Solidarność i wspólnie działanie w konkurujących ze sobą mediach zdarza się rzadko. W Krakowie redaktorzy naczelni zdecydowali się złożyć podpisy pod listem otwartym do prezydenta Jacka Majchrowskiego z powodu nominacji wyjątkowo kontrowersyjnego urzędnika.
Jan Tajster, oskarżony w kilkunastu procesach karnych, które trwają, a media szeroko je relacjonują, zajął właśnie eksponowane miejskie stanowisko. Tymczasem prokuratura zarzuca mu m.in. korupcję, przekraczanie uprawnień, mobbing i molestowanie seksualne pracowników. Według prezydenta Krakowa, mimo to doskonale nadaje się na dyrektora Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Jednak, jak twierdzą podpisani pod listem redaktorzy krakowskich oddziałów „Gazety Wyborczej”, „Faktu”, a także Onetu czy „Dziennika Polskiego”, Radia Kraków i „Gazety Krakowskiej”, „kompromitacją władz miasta jest powierzenie właśnie takiej osobie zarządzania bardzo ważną jednostką obracającą milionami złotych, która nie tylko prowadzi własne inwestycje i organizuje przetargi, ale także jest odpowiedzialna za wielkie uroczystości plenerowe (np. Światowe Dni Młodzieży w 2016 r.)”. Tyle że prezydent Majchrowski uważa, że właśnie za imprezę związaną z przyjazdem do Krakowa papieża Franciszka Jan Tajster powinien odpowiadać. Ma bowiem doświadczenie.
Formalnie urzędnik, który pełnił już podobną funkcję (zarząd nosił wówczas nieco inną nazwę), nie został dotąd skazany prawomocnym wyrokiem, gdyż jego procesy ciągną się od lat. Jednak, jak zwracają uwagę redaktorzy, szefem ZIKiT-u, który obraca publicznymi milionami, powinna być „osoba o nieposzlakowanej opinii, gwarantująca spełnienie najwyższych norm etycznych”.
Decyzję o powołaniu Tajstera na tę funkcję i krakowianie, i lokalne media przyjęły z niedowierzaniem, i z oburzeniem. List został wysłany, bo redaktorzy uznali, że same artykuły i audycje w mediach na ten temat nie wystarczą. Według dziennikarzy, powołanie Tajstera jest „dowodem bezradności władz miasta oraz kpiną z tysięcy wyborców, którzy powierzyli prezydentowi misję decydowania o losach Krakowa”.
Jacek Majchrowski uważa jednak, że wszystko jest w porządku. W wywiadzie dla Radia Kraków oznajmił, iż cała „sprawa Tajstera” to efekt szukania „haków na prezydenta”. Tyle że opinię krakowskich mediów podzielają radni – zarówno z PiS, jak i z PO – zażądali już szczegółowych wyjaśnień od prezydenta. Ponadto prokurator okręgowy w Krakowie domaga się zawieszenia Jana Tajstera w obowiązkach.
To nie wszystko, prokurator wystąpi też o dozór policji wobec Tajstera - połączony z zakazem zbliżania się i kontaktowania się przez urzędnika z pokrzywdzonymi w sprawie, jaka toczy się przed sądem. Tyle że te osoby to podwładni Tajstera i świadkowie w niektórych jego procesach. Jak może układać im się codzienna współpraca z nowym szefem?
Wniosek prokuratora ma też związek z oskarżeniami o nieprawidłowości przy okazji wizyty papieża Benedykta XVI pod Wawelem. Jan Tajster był wówczas szefem krakowskiego Zarządu Dróg i Komunikacji. Miał przekroczyć uprawnienia, zawyżając kwotę potrzebną do zabezpieczenia wizyty i poświadczyć nieprawdę w dokumentach. Czy w związku z tym na pewno on powinien przygotowywać wizytę papieża Franciszka?
Media nie poprzestają na liście otwartym. „Gazeta Krakowska” w związku z kontrowersyjną nominacją postanowiła podarować Jackowi Majchrowskiemu.... lipę. Dziennikarze uznali bowiem wybór Tajstera za „lipną decyzję”. Razem z drzewem rządzący Krakowem prezydent ma w poniedziałek dostać wydrukowane komentarze internautów, których dziennik zachęca do wpisywania swoich opinii na temat szokującej nominacji.
Nagłośnienie w mediach już przynosi wymierne efekty – radni coraz głośniej mówią o ewentualnym referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta. Tylko Jan Tajster nie traci dobrego nastroju. I mimo ciążących na nim zarzutów prosi, by nie pisać o nim jako o „Janie T.”.
Ewa Łosińska