Niektóra media oszalały na punkcie wiadomości zamieszczanych na facebooku i twitterze. Problem w tym, że nie zawsze sprawdzają wiarygodność takich sensacji. Popis krzywdzącej beztroski dał ostatnio „New York Times”.
Renomowany amerykański dziennik przy okazji recenzji nowej książki w swoim słynnym „Book Review” napisał, iż znakomity peruwiański pisarz, laureat nagrody Nobla Mario Vargas Llosa po 50 latach małżeństwa opuścił swą żonę dla młodszej kobiety - Isabel Preysler, matki Enrique Iglesiasa. W dodatku ów nowy związek miał jakoby potwierdzić sam 79–letni pisarz wpisem na twitterze i sprzedażą „ekskluzywnych zdjęć” z ukochaną dla hiszpańskiego kolorowego magazynu za... 850 tysięcy euro.
Tyle że oburzony Vargas Llosa szybko zdementował tę plotkę w liście do redakcji „New York Timesa”, podkreślając, iż nigdy nie miał konta na twitterze i nie zamierza takowego zakładać. Nigdy nie sprzedał też prywatnych zdjęć plotkarskiemu „Hola” ani innemu magazynowi tego typu. I nie planuje takich transakcji.
„New York Times” przeprosił i przyznał, iż nie weryfikował „newsa” rodem z twittera. Tyle że ów „gorący” wpis poszedł w świat. Także nasze portale plotkarskie (jak np. pudelek) skopiowały doniesienia o romansie peruwiańskiego mistrza, który ten sam miał potwierdzić mediom. Żadnych przeprosin nie zamieszczały.
Dodajmy, że wybranka noblisty ma 64 lata, miała trzech mężów i nie jest już dawną królową piękności, która chętnie gościła na okładkach czasopism dla kobiet. Jeśli zatem nawet jakaś więź miedzy dwojgiem starszych państwa się narodziła, przypuszczalnie nie korzystają z twittera i facebooka, by publicznie wyznawać sobie uczucia.
Być może dziennikarzom „New York Timesa”, którzy „wyśledzili” tweety Llosy, przydałby się krótki kurs weryfikacji doniesień zamieszczanych w mediach społecznościowych. Podobnie jak polskim redaktorom, takim jak Tomasz Lis i jego współpracownicy, którzy w trakcie prezydenckiej kampanii wyborczej przypisali córce Andrzeja Dudy szokujący wpis na twitterze, jakoby jej ojciec po zwycięstwie zamierzał zwrócić Oscara przyznanego za film „Ida”. I tu po oburzeniu opinii publicznej i mediów były przeprosiny, ale sensacja poszła w świat. Konto Kingi Dudy było fałszywe, jednak krzywda – realna.
Czy w ramach zajęć dla adeptów dziennikarstwa na temat sprawdzania źródeł informacji są już warsztaty z kontroli tweetów i wpisów na facebooku? O ile wiem, nasze uczelnie takich kursów nie proponują. Może najwyższa pora wpisać je do planu obowiązkowych zajęć dla przyszłych gwiazd mediów? To tym pilniejsze, że także państwowi urzędnicy zamieszczają za pośrednictwem twittera ważne komunikaty. Wielokrotnie robili to np. przedstawiciele MSZ za kadencji Radosława Sikorskiego.
Ewa Łosińska