Wybory tuż, tuż, więc coraz większy ruch w interesie. Listy kandydatów już ułożone, a wśród nich wielu dziennikarzy. Przeglądam te listy i widzę kilka znajomych nazwisk. Niektóre z nich głośne w naszym Stowarzyszeniu.
W roku 2011 do Sejmu kandydowało 70 dziennikarzy. Wybrani zostali na przykład Roman Kotliński i Andrzej Rozenek z list Ruchu Palikota. W tym roku do Sejmu startują m.in. Joanna Lichocka, Krzysztof Czabański, Marcin Gugulski jako kandydaci PiS, czy Piotr Vagla Waglowski jako kandydat niezależny. Co dziennikarzy ciągnie do parlamentu? Nie wiem. Być może znudzili się już dziennikarstwem, a być może chcą osiągnąć więcej w innej dziedzinie lub też mają ambitne zamiary, by zmienić prawo medialne czy naprawić system medialny w Polsce.
Spróbowałem ustalić, co piszą o swoich planach – o motywacjach i programach. Vagla Waglowski stwierdził na swoim blogu: „Skoro nawijam ludziom makaron na uszy tym społeczeństwem obywatelskim i tym, że obywatele powinni być aktywni w swoim dobrze pojętym interesie, to należy samemu działać w takim duchu”. http://www.vagla.pl/node/34
Czabański już 4 lata temu (wtedy też kandydował do Sejmu) w rozmowie opublikowanej na portalu wPolityce.pl powiedział, że media w Polsce wymagają naprawy. Prawo prasowe pochodzi z PRL, a „skazywanie dziennikarzy na dotkliwe kary finansowe za wypowiadane poglądy, to horrendum”. Za bardzo ważną uznał tzw. klauzulę sumienia, która może być pomocna dziennikarzom w zachowaniu niezależności. „No i media publiczne! Tylko politycy mogą podjąć w ich sprawie sensowne decyzje. Jeśli znajdę się w parlamencie, postaram się do tego przyłożyć palec”. http://wpolityce.pl/polityka/117523-nasz-wywiad-krzysztof-czabanski-mowi-dlaczego-kandyduje-do-sejmu-media-wymagaja-naprawy-kluczowe-sa-zmiany-w-prawodawstwi. Nowszych wypowiedzi Czabańskiego, wyjaśniających dlaczego kandyduje, nie znalazłem, ale sądzę, że w tych sprawach poglądów nie zmienił, a i świat mediów jest prawie ten sam.
Lichocka w rozmowie z Jackiem Sobalą jako powody swojej decyzji wymieniła chęć zmiany społeczeństwa, odsunięcie PO od władzy – „wszystkie ręce na pokład […] wszystkich namawiam na aktywność obywatelską”. http://vod.gazetapolska.pl/11050-joanna-lichocka-trzeba-odsunac-platforme-od-wladzy Dodała jeszcze, że trzeba zmienić status dziennikarza i prawo prasowe z 1984 roku.
Gugulski na swoim Facebooku podkreślił, że chciałby sprawiedliwego rozwiązania problemów podwójnego opodatkowania emerytur, ruchu bezwizowego, funduszy przekazywanych organizacjom polonijnym, skutecznej ustawy o repatriacji ze wschodu.
https://www.facebook.com/marcin.gugulski.3
Na razie wszystkie te deklaracje można traktować w kategoriach obietnic wyborczych. Czas rozliczeń przyjdzie później i dopiero o ile kandydaci zostaną wybrani do Parlamentu. Na razie ryzykują niewiele, bo w każdej chwili mogą wrócić do dziennikarstwa. Jednak, jeśli zostaną wybrani, to czeka ich podwójny sprawdzian.
Po pierwsze, droga powrotu zostanie odcięta. Przynajmniej wydaje się to słusznym i uzasadnionym poglądem. Dziennikarze są od patrzenia politykom na ręce. Jeśli sami stają się politykami, to trudno oczekiwać od nich, żeby realizowali to zadanie w stosunku do siebie i swoich partyjnych kolegów. A jeżeli nie będą tego czynić, to staną się niewiarygodni, gdy po skończonej kadencji spróbują powrócić do swojego wcześniejszego zawodu, by kontrolować rządzących czy opozycyjnych polityków.
Po drugie, zadanie przed nimi, w razie otrzymania przepustki do Sejmu czy Senatu, bardzo trudne. Jak Krzysztofowi Czabańskiemu ( a także pozostałym kandydatom) ma się udać to, co nie udało się przez 25 lat polskiej demokracji? Jak zmienić prawo prasowe, impregnowane na prawie wszystkie zmiany? Jak zrepolonizować media? A w ogóle, czy całkowita repolonizacja jest sensowna, wszak w żadnym demokratycznym kraju działalność mediów nie jest oparta wyłącznie na rodzimym kapitale. Interesuje mnie również, jak wymienieni kandydaci przeprowadziliby odpolitycznienie, a może odpartyjnienie mediów? Po wygraniu PiS będzie to dla nich prawdziwe wyzwanie i test dobrej woli. Ale, jeśli im się powiedzie, to zaskarbią sobie sympatię wszystkich zwolenników mediów publicznych w Polsce.
Napisałem wcześniej, że droga od dziennikarstwa do polityki jest podróżą bez biletu powrotnego. Jednak dopuściłbym jeden wyjątek: taką postawę, która mimo przywdziania partyjnych epoletów świadczyłaby o tym, że dziennikarze kierują się nie dobrem swojej partii lecz dobrem państwa i narodu, i w przypadku naruszenia tych dóbr przez ich partyjnych kolegów alarmują opinię publiczną. Albowiem dziennikarz, nawet jeśli przyjmuje rolę polityka, nigdy nie powinien zapominać o swoich korzeniach. I otym, komu ma służyć - społeczeństwu a nie liderom i interesom partii politycznych.
Marek Palczewski
1 października 2015