Nie wiem czym był zafundowany nam przez telewizje spektakl? - Wybiegiem dla polit-modeli czy castingiem na prezentera telewizyjnego?

Najbardziej zbliżał się, jak trafnie określił to Paweł Kukiz, do teleturnieju „Jeden z dziesięciu”. Przy czym prowadzący i tak od początku miał w zanadrzu kopertę z wygraną dla wygrywającego – jedenastego. Chyba najbardziej jednak przypominał teatrzyk kukiełkowy! Wykonawcy poza może pp. Wilkiem i Kowalskim wydawali się mówić cudze teksty, a brak publiczności podkreślał tylko teatralność wykonywanych gestów – widoczną szczególnie u pani Ogórek i niestety Andrzeja Dudy.

Początkowe gadżety – krzesło Kukiza i orzeł Bruna dały się zdominować ogólnym klepaniem banałów, urozmaicanych wzajemnymi przytykami kandydatów, na które jednak nie padały żadne odpowiedzi.

Jeśli telewizja chciała rzeczywiście debaty, to należało doprowadzić do serii pojedynków par kandydatów ustawianych losowo. Przy czym na podstawie wyników sondaży należałoby wyłaniać zwycięzców którzy ścierali by się ze sobą w kolejnych pojedynkach. Oglądalność by była ale wyobrażam sobie koszmary senne nękające władzę, gdyby do finału na zasadzie najlepszej oglądalności przeszedł Korwin z Braunem.

W krótkim teście mogli ukazać jedynie cząstkę swych możliwości. (Inna sporawa że Mikke miał rację mówiąc że większość obecnych mówiła Korwinem.)

Kto wygrał kto przegrał? – Kilku (wspomniany już Wilk i Kowalski) udało się zaistnieć na szklanym ekranie, kilku (Ogórek i Jarubas) przypomnieć, że ich partie nie mają żadnych kandydatów, poza tymi którzy mocno się od nich odcinają.

Palikot miał zejście w granicach normy, Kukiz się pogubił, Korwin-Mikke nie znalazł.

A Duda? Moim zdaniem nie wykorzystał szansy.  Mógł spróbować, wylosowany został jako pierwszy, tak pokierować debatą by stała się rozmową z „wielkim nieobecnym”. Nie powinien starać się być prymusikiem w odpowiedzi na pytania, lecz odbijać je tak by uderzały w Komorowskiego. Inni nolens volens musieliby pójść w jego ślady lub obnażyć się jako tajni zwolennicy PO

Mógł zrobić jeszcze coś innego – w ostatnim słowie kreować się nie jak odpowiedzialny człowiek mainstreamu, lecz kandydat Polski protestu, reprezentant radykalnej niezgody na platformerską rzeczywistość, rzecznik wielu słusznych postulatów wszystkich pozostałych, których elektoraty w drugiej turze powinny na niego zagłosować.

Jeśli naprawdę chce wygrać!

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl