wyspy.

Ireneusz St. Bruski

Kos, 6 października 2015

Nadbrzeże miasta Kos, w głębi Castello di Neratzia

Oczekujący obok siedziby Policji w Kos

Pod murami twierdzy Joannitów

 

Dla nich nie starczyło namiotu...

Poranna toaleta

Pozostałości po przeprawie...

Zdjęcia © Ireneusz St. Bruski

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl